Historia

Różowe trójkąty

Przetrwali, ale nie zostali uznani. Ich cierpienie nie skończyło się w maju 1945. Homoseksualiści i lesbijki nawet jeśli ocaleli, nie stali się ocalonymi.

Ocaleni – w taki sposób najczęściej mówi się o ofiarach nazistowskich prześladowań z okresu III Rzeszy, którym udało się przetrwać. Ocaleni to ci, którzy przeżyli getta i obozy koncentracyjne – ci, którzy uniknęli śmierci. Ocaleni otrzymali po wojnie zadośćuczynienie za swoje krzywdy i cierpienie. Ich doświadczenia represji i upokorzenia zostały uznane. Ich pamięć stała się częścią kultury pamięci XX wieku. Ich świadectwa są głosem tamtego pokolenia. Możliwość opowiedzenia swojej historii była dla nich jednym ze sposobów przepracowania traumy. O ich doświadczeniach dowiedzieli się nie tylko członkowie ich rodzin, ale również opinia publiczna.

Homoseksualiści i lesbijki prześladowani od 1933 roku w nazistowskich Niemczech, później również na terenach podbitych i okupowanych – nawet jeśli ocaleli, nie stali się ocalonymi [1]. Przetrwali, ale nie zostali uznani. Ich cierpienie nie skończyło się w maju 1945; wyzwolenie nie oznaczało wolności. W wielu przypadkach wręcz przeciwnie – prześladowanie trwało nadal. Nikt ich o nic nie pytał. Nikt nie chciał ich słuchać. Ich cierpienie zostało zignorowane. Powszechnie nazywano ich zwykłymi kryminalistami i kryminalistkami [2]. Ich kara była przecież zasłużona i zgodna z obowiązującym prawem. Ich pamięć nie miała nigdy ujrzeć światła dziennego.

Od 1945 roku ta grupa ofiar, podobnie jak inne zapomniane ofiary nazizmu – Romowie, świadkowie Jehowy, tzw. aspołeczni (prostytutki, lesbijki, bezdomni, alkoholicy, bezrobotni, „trudna młodzież”…), osoby niepełnosprawne fizycznie, chorzy psychicznie – była brutalnie ignorowana. Różowe i czarne trójkąty [3] nie mogły należeć do „dobrego towarzystwa ofiar”[4]. To oni nadal, szczególnie w Polsce, pozostają wyklęci…

*

Świadectwo Heinza Hegera to historia wyjątkowa. Pierwsza opublikowana relacja osoby homoseksualnej, która była prze­śladowana w okresie nazistowskim – pierwszy głos ofiary, która miała odwagę opowiadać. Mężczyźni z różowym trójkątem stali się rodzajem prototekstu – matrycy świadectwa tej grupy prześladowanych. Moment publikacji książki w Niemczech w 1972 roku to data symboliczna, od której rozpoczął się proces odzyskiwania pamięci tych ofiar. Od tego czasu różowy trójkąt – dziś emblemat walki o równouprawnienie osób nieheteronormatywnych [5] – stał się symbolem odnoszącym się do konkretnej biografii określonej ofiary. I choć największe zainteresowanie relacją Hegera przypadło na koniec lat 70. i początek lat 80. XX wieku, warto pamiętać, że moment publikacji tej książki nie był zależny wyłącznie od czasochłonnego procesu poszukiwania wydawcy.

Świadectwo Hegera powstawało w trakcie rozmów prze­prowadzanych między dwójką znajomych w latach 1967–68. W tamtym czasie nie mogło ujrzeć światła dziennego, homoseksualizm był bowiem w Austrii penalizowany do roku 1971. W NRD zniesiono paragraf 175 dopiero w roku 1967. W RFN złagodzono nazistowską wersję paragrafu dwa lata później, ale ostatecznie został on usunięty z Kodeksu karnego dopiero na początku lat 90. Publikacja Mężczyzn z różowym trójkątem groziła więc konsekwencjami natury prawnej – była coming outem w kraju, w którym inna orientacja niż heteroseksualna była wciąż traktowana jak przestępstwo. Z tego też powodu świadectwo Mężczyźni z różowym trójkątem zostało opatrzone pseudonimem [6].

Heinz Heger to imię i nazwisko, pod którym ukryli się przyjaciele połączeni historią prześladowań jednego z nich. Tekst relacji, który wreszcie – po 45 latach od pierwszego wydania – został przetłumaczony na język polski [7], to świadectwo odbijające „czas maskowania” [8] i prześladowania z okresu 1938–45 i 1945–67/68. Jednocześnie biografia Hegera została powszechnie, w szczególności w środowiskach LGBTiQ, odebrana jako deklaracja odwagi. Gdyby nie ta unikalna historia, żadna inna ofiara represji ze względu na orientację seksualną nie zabrałaby głosu. Gdyby nie Mężczyźni z różowym trójkątem, nie byłoby książek Pierre’a Seela [9], Gada Becka [10], Rudolfa Brazdy [11]; nie byłoby wywiadów i roz­mów z Tiemonem Hofmanem [12] , Stefanem K.[13], Friedą Belinfante, Karlem Gorathem, Heinzem Dörmerem [14], Heinzem F., Friedrichem-Paulem von Groszheimem, Annette Eick i Albrechtem Beckerem  [15]. Od 2011 roku, kiedy zmarł Rudolf Brazda, nie ma już żadnego świadka prześladowanego w czasach nazistowskich ze względu na swoją orientację seksualną. Najprawdopodobniej nikt nie może już opowiedzieć swojej historii  [16]. Pozostały tylko relacje tych kilkunastu osób, które odważyły się przełamać milczenie. Kilkunastu z kilkunastu tysięcy skazanych na obóz koncentracyjny. Historia różowych i czarnych trójkątów to przede wszystkim jednak historia tysiąca milczących i przemilczanych, których biografie pozostaną nieznane.

*

Paragraf 175 penalizujący relacje homoseksualne między mężczyznami istniał w niemieckim Kodeksie karnym od 1871 roku. Jego pierwotne brzmienie to:

Za sprzeczny z naturą nierząd, do którego dochodzi pomiędzy dwiema osobami płci męskiej lub między człowiekiem a zwierzęciem, grozi kara pozbawienia wolności, jak również możliwość zasądzenia pozbawienia praw obywatelskich [17].

28 czerwca 1935 naziści rozwinęli treść paragrafu, wprowadzając kary za wszelkie kontakty homoseksualne, także pocałunki i trzymanie się za ręce. Nowe prawo obowiązywało od 1 września 1935. Od tego momentu organy ścigania nie musiały już udowadniać, że doszło do stosunku seksualnego – wystarczyło samo podejrzenie o homoseksualizm. Do 1945 roku na mocy tego prawa skierowano do obozów koncentracyjnych 10–15 tysięcy mężczyzn, z których 60 procent nie przeżyło [18]. W obozach byli oznaczani różowymi trójkątami (winklami), obok czerwonych – więźniów politycznych, zielonych – kryminalnych, fioletowych – świadków Jehowy i badaczy Pisma Świętego, czarnych – asocjalnych i żółtych – Żydów. Zanim wprowadzono system winkli, naznaczono tę grupę więźniów literą A, która była skrótem od niemieckiego wulgaryzmu Arschficker – dupojebca. Po zaostrzeniu paragrafu 175 liczba osób skazanych na mocy tego prawa wzrosła ponad dwukrotnie. W 1933 roku – ponad 800 osób, w 1935 – 2100, w 1936 – ponad 5000 [19].

Od 1933 roku w nazistowskich Niemczech osoby homoseksualne próbowały udawać „prawych” – heteroseksualnych obywateli III Rzeszy. Chodziło o zamaskowanie i przetrwanie w podziemiu. Najbezpieczniej było przybrać nową tożsamość. Okres powojenny – od 1945 do końca lat 60. – był przedłużeniem fazy „maskowania” i życia w podziemiu.

W przypadku tej grupy ofiar, podobnie zresztą jak w przypadku innych grup zapomnianych ofiar nazizmu, zakończenie wojny nie było jednoznaczne z rozpoczęciem procesu wyjścia z traumy i uznania statusu ofiary. W przypadku homoseksualnych mężczyzn zagrożonych przez paragraf 175, powojenna stygma była jednoznaczna z zapomnieniem. Ich orientacja seksualna, podobnie jak temat seksualności ofiar i sprawców w obozach koncentracyjnych, gettach, na froncie – stały się tematami tabu. Przez bardzo długi okres cierpienie tych mężczyzn nie było uznawane za część wojennej przemocy seksualnej [20]. Homoseksualiści i lesbijki w połowie lat 60. w RFN żyli w ciągłym strachu przed atakiem policji i skierowaniem do więzienia. Nie zapisywali numerów telefonów ani adresów przyjaciół – wszystkiego uczyli się na pamięć. Listy były niszczone natychmiast po przeczytaniu: „Anonimowość była najlepszym sposobem, żeby móc żyć i przetrwać” [21]. Niektórzy z „zamaskowanych”, jak Heinz Dörmer, były więzień KL Neuengamme, wciąż przebywali w więzieniu. Powojnie to dla niego nadal okres prześladowań i naznaczenia ze względu na odmienną od hetero­seksualnej orientację seksualną. Jego kara w obozie rozpoczęła się w 1941 roku, jednostkę penitencjarną opuścił 22 lata później. Od 1963 roku mieszkał z ojcem w Berlinie. Zmarł w 2001 roku, nigdy nie otrzymał zadośćuczynienia za swoje krzywdy. Niemal całe jego życie było czasem maskowania.

Fragment posłowia do książki Heinza Hegera „Mężczyźni z różowym trójkątem”, wyd. Ośrodek KARTA.

PRZYPISY

[1] Klaus Müller, Totgeschlagen, totgeschwiegen? Das autobiographische Zeugnis homosexueller Überlebender, [w:] Nationalsozialistischer Terror gegen Homosexuelle. Verdrängt und ungesühnt, red. Burkhard Jellonnek, Rüdiger Lautmann, Ferdinand Schöningh, Paderborn 2002, s. 403.

[2] O więźniach oznaczonych różowym trójkątem w opracowaniach dotyczących historii po­szczególnych obozów koncentracyjnych pisano w taki sposób: „Nieliczną grupę również tworzyli więźniowie oznaczeni trójkątem różowym, aresztowani pod zarzutem uprawiania homoseksualizmu. W praktyce było ich w obozie znacznie więcej, gdyż homoseksualizm był dość częstym zjawiskiem wśród długoletnich więźniów, zwłaszcza przestępców pospolitych narodowości niemieckiej (BV), którzy pełniąc różne funkcje, siłą lub obietnicą poprawy bytu zmuszali podporządkowanych sobie więźniów do uległości”. Tadeusz Iwaszko, Depor­tacja do obozu, rejestracja więźniów, [w:] Auschwitz. Nazistowski obóz śmierci, red. Franciszek Piper, Teresa Świebocka, Oświęcim 2006, s. 61.

[3] Różowym trójkątem oznaczano w nazistowskich obozach homoseksualnych mężczyzn. Czarny trójkąt był symbolem tzw. więźniów aspołecznych – w tym m.in. lesbijek.

[4] Określenie „dobre towarzystwo ofiar” pochodzi z tekstu Katarzyny Stańczak-Wiślicz, Znaleźć się w dobrym towarzystwie ofiar – cierpienie jako element dyskursu legitymizującego w Polsce po zakończeniu II wojny światowej [w:] Zapisy cierpienia, red. tejże, Wrocław 2011, s. 167–177.

[5] Różowe trójkąty. Zbrodnie nazistów na osobach homoseksualnych w kontekście edukacji antydyskryminacyjnej , red. Katarzyna Remin, Warszawa 2012, s. 2.

[6] O pseudonimie i specyficznej koncepcji autorstwa Mężczyzn z różowym trójkątem pisze Frank Gassner w tekście Wer was Heinz Heger? Klärung des Pseudonyms.

[7] Książka Mężczyźni z różowym trójkątem została przetłumaczona na język angielski (1980), grecki (2000), hiszpański (2002), francuski (2006).

[8] Określenie używane przez Claudię Schoppmann w jej pracach dotyczących sytuacji lesbijek w narodowym socjalizmie. Claudia Schoppmann, Czas maskowania. O sytuacji lesbijek w narodowym socjalizmie, tłum. Magdalena Garus, Joanna Ostrowska, „Teksty drugie” nr 5 [113]/2008, s. 163–173.

[9] Pierre Seel, I, Pierre Seel. Deported Homosexual, New York 2011.

[10] Gad Beck, Frank Heibert, An Underground Life. Memoirs of a Gay Jew in Nazi Berlin, Madison 1999.

[11] Jean-Luc Schwab, Rudolf Brazda, Itinéraire d’un triangle rose, Paris 2010; Alexander Zinn, Das Glück kam immer zu mir. Rudolf Brazda – Das Überleben eines Homosexuellen im Dritten Reich, Frankfurt am Main 2011.

[12] Relacje z tymi świadkami znajdują się w Oral History Department USHMM i w Shoah Visual History Foundation.

[13] Lutz van Dijk, Verdammt starke Liebe, Reinbek 1991.

[14] Andreas Sternweiler, Und alles wegen der Jungs: Pfadfinderführer und KZ-Häftling: Heinz Dörmer, Berlin 1994.

[15] Andreas Sternweiler, Fotos sind mein Leben: Albrecht Becker, Berlin 1993.

[16] Rudolf Brazda był ostatnim żyjącym byłym więźniem naznaczonym różowym trójkątem, który odważył się opowiedzieć swoją historię.

[17] Tłumaczenie paragrafu: Eliza Kącka za: Martin Sherman, Bent, reż. Natalie Ringler, pro­gram spektaklu Teatru Dramatycznego w Warszawie, Warszawa 2015, s. 9.

[18] Klaus Müller, dz.cyt., s. 9.

[19] John C. Fout, Homosexuelle in der NS-Zeit: Neue Forschungsansätze über Alltagsleben und Verfolgung, [w:] Nationalsozialistischer Terror gegen Homosexuelle. Verdrängt und ungesühnt, red. Burkhard Jellonnek, Rüdiger Lautmann, Ferdinand Schöningh, Paderborn 2002, s. 167.

[20] Doris L. Bergen, Sexual Violence in the Holocaust: Unique and Typical? [w:] Lessons and Le­gacies VII. The Holocaust in International Perspective, red. Dagmar Herzog, Evanston 2006, s. 179–200.

[21] Klaus Müller, dz.cyt., s. 405.

**Dziennik Opinii nr 163/2016 (1363)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij