Miasto

Zrałek-Kossakowski: Toast za Chłodną 25!

Czy klubokawiarnia Chłodna 25 zniknie z kulturalnej mapy stolicy? Uwaga: tekst mocno warszawski i z pozycji warszawiaka pisany. Komentarz Wojtka Zrałka-Kossakowskiego.

Wspomnienie 1.

Dawno


Pamiętam taki czas, kiedy trochę było mi przykro, że mieszkam w Warszawie. Nie było już Jazzgotu ani Galerii Off, nie było już też Le Madame. Mało było, bardzo mało. Strasznie smutno chodziło się wieczorami po mieście, zawstydzająco, jak na stolicę, martwym. Pamiętam, jak znajomi z zagranicy pytali mnie wtedy „No, to idziemy gdzieś wieczorem?”. Pamiętam też swoją na takie pytanie odpowiedź: „No, wiesz, nie za bardzo jest gdzie… Możemy wpaść do mnie, ale, wiesz, mam bałagan”… Pamiętam ich zdziwienie, a nawet szczere rozczarowanie, bo nie tego się spodziewały i spodziewali (i nie mam tu na myśli bałaganu). Pamiętam też swój wstyd, że jestem z tego miasta, z Warszawy, a nie na przykład z Krakowa. Wstyd, że moje miasto tak wygląda, że nie dba o takie miejsca i że nawet doprowadza do ich skandalicznego zamykania… O tym, jak takie miejsca są ważne, jak istotną kulturotwórczą rolę odgrywają, pisał nie będę, bo na ten temat od tamtych smutnych dość czasów napisano już bardzo wiele. Wydawałoby się nawet, że to wiedza oczywista, wryta w świadomość miasta aspirującego do miana europejskiej stolicy kultury.


Wspomnienie 2.

Nie tak dawno, ale jakiś już czas temu

 

Pamiętam, że Warszawa nagle ożyła. I to naprawdę nagle. Pojawiło się momentalnie, jedno po drugim mnóstwo „miejsc”. Pamiętam taką rozmowę z przyjaciółką z Argentyny, która w czasie, którego dotyczy wspomnienie 1, nie wytrzymała stęchlizny Warszawy i uciekła z mężem – całkiem skądinąd zdolnym pianistą – do Londynu. Po paru latach wrócili. Przyjaciółka nie mogła uwierzyć, jak się Warszawa przez ten czas zmieniła, jak ożyła i jak ciągle ożywa. To było już inne miasto. Mówiło się, że takie jak Berlin. Że żywe, że sprzyjające kulturze, nie tylko tej instytucjonalnej, ściągające tzw. jednostki kreatywne… Plan B, Powiększenie, Kulturalna, knajpy na Pradze, Warszawa Powiśle, Solec, OSiR, Tel-Aviv, Nowy Wspaniały Świat, Towarzyska… No i Chłodna 25 (a także 5876987 innych miejsc, których z braku miejsca nie wymienię, przepraszam). Nie będzie zbyt dużej przesady w stwierdzeniu, że to właśnie Chłodna zapoczątkowała tę trwającą do dziś (wydawałoby się) falę. Chłodna pierwsza przełamała martwotę ze wspomnienia 1. Chłodna pierwsza stworzyła taki klimat i skupiła wokół siebie potężne środowisko artystek i artystów, o których coraz głośniej i którzy – nie ma tu wielkiej przesady – decydują dziś o kształcie polskiej, bo nie tylko warszawskiej, kultury najnowszej.

 

Obecnie 1. 

Mniej więcej teraz

 

Muzyka, teatr, film, wystawy, ale też na przykład aktywność społeczna. Takie połączenie w klubokawiarniach dziś wydaje się oczywiste. Ale parę lat temu wcale takie nie było. A jest w dużej mierze dzięki Chłodnej. Klubokawiarnie mocno wpisały się w Warszawę, przyzwyczailiśmy się do nich, dobrze nam z nimi. Nic dziwnego. To właśnie szeroko pojęta oferta kulturalna tych miejsc stanowi o pewnej wyjątkowości Warszawy, o tym, że działa tu naprawdę sporo fascynujących środowisk twórczych, dla których klubokawiarnie stworzyły swego rodzaju infrastrukturę. Dobrym przykładem, być może najlepszym choć nie jedynym, jest tu środowisko muzyczne. Przez te parę lat klubokawiarnie na tyle silnie wrosły w Warszawę, że ich istnienie wydaje nam się już chyba oczywiste. Ale niestety wygląda na to, że nie jest. 


Obecnie 2.

Jeszcze bardziej teraz

 

Jedno z najważniejszych miejsc na mapie kulturalnej Warszawy, „Klubokawiarnia Matka”: Chłodna 25, zostało właśnie potraktowane jak, nie przymierzając, melina. Speluna. Albo budka z piwem i wódką. Chłodna 25 od 22 kwietnia 2012 roku nie będzie mogła prowadzić sprzedaży alkoholu. Nie przedłużono jej koncesji. Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy, nie oszukujmy się i nie bądźmy hipokrytami: sprzedaż alkoholu stanowi jedno z najważniejszych źródeł dochodu klubokawiarni i umożliwia im nie tylko prowadzenie tak cenionej i cennej działalności kulturalnej, ale też istnienie w ogóle. Po prostu. Nie ma co udawać, że jest inaczej. Nie jest. Sprzedaż alkoholu na Chłodnej 25 zasadniczo różni się od sprzedaży alkoholu w budce z piwem. I, upraszczając, różni się też samo alkoholu picie w wyżej wymienionych lokalizacjach… Korzyści z istnienia i sprawnego funkcjonowania miejsc takich jak Chłodna, są niezaprzeczalne. Ośmielę się nawet stwierdzić, że przewyższają te płynące z istnienia budek z piwem… Dlaczego więc właśnie traktuje się je tak samo? 

Niedługo.

23 kwietnia 2012

23 kwietnia, jak w sumie co roku, będę miał imieniny. Tak sobie myślę, że tego dnia z przyjemnością spotkałbym się ze znajomymi w jakimś przytulnym, przyjaznym i po prostu fajnym miejscu. Wpadłbym też tego dnia na koncert, może spektakl, dyskusję. Możne więc Chłodna 25? Tak, to dobry pomysł. Tego wieczoru chciałbym też wznieść toast nie tylko, cóż, za siebie, ale też za przyjaciół i za miejsce: Chłodną 25. Najchętniej na Chłodnej właśnie. Czy będę mógł?

 

 


__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij