Miasto

Zaród: Lewica w robocie, narodowcy w mediach

Jeśli lewica jest tylko na fejsie, to kto od czterech lat organizuje obchody Rewolucji 1905 roku?

Pewien kardynał miał kiedyś powiedzieć „Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami sobie poradzę”. Redaktorka Estera Flieger postanowiła sprawdzić słuszność tej maksymy. Najpierw przeprowadziła wywiad z Przemysławem Kicowskim, rzecznikiem Ruchu Narodowego, a gdy za sposób rozmowy spotkała ją krytyka, opublikowała felieton Jak mogłam! Rozmawiać? Obrzydliwe!, w którym postawiła diagnozy i udzieliła lewicy dobrych rad. Niespecjalnie tylko wiadomo, czy adresuje je do aktywistów lokalnych, polityków, badaczek akademickich, związkowców, feministek czy mieszkańców mgławicy Andromedy. Ponieważ należę do co najmniej jednej z wymienionych grup, pozwolę sobie na odpowiedź.

Wydawać by się mogło, że w rozmowie z rzecznikiem faszystów trzeba zachować szczególną uwagę, bo to nie jest łatwy rozmówca. A jednak pozwolono mu odegrać świetnie przygotowaną rolę „chłopaka z sąsiedztwa”. Zamiast trudnych pytań o pobicia, budżet miasta albo o problemy wykluczonych, akademickie pytania o gender, postkolonializm i Koran. Do tego sesja zdjęciowa i narodowcy gładko wchodzą w rolę „prawdziwego ludu”. Ciekawe tylko, ilu zwykłych chłopaków z Łodzi pracuje w Sejmie jako asystenci posłów, tak jak Przemysław Kicowski.

Krytykowałem ten tekst. Nie krytykowałem homofobii autorki ani otrzymywania pensji za pracę. Krytykowałem warsztat, bo uważam, że wywiad nie polega jedynie na podstawianiu mikrofonu.

Gdzie można znaleźć lewicę w Łodzi?

Zacznijmy od mitu o Facebooku. Jeśli lewica jest tylko na fejsie, to kto od czterech lat organizuje obchody Rewolucji 1905 roku? Kto znalazł fundusz na 2000 egzemplarzy książki historycznej, kto udostępnił ją w Internecie za darmo? W 2016 roku kilkaset egzemplarzy jednodniówki związanej z Rewolucją 1905 roku rozeszło się w mniej niż dwie godziny.

Brakuje silnej narracji? Walka o wolność i płacę to świetny pomysł właśnie na silną narrację. Jest w tym nieustępliwość, pamięć pokoleń i pozytywny program na przyszłość. Jeśli czegoś brakuje w tej narracji to nie treści, ale środków do realizacji. I nie wiem jak stworzyć silną narrację bez walki o symbole. Red. Flieger krytykuje zarówno brak silnej narracji, jak i walkę o upamiętnienie włókniarek. A przecież trudno o bardziej wyraźny symbol niż nazewnictwo ulic w reprezentacyjnej dzielnicy miasta. Włókniarki stworzyły dobrobyt tego miasta. Jeśli odpuścimy walkę o pamięć o nich, to zrezygnujemy z tejże silnej tożsamości.

Nazwa „Czerwona Łódź” nie pochodzi od koloru cegieł, ani od koloru fabrykanckich rubli.

Latte z sojowym mlekiem? Ostatnio kiedy byłem w kawiarni w Łodzi to dogadywałem szczegóły audytu obywatelskiego budżetu miasta związanego z edukacją. Wziąłem trzy dni urlopu, zakopałem się w raportach Urzędu Miasta i próbowałem rozgryźć dlaczego brakuje pieniędzy na szkoły i świetlice środowiskowe w Łodzi. To jest właśnie patrzenie na ręce władzy, a protokoły z konsultacji są dostępne na stronach UMŁ.

Narodowcy dla wykluczonych? A konkretnie to co? Narodowcy robią tyle, żeby ładnie wypaść na sesjach zdjęciowych – reszta pieniędzy idzie w politykę. Ile pieniędzy na posłów narodowych wydał Marek Jakubiak, właściciel browaru Ciechan? Autorka przeoczyła też zaangażowanie środków IPN w promocję mitu „Żołnierzy wyklętych” i skandaliczne wypowiedzi nowego prezesa tej instytucji. Owszem, narodowcy potrafią zagospodarować część gniewu społecznego, ale nie należy ich brać za spontaniczny ruch oddolny. I może warto zapytać, czy to akurat wykluczeni kupują koszulki „Rashguard termoaktywny Jagiełło” za 160 zł w sklepie z odzieżą prawicową? Część prawicy zarabia na koszulki dzięki działalności przestępczej – rok temu wpadł gang „patriotów” przemycający uchodźców.

Książki modnych autorów? Nie jestem bohaterem na miarę Piotra Ikonowicza, ale zdarzyło mi się blokować eksmisję. Wiele osób robiło więcej ode mnie, ale w oczekiwaniu na wejście policji nigdy nie przeglądaliśmy książek akademickich, tylko kodeks postępowania karnego. To bardziej przydatna lektura.

Kto bije zagranicznych studentów?

Lewicowa mowa nienawiści ma być równa prawicowej? Ciekawe zatem ile mieszkań romskich spalili w 2015 roku „lewacy”? Ile studentek z Erasmusa pobiły w Łodzi bojówki lewicy? Nie zgadzam się na żadną formę przemocy wobec przeciwników politycznych ani wobec jakichkolwiek mniejszości. Uważam, że groźby wieszania i mordowania powinny traktowane przez prokuraturę poważnie. Może warto przycisnąć narodowców o podobną deklarację?

W sądach ruszyła się sprawa reprywatyzacji, co może choć trochę wyhamuje eksmisje. Lada moment w Łodzi zacznie się też program rewitalizacji społecznej. Dzięki staraniom ludzi wrażliwych na krzywdę i biedę jest szansa, że odbudujemy nie tylko mury, ale całe społeczności. To najlepsza szansa, jaką Śródmieście dostało od lat.

Zamiast w moją kawę, może lepiej zajrzeć do dokumentów z tych działań.

Ostatnie sprostowanie będzie bardziej optymistyczne. Lewica nie wykorzystała czasu na przegrupowanie szeregów? To kto sprawił, że Uniwersytet Łódzki jako jedna z pierwszych uczelni w kraju przyjęła klauzule społeczne w przetargach na sprzątanie? Kto rozkręca duże demonstracje Dziewuchy Dziewuchom, które walczą o prawa kobiet? Coraz lepiej funkcjonuje program edukacji seksualnej, realizowany przez Fundację Nowoczesnej Edukacji również w trudniejszych środowiskach, gdzie każde dodatkowe dziecko zwiększa biedę rodziny.

Bywają też realne problemy, o których narodowcy woleliby nie mówić. Łódzkie Centrum Praw Kobiet otrzymało mniej środków na pracę z ofiarami przemocy domowej. Ciekawe zatem, czy poseł, któremu asystuje bohater wywiadu, był za tym, aby bite łodzianki miały w życiu trudniej. Nieważne, czy nazwiemy to gender, czy kwestią płci w polityce społecznej – problemy pozostaną tak samo realne.

Ramię w ramię

Nie jestem w tym mieście sam.

Członkowie Partii Razem czy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza regularnie uczestniczą w protestach pracowniczych, stając po stronie tych, których prawa są łamane.

Wiele osób poświęca swój całkowicie prywatny czas na działania lokatorskie, jak pomaganie mieszkańcom zagrożonym eksmisją czy poszkodowanym w wyniku nieuczciwych działań właścicieli kamienic.

Łódź to nie tylko prawicowa przemoc i sesje zdjęciowe. Na każdego lokalnego faszystę znajdzie się pięć osób, które wsparły ośrodki dla uchodźców w Grotnikach i w Łodzi albo które gotowały posiłki dla bezdomnych w ramach akcji Food not Bombs. To miasto ma wiele problemów społecznych, ale ciągle więcej w nim solidarności niż nienawiści.

Nie znaczy to, że jest cudownie, ale nie znam też zbyt wielu osób, które tak twierdzą. Podzielam niepokój autorki związany z rozwojem ruchu faszystowskiego w Polsce. W ciągu ostatniego roku w Łodzi została pobita studentka Politechniki Łódzkiej, wcześniej narodowcy atakowali pracownice Świetlicy Krytyki Politycznej. W dniu obchodów święta Łodzi pracującej w 2016 roku prawica zaatakowała osoby składające kwiaty pod pomnikiem poległych w Rewolucji 1905. Mamy skrajną prawicę w Sejmie, a sądy i szkoły są niszczone przez prawicę tylko nieco mniej skrajną. Tym staranniej trzeba oceniać realną pracę, którą w Łodzi lewica i ludzie wrażliwi społecznie wykonują na każdym szczeblu.

***

Marcin Zaród – Klub Krytyki Politycznej w Łodzi im. Ireny i Juliana Tuwimów

Tekst ukazał się w „Gazecie Wyborczej” w Łodzi.

Zinn-Ludowa-historia-stanow

**Dziennik Opinii nr 222/2016 (1422)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Marcin Zaród
Marcin Zaród
Fizyk, socjolog
Doktor inżynier, wykładowca socjologii na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Specjalizuje się w badaniach socjologii nauki i techniki. Z pierwszego wykształcenia fizyk i inżynier OZE. Członek partii Razem.
Zamknij