Kraj

Wojewódzki i Figurski to pożyteczni idioci kołtuna

Męczeństwo Wojewódzkiego i Figurskiego niespecjalnie mnie wzrusza. Oni się wyżywią. Gorzej z wyżywieniem zatrudnianych na czarno pracowników.

Nie znam osobiście Michała Figurskiego, podobnie jak Kuby Wojewódzkiego. Szczerze wątpię, żeby byli rasistami; nie wiem jak z ich mizoginią; bardzo możliwe, że odczuwają, jeśli nie jawną pogardę, to przynajmniej protekcjonalizm wobec ludzi o niższym od nich statusie społecznym. Zresztą i to niepewne – może są szczerze wrażliwi na los słabszych. A do tych ostatnich z pewnością należą w naszym (i nie tylko) kraju imigranci, kobiety i wszyscy ci, którzy wykonują niskopłatne prace fizyczne, zazwyczaj bez żadnej ochrony swych praw czy pewności zatrudnienia. Być może skupiając te wszystkie kategorie w osobie ukraińskiej sprzątaczki-nie-do-zgwałcenia z ich niesmacznego dialogu, naprawdę chcieli zwrócić uwagę na ich często trudny los. Nie wiem tego i, prawdę mówiąc, nie ma to wielkiego znaczenia.

Dlaczego? Bo wypowiedź byłych już satyryków Radia Eska Rock miała na celu – jeśli dobrze rozumiem – wyszydzenie tzw. polskiego kołtuna. Miała zapewne zwrócić uwagę na jakiś problem zbiorowy, np. negatywne stereotypy narodowe, niższą pozycję kobiet czy kłopoty mało zarabiających. Była zatem wypowiedzią o celu politycznym – bo krytyka (przez przedrzeźnianie) naszych stereotypów, zbiorowych wyobrażeń czy niesprawiedliwych relacji społecznych to przecież polityka w czystej postaci. I jako taka podlega kategoriom etyki odpowiedzialności, a nie etyki przekonań. Co naprawdę, w głębi duszy o ukraińskich sprzątaczkach myślą i fantazjują Wojewódzki z Figurskim liczy się dużo mniej od efektu politycznego, jaki wywołali. A efekt jest wyjątkowo nieciekawy.

Stosunkowo najmniejszy problem polega na tym, że część prawicy dostała do ręki argument, że to „pieszczochy salonu” nie szanują kobiet, że to „lewica” (za której eksponenta przynajmniej Kuba Wojewódzki dość powszechnie uchodzi) jest rasistowska, że to „liberalne elity” pogardzają prostym człowiekiem. I dzięki temu prawica może choć na chwilę odwrócić uwagę od szowinizmu, ksenofobii i dyskryminacyjnych poglądów rozpowszechnionych w prawicowej prasie i Internecie.

Dużo gorzej, że autentyczny, głęboki i powszechny problem udało się załatwić chwilową falą oburzenia chamstwem dwójki satyryków. I tak oto, problemy polskiego „orientalizmu” wobec naszych wschodnich sąsiadów; przyzwolenia na poniżanie, a nawet i tolerancji dla przemocy wobec kobiet, wreszcie pół-niewolniczego statusu całej masy nie tylko przyjezdnych pracowników – sprowadzono do czyjegoś prostactwa, prymitywizmu, braku wychowania. Symptomatyczny jest fakt, że kiedy niedawno o tych samych ukraińskich kobietach w poniżającym tonie wypowiedział się „poważny” publicysta Bartosz Węglarczyk, sprawę szybko zamieciono pod dywan.

Krytycy „chamstwa” Wojewódzkiego i Figurskiego sami uciekali się do argumentów zdradzających, że przedmiotowe i instrumentalne traktowanie imigrantów, kobiet i ludzi o niskim statusie bynajmniej im nie przeszkadza. Dowiedzieliśmy się na przykład, że nie wolno żartować z Ukrainek, bo przecież Ukraina to nasz naturalny rezerwuar ludzi do pracy; nasi bohaterowie działają zatem na szkodę polskiego państwa. A żarty o niepłaceniu i gwałceniu są obrzydliwe, bo przecież sprzątaczki ze Wschodu tak solidnie pracują. Co najważniejsze jednak, dowiedzieliśmy się w ostatnich kilku dniach, że w polskim społeczeństwie tak naprawdę żadnej ksenofobii, szowinizmu i klasowej pogardy nie ma. Jest co najwyżej chamstwo, któremu wszakże ogromna większość narodu dała błyskawiczny i skuteczny odpór.

Męczeństwo Wojewódzkiego i Figurskiego, którym zabrano audycję i dochody (temu drugiemu) z euro-konferansjerki, niespecjalnie mnie wzrusza. Oni się wyżywią, parafrazując niesławnego klasyka. Gorzej z wyżywieniem zatrudnianych na czarno pracowników, bezpieczeństwem gwałconych i molestowanych kobiet, godnością przyjezdnych cudzoziemców. Wygląda na to, że przedrzeźniając „polskiego kołtuna” (abstrahujmy na moment od tego, na ile to figura trafnie dobrana, jako właściwy cel ataku) jego krytycy stali się tegoż kołtuna pożytecznymi idiotami.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Sutowski
Michał Sutowski
Publicysta Krytyki Politycznej
Politolog, absolwent Kolegium MISH UW, tłumacz, publicysta. Członek zespołu Krytyki Politycznej oraz Instytutu Krytyki Politycznej. Współautor wywiadów-rzek z Agatą Bielik-Robson, Ludwiką Wujec i Agnieszką Graff. Pisze o ekonomii politycznej, nadchodzącej apokalipsie UE i nie tylko. Robi rozmowy. Długie.
Zamknij