Kraj

Strzelanie do ptaków to przestarzałe barbarzyństwo

Gęgawa-fot.-Marcin-Łukawski

Co wspólnego ma człowiek polujący na ptaki w czasach zamierzchłych ze współczesnym myśliwym? Ten pierwszy zabijał zwierzęta z konieczności, żeby przeżyć. Drugi zabija dla przyjemności, bo strzelanie do ptaków nie ma racjonalnego wytłumaczenia – mówi Dawid Kaźmierczak z kolalicji Niech Żyją! w rozmowie z Jasiem Kapelą.

Jaś Kapela: Od lat obserwujemy spadek populacji ptaków lęgowych w Europie, a jednak wciąż się na nie poluje, jak gdyby wcale nie zależało nam na ich ochronie. Z czego to wynika?

Dawid Kaźmierczak: Rzeczywiście w ciągu ostatnich trzech dekad liczebność ptaków charakterystycznych dla krajobrazu rolniczego spadła o połowę. W przypadku kuropatwy mówi się nawet o 80-procentowym spadku. Winą za ten stan obarcza się głównie niezrównoważone rolnictwo, przekształcanie środowiska, drapieżnictwo oraz agrochemikalia. Obawiam się jednak, że jedną z głównych przyczyn jest także liczba polujących w Europie myśliwych.

Do jakich ptaków strzela się w Polsce?

Jednym z trzynastu „pechowych” gatunków, które wciąż figurują na liście ptaków łownych, jest właśnie kuropatwa. Ta sytuacja dobrze obrazuje hipokryzję polujących. Z jednej strony koła łowieckie realizują programy mające na celu rzekome ocalenie kuropatwy, z drugiej – wciąż się do niej strzela. Według danych GUS w sezonie 2016/2017 w Polsce zastrzelonych zostało ok. trzech tysięcy tych ptaków.

Na liście ptaków łownych są gatunki, które stają się coraz rzadsze. Mimo to myśliwi nie zgadzają się na skreślenie żadnego z nich z listy.

Zasłaniają się tradycją. „Tradycja” ta doprowadziła już na skraj wyginięcia w naszym kraju dwa inne gatunki kuraków: głuszca i cietrzewia. Pomimo drastycznego spadku ich liczebności już w latach 70. i apelu środowisk naukowych nadal je zabijano. W ramach tzw. tradycji polowano na tokowiskach, gdzie ginęły głównie najsilniejsze samce, które nie miały szans na reprodukcję. Myśliwi celowo zawyżali liczbę ptaków, żeby nadal móc na nie polować. Szaleństwo powstrzymano dopiero w 1995 roku, kiedy było już za późno. Izolowane stanowiska i niska liczebność nie pozwalają tym gatunkom na skuteczną odbudowę stabilnych populacji i obawiam się, że wkrótce te ptaki całkowicie w naszym kraju wyginą. Jeszcze mniej szczęścia miał drop, który w ogóle już u nas nie występuje i tylko sporadycznie pojawiają się pojedyncze sztuki zalatujące głównie z Niemiec.

5 powodów, dla których nie powinniśmy polować na ptaki

Te przypadki nie spowodowały żadnych zmian w prawie ani w postępowaniu myśliwych?

Myśliwi nie czują się winni, cała winę zrzucają na drapieżniki, głównie lisy. Historia z głuszcem i cietrzewiem niczego ich nie nauczyła i część z nich nadal poluje na kuropatwy. Co roku 15 sierpnia rozpoczyna się u nas sezon polowań na ptaki. Giną głównie krzyżówki, cyraneczki, głowienki, czernice oraz „przypadkowo” gatunki chronione, takie jak cyranka czy płaskonos.

Wydaje mi się, że niechęć do zaprzestania polowania na ptaki wynika również z jakiegoś zacietrzewienia. Myśliwi nie chcą zrezygnować, nawet jeśli zabijanie ptaków nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia, bo w ich oczach byłaby to porażka i ustąpienie pola środowiskom prozwierzęcym. Trudności związane ze zmianą prawa na korzyść ptaków wynikają głównie z tego, że myśliwi wciąż tworzą silną grupę lobbingową i próbują wpływać na prawo dotyczące ochrony środowiska.

Organizacje ekologiczne alarmują, że każdego roku w regionie Morza Śródziemnego nielegalnie zabija się lub odławia ponad 25 milionów ptaków, z tego około połowa ginie w państwach Unii Europejskiej. Z jednej strony wydajemy w UE duże pieniądze na ochronę siedlisk zagrożonych gatunków, a z drugiej bywają one bezkarnie odstrzeliwane w innych krajach Unii. Skąd ta niespójność?

Myśliwi nie chcą zrezygnować, nawet jeśli zabijanie ptaków nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia, bo w ich oczach byłaby to porażka i ustąpienie pola środowiskom prozwierzęcym.

Od jakiegoś czasu w całej Europie obserwujemy silne oburzenie opinii publicznej w związku z masowym zabijaniem migrujących ptaków, m.in. na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Jako jeden z krajów przodujących w liczbie nielegalnie zabijanych ptaków często wymieniany jest Egipt. Najczęściej jednak przemilcza się fakt, że całkowita liczba nielegalnie uśmiercanych ptaków w państwach członkowskich UE jest prawie dwa razy wyższa niż całkowita liczba ptaków zabijanych w Egipcie. W zabijaniu ptaków przodują Włochy, Cypr, Grecja, Francja, Hiszpania i Chorwacja. Na przelotach zabijane są rzadkie i ginące gatunki, jak np. turkawka (w stosunku do lat 80. jej populacja spadła o 80 proc.). Szacuje się, że na samej Malcie co roku ginie od 100 do 250 tysięcy tych ptaków. 10 milionów ptaków rocznie ginie w Europie głównie dla rozrywki lub zysku. To wszystko pokazuje, jak silne jest lobby myśliwskie w całej Europie i jak trudno skutecznie chronić przyrodę.

I co można z tym zrobić?

Należałoby podjąć skuteczne kroki, aby zmusić wszystkie kraje UE do wdrożenia i egzekwowania paragrafu 11 dyrektywy ptasiej z 2009 roku, dotyczącego ochrony dzikich gatunków ptaków. To powinno stanowić priorytet zarówno dla wszystkich organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną przyrody na terenie Unii Europejskiej, jak i dla środowisk naukowych.

Bądźmy uważni na ptasich sąsiadów

Ile ptaków rocznie jest zabijanych w Polsce?

Zdecydowanie za dużo. Ale trudno to precyzyjnie oszacować, bo cześć z nich pada ofiarą rozrzutu śrutu podczas wystrzału. Nie giną od razu, postrzelone konają w męczarniach przez wiele dni. Oficjalnie mówi się o mniej więcej 200 tysiącach rocznie, jednak prawdziwa liczba może być wielokrotnie wyższa. Działająca od jesieni 2012 roku koalicja Niech Żyją! stawia sobie za cel wprowadzenie w Polsce moratorium na polowanie na wszystkie gatunki dzikich ptaków. Każdy może podpisać skierowaną do ministra środowiska petycję w tej sprawie.

A czy wiadomo, ile ptaków w Polsce zabijanych jest nielegalnie? I jak często ofiarą polowań padają gatunki chronione?

Takich danych brakuje ze względu na to, że ten proceder jest zazwyczaj skrupulatnie ukrywany. W dodatku na podstawie znalezionych szczątków trudno określić dokładną przyczynę śmierci ptaka. Większość z nich jest dość szybko zjadana przez zwierzęta żywiące się padliną. Jednak czasami pojawia się informacja o zabitym gatunku chronionym. Głównie są to ptaki szponiaste, np. jastrzębie, rybołowy, bieliki, a nawet orły przednie. Sprawcami są zazwyczaj hodowcy gołębi, właściciele stawów hodowlanych oraz kłusownicy – myśliwi obarczający te ptaki winą za szkody w gospodarce łowieckiej. Czasami oberwie się czapli lub gawronowi – w ramach ćwiczenia oka. Ofiarą myśliwych padają też nierzadko mewy, perkozy, łabędzie czy nawet bąki.

Ciekawych informacji na temat ptaków zastrzelonych na stawach hodowlanych dostarcza praca Damiana Wiehle i Zbigniewa Bonczara zamieszczona w „Notatkach Ornitologicznych” z 2007 roku. I choć są to stare dane, to sytuacja zasadniczo nie zmieniła się do dziś. Dane o zabitych ptakach szponiastych gromadzi także Komitet Ochrony Orłów. Reszta nie jest ewidencjonowana. Inna sprawa to gatunki chronione zabite przez „pomyłkę” w czasie polowania.

Myśliwi, nikt was już nie lubi!

Problem z odróżnieniem gatunków łownych i chronionych ma nawet Polski Związek Łowiecki, który na swoim fanpejdżu informuje o czterech gatunkach rzekomo łownych kaczek, ale na zdjęciu przedstawia gatunek cyraneczki karolińskiej, który z rzadka zalatuje do Polski. Czy edukacja myśliwych jest na tak słabym poziomie?

Śmiem twierdzić, że jeśli chodzi o gatunki ptaków, jest ona na poziomie podstawowym. Dla wielu myśliwych wszystkie gatunki kaczek to po prostu dzikie kaczki (takie opisy można znaleźć na ich stronach). W większości przypadków polujący na kaczki są w stanie z niewielkiej odległości rozpoznać samca krzyżówki, czernicy czy głowienki. Mówimy oczywiście o porze dziennej. W przypadku samic sytuacja nie jest już taka prosta. Nie wiem, czy choćby 5 procent z nich potrafiłoby prawidłowo oznaczyć w terenie samicę krzyżówki, krakwy, cyranki i cyraneczki, gdyby znalazły się obok siebie. Podejrzewam, że nie.

A jak powiedziałeś, mówimy tu o polowaniu w dzień…

Dla wielu myśliwych wszystkie gatunki kaczek to po prostu dzikie kaczki.

Jeśli chodzi o polowanie na ptaki o świcie i o zmierzchu, sytuacja jest zupełnie beznadziejna. Krótkie chwile od zauważenia ptasiej ofiary do oddania mniej lub bardziej śmiercionośnego strzału nie pozostawiają czasu na rozpoznanie gatunku. Takie polowanie wyklucza też możliwość użycia sprzętu optycznego. Zresztą przy tak słabym oświetleniu na nic by się to nie zdało. Myśliwy, który twierdzi, że w takich warunkach rozpoznaje cel, zanim strzeli, mówi nieprawdę. Rozpoznanie gatunku – o ile myśliwy ma w ogóle odpowiednią wiedzę – następuje dopiero w chwili podniesienia ptaka.

A często nawet wtedy myśliwy nie wie, do kogo strzelił.

Tak, przykładem może być sprawa zabitej 15 sierpnia chronionej cyranki. Kobieta, która ją zastrzeliła, nie potrafiła prawidłowo oznaczyć gatunku, nawet wtedy, kiedy trzymała ptaka w rękach. Co więcej, nie rozpoznała jej też ani stojąca obok myśliwa, ani żaden inny myśliwy z polujących wtedy trzech kół łowieckich. Koalicja Niech Żyją! złożyła w tej sprawie wniosek do prokuratury i skargę do rzecznika dyscyplinarnego PZŁ.

Niejednokrotnie na zdjęciach dokumentujących polowanie na ptaki wśród zabitych krzyżówek pojawiały się chronione płaskonosy, krakwy, podgorzałki, a nawet gągoły. Podobnie jest w przypadku gęsi. Trudno dziś oszacować skalę takich „pomyłek”, bo zdjęcia z polowania na ptaki coraz rzadziej pojawiają się na stronach internetowych kół myśliwskich. Myśliwi boją się zdemaskowania ich niewiedzy i wyciągnięcia odpowiedzialności za zabicie chronionego gatunku.

Ale o czym my w ogóle mówimy skoro na polowaniach zdarzają się przypadki pomylenia człowieka z dzikiem?!

Nieco mniej martwa natura, czyli co się zmieniło w prawie łowieckim

Jakie kary grożą za zastrzelenie gatunków chronionych i czy często są wymierzane?

Za zabicie gatunku chronionego grożą nawet 2 lata więzienia. Niestety bardzo trudno jest udowodnić winę. Polski Związek Łowiecki bagatelizuje takie przypadki i nie wyciąga konsekwencji. Liczne są przypadki tuszowania sprawy przez kolegów myśliwych. Osobiście nie znam przypadku poniesienia kary przez myśliwego, który zastrzelił chroniony gatunek ptaka. Nie zapominajmy też, że wśród członków PZŁ znajdują się również policjanci, prokuratorzy i sędziowie. Ale pewne zmiany są widoczne, chociażby wspomniany wyżej strach przed publikowaniem zdjęć w internecie. A czym jest dla myśliwego polowanie, jeśli nie może jego efektami pochwalić się przed kolegami?

chodźcie na Wielką Demonstrację – Gdzie ta dobra zmiana dla zwierząt?

już jutro Wielka Demonstracja – Gdzie ta dobra zmiana dla zwierząt, czekamy na dobrą zmianę dla wszystkich zwierząt, nie tylko dla kota prezesa 🙂

Opublikowany przez Jaś Kapela Środa, 12 września 2018

Sezon łowny na ptaki w Polsce zaczyna się 15 sierpnia, gdy wiele z nich wciąż jeszcze odchowuje młode. Czy myśliwym, którzy zarzekają się, że dbają o polską przyrodę, nie powinno zależeć, aby ten termin przesunąć?

Wiele gatunków kaczek właśnie w tym okresie wciąż wodzi nielotne młode. Strzelanie do takich ptaków jest nieetyczne. Polowanie w tym okresie ma wpływ również na inne gatunki ptaków wodno-błotnych. Swoje lęgi odbywają w tym czasie np. niektóre gatunki rybitw. Huk wystrzałów płoszy wszystkie przebywające na danym akwenie ptaki, również te objęte ochroną. Artykuł 7 ustęp 4 dyrektywy ptasiej mówi wyraźnie: „Państwa Członkowskie sprawdzają w szczególności, czy na gatunki, do których stosuje się prawo łowieckie, nie są organizowane polowania w okresie wychowu młodych ani w czasie trwania poszczególnych faz reprodukcji”. Polowanie w tym okresie to zatem łamanie unijnego prawa. Część myśliwych popiera przesunięcie terminu polowania na ptaki. Niestety nie wszyscy i nie na tyle aktywnie, aby coś się zmieniło. Ale gdyby naprawdę chodziło o dobro przyrody, to myśliwi już dawno zrezygnowaliby z polowania na ptaki.

Pokotu nie będzie

Przy okazji nowelizacji prawa łowieckiego dużo mówiło się o szkodliwości ołowiu i postulowano używanie mniej toksycznego dla środowiska rodzaju amunicji.

Myśliwi często argumentują, że w przeciwieństwie do mięsa pochodzącego od zwierząt hodowlanych dziczyzna to wyjątkowo zdrowa żywność. Kiedy jednak dogłębnie przeanalizujemy sytuację, okaże się, że nie jest to prawda. Wystarczy popatrzeć na tony jedzenia wyrzucane na tzw. nęciskach. Bardzo często są to odpady, czyli przeterminowana żywność pochodząca z marketów i zawierająca mnóstwo chemii. Duża część pożywienia, jakim żywią się dzikie zwierzęta, pochodzi z roślin uprawianych na polach, które są pryskane kilka razy w roku. No i wreszcie jest kwestia ołowianej amunicji. Efekty zdrowotne związane z zatruciem ołowiem znane są od dawna, również myśliwym. Ołów jest metalem ciężkim, nie ulega rozpadowi i kumuluje się w organizmie. Szczególnie wrażliwe na jego działanie są dzieci i kobiety w ciąży. Polujący rodzice bezrefleksyjnie karmią swoje pociechy upolowaną zwierzyną, narażając je na groźne choroby. Mięso upolowanych zwierząt nie jest badane pod kątem zawartości ołowiu Ołowiana amunicja zawiera także arszenik.

Problem dotyczy jednak nie tylko samych myśliwych i ich rodzin. Szkodliwy ołów w ogromnych ilościach trafia do stawów hodowlanych, bo tam bardzo często odbywają się polowania na ptaki. Karpie pochodzące z takich stawów trafiają na stół większości Polaków. Wyobraźmy sobie, że istnieje zakład zajmujący się recyklingiem akumulatorów i baterii, który co roku, żeby pozbyć się problemu, rozrzuca po całym kraju 600 ton rozdrobnionego ołowiu. Gdyby taki fakt ujrzał światło dzienne, byłby niesamowity skandal. Tymczasem takie ilości trującego metalu co roku wprowadzają do środowiska myśliwi – i robią to bezkarnie. Za ich sprawą skażeniu ołowiem ulegają nasze wody i gleby. Co roku milion ptaków z co najmniej 17 gatunków ginie z tego powodu w strasznych męczarniach. Trujący ołów kumuluje się również w ciałach zwierząt żywiących się padliną i postrzelonymi zwierzętami oraz tym, co myśliwi zostawiają w lesie po patroszeniu zwierzyny.

Gzyra: W byciu weganinem nie ma nic heroicznego

To taki problem zmienić rodzaj kul?

Za wszystkim stoją jak zwykle pieniądze i przyzwyczajenia. Amunicja bezołowiowa, np. stalowa lub bizmutowa, jest droższa, zmiana oznaczałaby więc dla myśliwych koszty. Poza tym musieliby odwiesić kolekcjonerskie okazy broni, bo nie są one przystosowane do tego typu amunicji. A to są dopieszczone, zazwyczaj drogie zabawki. Jednak pomimo kosztów to myśliwym powinno najbardziej zależeć na rezygnacji z ołowiu, choćby z uwagi na zdrowie ich własnych rodzin.

Argumentem przeciwników wprowadzenia tej zmiany jest, że w ziemi ciągle zalega masa ołowiu po toczonych na terenach polskich wojnach i te kilkaset ton rocznie nic nie zmieni. Jak byś to skomentował?

Trudno o głupszą argumentację. Idąc tym tokiem rozumowania, musielibyśmy dojść do wniosku, że skoro na dnie Bałtyku zalegają trujące gazy i substancje pochodzące z II wojny światowej, to nic złego się nie stanie, jeśli zatopimy co roku kilkaset ton dodatkowych trujących odpadów. Środowisko naturalne ma ograniczoną możliwość wchłaniania i rozkładania trujących substancji, jakie emituje człowiek. W przypadku ołowiu mówimy dodatkowo o metalu ciężkim, który – powtórzmy – nie ulega rozkładowi i kumuluje się w organizmach żywych i roślinności. W pewnym momencie stężenie ołowiu osiągnie takie wartości, że nie da się spożywać produktów pochodzących ze skażonej ziemi ani pić zatrutej wody.

Kolce – śmiertelna pułapka dla ptaków

Co byś zaproponował myśliwym, którzy uważają, że mają prawo strzelać do ptaków, bo taka jest w Polsce tradycja?

Słowo tradycja kojarzy mi się z czymś wzniosłym, dobrym. Zazwyczaj odnosi się do szerokiej grupy społecznej, która ją kultywuje. Tradycja ma za zadanie spajać grupę i budować poczucie więzi. Myśliwi i ich zwolennicy stanowią być może dwa procent naszego społeczeństwa. Pozostałe 98 procent nie dość, że nie ma nic wspólnego z łowiectwem i nie utożsamia się z nim, to coraz częściej jest mu przeciwne. Co wspólnego ma człowiek polujący na ptaki w czasach zamierzchłych ze współczesnym myśliwym? Ten pierwszy zabijał zwierzęta z konieczności, żeby przeżyć. Drugi zabija dla przyjemności, bo strzelanie do ptaków nie ma racjonalnego wytłumaczenia. O ile w przypadku pierwszego ptaki miały dużą szansę wyjść z takiego spotkania bez szwanku, to w przypadku drugiego i zaawansowanej broni, z jakiej korzysta, jest to zwyczajna egzekucja.

Dzisiejsza kultura nie aprobuje irracjonalnej „tradycji”, jaką jest zabijanie ptaków, więcej – uważa ją za przestarzałe barbarzyństwo. Dlatego proponowałbym myśliwym całkowitą rezygnację z polowania na ptaki i przestawienie się na aparat fotograficzny. Łowy z aparatem potrafią być niezwykle emocjonujące. Tak jak w przypadku broni można pochwalić się drogim sprzętem wśród kolegów, „strzelić” dobrą fotkę, a czekając na odpowiedni kadr, „strzelić” coś mocniejszego – zgodnie z tradycją i bez negatywnych konsekwencji.

***
Dawid Kaźmierczak – prezes zarządu fundacji Dzika Polska, należącej do koalicji Niech Żyją!, która skupia organizacje pozarządowe i osoby prywatne walczące o to, by polowanie na dzikie ptaki stało się w Polsce historią.

Zenon Kruczyński: Za zło czynione przyrodzie przyjdzie w końcu zapłacić

**

WARSZAWA: Wielka Demonstracja – Gdzie ta dobra zmiana dla zwierząt?

Opublikowany przez Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! Czwartek, 26 lipca 2018

Prawo i Sprawiedliwość dało sygnał, że chce się wycofać z niektórych zapisów w projekcie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, m.in. zakazów trzymania psów na łańcuchach, chowu zwierząt na futra, występów zwierząt w cyrkach czy uboju rytualnego. Kiedy wreszcie pojawiła się szansa na poprawę losu zwierząt w Polsce, politycy ulegli silnemu lobby i wyrzucili z nowelizacji najważniejsze zapisy!

Zwierzęta nie mają głosu, dlatego to MY musimy być ich głosem. Pokażmy, że nie ma naszej zgody na dręczenie zwierząt w Polsce. Nie chcemy ferm norek. Nie chcemy łańcuchów. Nie chcemy oglądać zwierząt w cyrkach. Nie chcemy niehumanitarnego uboju zwierząt.

Nie mów: „innym razem pójdę”. Nie będzie innego razu. Musimy działać teraz. To ostatnia szansa i musimy pokazać, że dobro zwierząt jest dla nas ważne.

13 września (czwartek)
godz. 17.00
Warszawa, plac Trzech Krzyży

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij