Kraj

Sierakowski: Kuroń to coś więcej

„List do Partii”, KOR, sierpień '80... Oczywiste oczywistości? Być może, ale Kuroń to coś więcej niż antykomunistyczna opozycja. To archetyp buntownika.

4 czerwca tego roku do Polski przyjadą wszyscy ważniejsi przywódcy polityczni z Barackiem Obamą na czele. Będą świętować 25. rocznicę zakończonych sukcesem ”Solidarności” wyborów do parlamentu, od których rozpoczęły się przemiany w całym bloku komunistycznym. Po kilku miesiącach upadł mur berliński, a dwa lata później upadł Związek Radziecki.

Obok Lecha Wałęsy i Tadeusza Mazowieckiego był trzeci architekt przemian demokratycznych. To Jacek Kuroń, główny organizator i przywódca opozycji, bez której nie powstałaby „Solidarność”. To on w rządzie Mazowieckiego wziął na siebie trudną rolę ministra pracy i polityki socjalnej, który miał ochraniać ludzi przed skutkami „terapii szokowej”, bardzo ostrych neoliberalnych reform gospodarczych, w wyniku których niemal z dnia na dzień kilka milionów ludzi znalazło się bez pracy i zaczęły drastycznie rosnąć nierówności społeczne.

To Kuroń zamówił u harvardzkiego ekonomisty Jeffreya Sachsa plan reform, dając mu na jego napisanie jedną noc. Jednocześnie chciał ratować ludzi przed konsekwencjami tegoż planu, dlatego podjął się misji niemal samobójczej. Jako minister polityki socjalnej w dzień rozdawał zupę biednym z wielkich garów na ulicach, a wieczorem tłumaczył polskie przemiany w telewizji. To on, a nie Wałęsa lub Mazowiecki, stał się najpopularniejszym i najbardziej kochanym politykiem w Polsce.

Nigdy jednak nie wybrano go na prezydenta, bo był zbyt odległy od wyobrażeń o polityku. Nie chciał zerwać z opozycyjnymi zwyczajami i skromnością. Nigdy nie założył garnituru. W wywiadach mówił: „Na sali sejmowej zwykle śpię, co zresztą widać w relacjach telewizyjnych”. Albo: „Widzi pani, w kierownictwie każdego ministerstwa jest miejsce tylko dla jednego niekompetentnego. W moim ministerstwie to miejsce zajmuję ja”. Zmarł dziesięć lat temu i to jest druga z ważnych rocznic.

Przygody Jamesa Bonda to nuda w porównaniu z biografią Kuronia. W maju 1968 roku przywódca zrewoltowanych paryskich studentów Daniel Cohn-Bendit poproszony przez sąd o podanie imienia i nazwiska odpowiedział: „Nazywam się Kuroń-Modzelewski”. Wyzywał sędziów, powołując się na polskich opozycjonistów, którzy rzucili wyzwanie komunistycznej władzy, gdy we Francji, w Niemczech czy w USA w tamtym gorącym czasie studenci krzyczeli komunistyczne hasła. Po obu stronach żelaznej kurtyny zupełnie inna była cena buntu.

Kilka lat wcześniej, w 1965 roku, dwóch młodych marksistów rewizjonistów, którzy staną się niedługo przywódcami całej opozycji demokratycznej, napisało „List otwarty do Partii”, w którym zarzucali rządzącym, że ukradli władzę robotnikom, tworząc dyktaturę partyjnej biurokracji. Napisali w swoim liście, że dostaną za to trzy lata więzienia, i tyle dostali. W tym czasie uczniowie Kuronia i Modzelewskiego z Adamem Michnikiem na czele zorganizowali grupę zwaną na uniwersytecie „komandosami” – bo wdzierali się na publiczne debaty i zadawali niewygodne pytania partyjnym intelektualistom. W marcu 1968 roku wywołali strajk studencki, za co Kuroń i Modzelewski dostali kolejne trzy lata. Michnik i „komandosi” także wylądowali w więzieniu.

Po strajkach w 1976 roku i prześladowaniach robotników Kuroń rzucił słynne hasło „Zamiast palić komitety zakładajcie swoje” i wraz z innymi intelektualistami i działaczami założył Komitet Obrony Robotników, pierwszą jawną opozycyjną organizację w całym bloku komunistycznym. Jego mieszkanie stało się centralą, która zbierała informacje o prześladowaniach i przekazywała je do zagranicznych mediów i Radia Wolna Europa.

Wspominał: „Jako pierwszy nawiązałem kontakt z zachodnimi agencjami, które uznały mnie za źródło absolutnie wiarygodne. Dlatego ludzie zamykani na ulicy wołali: „Nazywam się X. Aresztują mnie. Dzwońcie pod numer 39-39-64!” Latem 1980 r. mój dom zamienił się w strajkowe biuro informacyjne”.

W tym czasie zaczęły powstawać związane z KOR-em instytucje społeczeństwa podziemnego, które zrzeszało już około 3000 ludzi, co w porównaniu z kilkudziesięcioma osobami w Czechach i kilkunastoma na Węgrzech było prawdziwym państwem w państwie. Powstał Uniwersytet Latający, którego studenci uczyli się prawdziwej historii. Przede wszystkim jednak powstał ogromny ruch wydawniczy, który publikował Arendt, Orwella, Miłosza i tysiące innych pism i książek w nakładach sięgających kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy.

Celem Kuronia było dotrzeć do robotników i połączyć ich z inteligencją we wspólnym proteście. Inteligencja miała teorie, kontakty zagraniczne i organizację, ale tylko robotnicy mogli zdelegitymizować partię robotniczą. KOR powoli budował swoje struktury w dużych zakładach.

W Sierpniu 1980 roku wybuchnie strajk w Stoczni Gdańskiej zorganizowany przez działacza KOR-u Bogdana Borusewicza, który wybierze robotnika Lecha Wałęsę na przywódcę. Do strajku dołączą setki innych zakładów. Karol Modzelewski wymyśli nazwę „Solidarność” dla pierwszego niezależnego od władz związku zawodowego, do którego wstąpi wkrótce 10 milionów członków, tworząc największy zorganizowany ruch społeczny w dziejach Europy. KOR się rozwiąże, a Kuroń stanie się doradcą „Solidarności” i najbardziej znanym obok Wałęsy opozycjonistą. Łącznie w więzieniu spędzi dziewięć lat.

Pod koniec życia w pewnym sensie znowu został opozycjonistą. Niechętnie słuchany i nieco lekceważony przez dawnych kolegów, którzy zasilili polityczny establishment, ostrzegał przed nadmiernym rozwarstwieniem społecznym i wciąż domagał się sprawiedliwości.

Namawiał ludzi do większej aktywności. Marzyła mu się rewolucja edukacyjna, dzięki której młodzi ludzie uczyliby się jednocześnie nonkonformizmu i współpracy. Dla kolejnych pokoleń jego legenda będzie wezwaniem do buntu, dla którego alternatywą jest przystosowanie, posłuszeństwo i naśladownictwo.

Tekst ukazał się w języku angielskim w międzynarodowym wydaniu dziennika „New York Times” pod tytułem „Poland’s Forgotten Dissident” oraz w Gazecie Wyborczej z dn. 30 maja 2014. 

***

Zapraszamy na rozpoczynający się już 5 czerwca Festiwal im. Jacka Kuronia, któremu towarzyszyć będą publikacje książek Kuroń. Przewodnik Krytyki Politycznej oraz Atlas problemów społecznych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij