Kraj

Sierakowski: Demokracja pozbawiła dzisiaj ludzi wyboru

Wszystko, co możesz wybrać, to wojna kulturowa, skandal, krzyk – mówi Sierakowski w „Newsweeku”.

Sławomir Sierakowski: Demokracja pozbawiła dzisiaj ludzi wyboru, a więc wpływu na politykę. Idąc do urny, tak naprawdę nie mogą wybrać na przykład między polityką gospodarczą lewicową, centrową a prawicową, bo obojętnie kogo wybiorą, każdy polityk po dojściu do władzy będzie rządził mniej więcej tak samo. Zatem wszystko, co możesz wybrać, to wojna kulturowa, skandal, krzyk.

Już przed wyborami było przecież oczywiste, że w europarlamencie rządzić będzie frakcja socjaldemokratyczna i ludowa, co więc wyborca miał wybierać? Jedyny jego wybór to być za Unią albo przeciw. I dlatego prawie jedna czwarta wybrała eurosceptyków, bo przynajmniej w ten sposób mogła poczuć, że ma na coś wpływ. Tym żywią się wszystkie nurty antyeuropejskie, w tym Korwin. W Polsce ludzie są zmęczeni koalicją PO-PiS.

Jacek Tomczuk, Newsweek: Koalicją?

Dla wielu to de facto koalicja, w przyrodzie taki związek nazywa się symbiozą pasożytniczą. Jedna partia żyje ze zwalczania drugiej. Po kilku kolejnych rundach ludzie szukają sposobu na wypowiedzenie posłuszeństwa całemu głównemu nurtowi. Najczęściej w ogóle nie głosują. A jeżeli już, to protestują, używając do tego kandydata, który najbardziej poniża pozostałych. Najpierw Palikota, a teraz, kiedy ten się znormalizował i wszedł między Siwca a Kwaśniewskiego, niezadowoleni znaleźli innego Janusza. Program jest sprawą drugorzędną. Gdyby o to chodziło, ludzie nie wyciągnęliby Korwina czy Palikota zaraz przed wyborami, tylko popieraliby ich również wcześniej. Tu chodziło o gest odrzucenia. Nowa Prawica to sezonowa partia protestu.

Największe poparcie dostała od młodych wyborców, 30 proc. głosujących w wieku 18-24 oddało na nią głos. Kim są dzieci Korwina?

Przez 25 lat zrobiono w Polsce dużo, by wmówić ludziom, że jedynym lekiem na problemy wolnego rynku jest jeszcze więcej wolnego rynku.

Wszystko, co kojarzyło się ze współpracą, solidarnością społeczną, było ośmieszane. Chwalono rywalizację, darwinizm rynkowy, to kojarzyło się z sukcesem. Program JKM wpisuje się w ten ton. Jego hasła to: kto nie pracuje, jest darmozjadem, wolny rynek zlikwiduje bezrobocie, korupcję, kastę władzy politycznej…

Brutalna siła górą, kobiety i niepełnosprawni się nie liczą. Ponieważ nie mieliśmy recesji, zostaliśmy zieloną wyspą na mapie Europy, nas jedynych ominęła globalna dyskusja o kosztach kapitalizmu, innych modelach ekonomicznych. Dlatego skrajny neoliberalizm JKM wciąż jest traktowany jako model, który nie jest śmieszny, tylko całkiem poważny.

Ciągle mówi się, że porażką polskiej polityki jest brak wielkich wspólnych projektów. Tymczasem Korwin postawił na egoizm i spodobał się młodym.

Młodzi, którzy głosowali na JKM, utożsamiają się ze wzorcem człowieka sukcesu, jaki on proponuje. To ktoś, kto pracuje tylko dla siebie i niczym z nikim się nie dzieli. Grunt przygotowały polskie szkoły oraz uniwersytety, które nie wychowują już do dyskusji, krytycznego myślenia, nie uczą współpracy. Zamieniły się w przyzakładowe szkoły przygotowujące do rynku pracy. I to rzekomo jest naśladowanie amerykańskich uniwersytetów. Tymczasem tam połowę tekstów pisze się wspólnie, uczy się razem, połowa zajęć to zupełnie niepragmatyczne tematy. Do niczego nieprzydatne poza rozszerzaniem wyobraźni. (…) Owszem, w Ameryce także trzeba zdobywać punkty, ale ich znaczenie jest znacznie mniejsze, a nacisk kładzie się na pracę i elastyczność intelektualną. Dzięki temu również w biznesie Amerykanie są bardzo skuteczni.

Co docenili u Korwina wyborcy?

Niezwykle prostą wizję świata, właściwie w swej prostocie bezkonkurencyjną. JKM jest pod tym względem uczniem Jarosława Kaczyńskiego, który budowę IV RP opierał na jednym haśle: wytropieniu układu. Korwin odkrył euroukład. On ma plan. Wiadomo, za czym jest, co chce zmienić – jest czytelny dla ludzi. Nawet siedząc w tak oddalonym od świata miejscu jak kampus Harvardu, słyszałem, że przyjdzie Korwin i rozwali UE, zlikwiduje podatek obrotowy, a kobiety są głupsze. A poproś zwykłego przechodnia o trzy cele, do których dąży Tusk. Nikt nie będzie umiał na takie pytanie odpowiedzieć.

To się spodobało też mediom. Słusznie Korwin podziękował TVN za tak dobry wynik?

Jak najbardziej. Szybko się zorientował, że jak na chama walnie kogoś, wszyscy będą go cytować kilka razy na godzinę, i tak było. Przecież tego, co powiedział u Moniki Olejnik o gwałconych kobietach, wszyscy nauczyli się na pamięć. A rozpoznawalność to waluta dzisiejszej polityki.

Cały wywiad czytaj w tygodniku „Newsweek” z dn. 2 czerwca 2014.

Czytaj także:

Antoni Michnik, Dzieci Krula

Piotr Kozak, Niech żyje Krul! [polemika]

Beata Andersen, Elektorat skręta wybiera nową Europę

Tomasz Kozak, Korwina Heglem, czyli pozytywność religii korwinowskiej

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Sławomir Sierakowski
Sławomir Sierakowski
Socjolog, publicysta, współzałożyciel Krytyki Politycznej
Współzałożyciel Krytyki Politycznej. Prezes Stowarzyszenia im. Stanisława Brzozowskiego. Socjolog, publicysta. Ukończył MISH na UW. Pracował pod kierunkiem Ulricha Becka na Uniwersytecie w Monachium. Był stypendystą German Marshall Fund, wiedeńskiego Instytutu Nauk o Człowieku, uniwersytetów Yale, Princeton i Harvarda oraz Robert Bosch Academy w Berlinie. Jest członkiem zespołu „Polityki", stałym felietonistą „Project Syndicate” i autorem w „New York Times”, „Foreign Policy” i „Die Zeit”. Wraz z prof. Przemysławem Sadurą napisał książkę „Społeczeństwo populistów”.
Zamknij