Miasto

Wrocław potrzebuje rozmowy o mieście

Estetyka, handel, rzeka i rewitalizacja to cztery główne wątki tematyczne pierwszej edycji festiwalu MIASTO:movie.

Od 27 do 30 marca Wrocław – głosem wrocławian – miał szansę odnieść się do problemów, które dotyczą nas wszystkich, bo liczba mieszkańców miast rośnie w zawrotnym tempie.

W czasie kilku dni uczestnicy festiwalu, przechodnie, rowerzyści, turyści, aktywiści, urzędnicy miejscy mieli okazję spotkać się „na mieście” przy instalacji artystycznej w podwórku rynku, w galerii sztuki BWA, w Domu na Wodzie oraz w trakcie projekcji filmów dokumentalnych i – zorganizowanych wokół nich debat – w sali kinowej kina Nowe Horyzonty.

Idea dialogu i partycypacji jest Wrocławiowi szczególnie potrzebna ze względu na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016, który przypadł nam w udziale w dużej mierze ze względu na podkreślenie kulturotwórczej roli mieszkańców. Jak podkreśliła Magdalena Szymańska z Biura Festiwalowego Impart 2016 „projekt festiwalu jest ważny zarówno ze względu na tematykę, działanie na rzecz dobrego wykorzystania przestrzeni, jak i na formę – wydarzenie współtworzą sami uczestnicy”.

Na pytanie postawione przez organizatorów: „Jaki powinien być Wrocław za 5 lat?”, ktoś odpowiedział na kartce przyczepionej do tablicy: „z większym dostępem do kultury”.

Problem dostępu do realnego współtworzenia i wpływania na różne sfery życia społecznego podnosił również film This Space Available w reż. Gwenäelle Gobé. W kilku odsłonach przedstawia miasta, które poddały się dyktatowi twórców marketingu, ludzi, którzy podjęli przeciwko niemu partyzancką walkę i miejsca, w których tę walkę udało się wygrać w sposób nieoczekiwany – przy udziale biznesmenów, miejskich urzędników i ustaw. Wyjście od obserwacji otaczającego mieszkańców miast chaosu powodowanego jakością i ilością reklam stało się przesłanką po temu, by wskazać dysproporcję pomiędzy tymi, którzy zarabiają na tworzeniu reklam (0,8% wszystkich miejsc pracy w USA), a tymi, którzy będąc ich odbiorcami nie czerpią z tego żadnych korzyści. Prócz braku korzyści narażamy się również na niepożądane konsekwencje w postaci: utraty przestrzeni publicznej zawłaszczonej przez reklamodawców prywatnych firm i korporacji, manipulację, ograniczenie własnej aktywności. Branża marketingu i reklamy skutecznie uniemożliwia mieszkańcom miast ich własną ekspresję w przestrzeni publicznej, bo to właśnie korporacje uzurpują sobie prawo do nadawania komunikatów, w postaci reklam, w mieście. Jak mówili bohaterowie This Space Available „ludzie należą do tej samej globalnej kultury, w której tożsamość budowana jest przez marki. (…) Reklamy zabierają naszą uwagę za darmo, choć my wcale nie chcemy oddawać im naszych umysłów”.

Problem używania przestrzeni publicznej jako prywatnej był również żywy podczas debaty. Panelistki – Aleksandra Stępień, prezeska stowarzyszenia Miasto Moje A W Nim i Kamila Kamińska, dyrektorka Centrum Zrównoważonego Rozwoju Społeczności LOCUS – już na początku podkreśliły, że nie są zwolenniczkami stawiania problemu estetyki przestrzeni publicznej w kontekście ładnej lub brzydkiej reklamy. „Nie wydaje mi się, by estetyka reklam była dominującą jej funkcją. Reklama sprzedawana jako miejska biżuteria to mit. Funkcja informacyjna jest o wiele ważniejsza” – mówiła Stępień. Publiczność podpowiedziała, że komunikat ten brzmi po prostu „kup to”. Według Kamińskiej film This Space Available „nie opowiadał o tym czy coś jest ładne, czy brzydkie. Jest w nim widoczne myślenie o przestrzeni miejskiej w kategoriach władzy i moralności. Pytanie o reklamę to pytanie o to czyja jest przestrzeń?”.

Odpowiedzi na to pytanie były różne. Z publiczności padły takie propozycje jak: lokalnej społeczności, architektów, samorządów. Próbą dalszego poszukiwania odpowiedzi było pytanie reprezentantki Fundacji Miejska o to, czy w efekcie realizacji aktualnej propozycji uchwały Parku Kulturowego Stare Miasto nie otrzymamy jedynie pięknego – wolnego od reklam – centrum Wrocławia. Beata Urbanowicz, główna plastyczka miasta zapewniła, że strefa wrocławskiego Parku Kulturowego jest i tak trzy razy większa od założeń podobnego krakowskiego projektu. Dodała również, że „program na uporządkowanie całego miasta zawarty jest w planach miejscowych. To tam wpisywane jest miejsce na budowę nośników reklamowych”. Na pytanie publiczności o to, czy plany te uwzględniają również powstawanie graffiti główna plastyczka miejska odpowiedziała, że „w przeciwieństwie do reklamy mural jest rozwiązaniem tymczasowym”. Co więcej, zdaniem Beaty Urbanowicz „muralów mamy już bardzo dużo; były one polecane jako artystyczne rozwiązanie zamiast reklamy”.

Problem ilości reklam, zawłaszczonej przestrzeni i planowania dał się również przełożyć na język debaty „Handel w mieście”. Wrocław posiada największą ilość powierzchni należącej do centrów handlowych przypadającej na jednego mieszkańca w skali wszystkich miast w Polsce. Zbigniew Maćków, architekt, kurator ESK 2016 ds. architektury zaznaczył, że „pytanie o to czy galerii handlowych jest za dużo, czy za mało jest źle postawione. Jak mówił „Sęk w tym, że jedna źle zrobiona Silesia (centrum handlowe) zniszczyła centrum miasta”. Problem skali oraz lokalizacji wytyczył tor tej dyskusji. Pozostali paneliści: Przemysław Filar, prezes Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia i Michał Dębek, urbanista i psycholog, wykładowca na Wydziale Architektury Pwr. i w Wyższej Szkole Bankowej we Wrocławiu zastanawiali się nad tym, jaki koszt niesie budowa dużych wielkopowierzchniowych centrów handlów i jaka lokalizacja jest dla nich optymalna. Prócz kontrowersji, jakie niesie za sobą budowa super- i hipermarketów zarówno w centrum, jak i na peryferiach miasta, Przemysław Filar poruszył również problem różnych grup interesów, które wpływają na proces lokalizacji tych inwestycji. „Wolny rynek jest wtedy, gdy wszyscy mamy równe szanse i podejmujemy racjonalne decyzje. Gdy jakiś teren przeznaczony pod sport i rekreację przemienia się w Centrum Handlowe, które tylko w drobnym procencie pełni planowaną funkcję to nie jest to wolny rynek” – podsumował Przemysław Filar.

Nieco inny głos w dyskusji zajął Zbigniew Maćków. Jego zdaniem „teraz to miasta powinny uczyć się od centrów handlowych”. Maćków wskazał, że projektowanie osiedla (np. WUWY2, która jest projektem ESK2016) może być analogiczne do projektowania centrum handlowego. Dwa butiki popularnych marek połączone pasażem zastępuje się bazarkiem i domem kultury, które spaja ulica. Jak dodał, powołujący się na Jane Jacobs, Przemysław Filar: „ludzie chodzą wtedy, gdy miasto jest ciekawe. Fajnie jest po prostu zgubić się, albo na różne sposoby dojść do celu”.

Tytuł oraz zapowiedź ostatniej z debat dał uczestnikom festiwalu nadzieję na poznanie odpowiedzi na pytanie, co czeka mieszkańców miast „Poza rewitalizacją”. Paneliści – Wojciech Kębłowski, absolwent międzynarodowych studiów 4cities; Lech Melgler, współorganizator Kongresu Ruchów Miejskich oraz Katarzyna Kajdanek, socjolożka i autorka książki Suburbanizacja po polsku – zapewniali, że mieszkańcy nie muszą wybierać pomiędzy procesem gettoizacji a gentryfikacji. Poza nimi istnieje jeszcze wiele innych możliwości wprowadzenia zmian. Co dalej po rewitalizacji? Dalej lub zamiast, według Wojciecha Kębłowskiego, powinniśmy domagać się „zintegrowanego planowania i całościowego myślenia o mieście”. Kębłowski wskazał na słabości rewitalizacji jako „procesu fragmentarycznego, który zawsze obejmuje pewien obszar lub obiekt”. Ta fragmentaryczność dotyka również obszaru tematycznego, jaki wyznacza sobie rewitalizacja. Wobec tego – jak ujmuje to Kębłowski – „rewitalizacja nie zajmuje się problemami rozwojowymi. Bieda, alkoholizm, problemy społeczne zostają pominięte”. W jego odczuciu zbyt rzadko zadajemy sobie pytanie: „komu żyje się gorzej na skutek rewitalizacji?”. Kolejny z panelistów – Sebastian Wolszczak, kierownik projektu rewitalizacji w Urzędzie Miejskim Wrocławia – zapewniał, że proces rewitalizacji wrocławskiego Nadodrza nie był nastawiony na wymianę lokatorów. Jak ujął sens rewitalizacji Wolszczak: „zmieniamy, by żyło się lepiej”. Zmiany te miały na celu: „poprawę bezpieczeństwa, remonty podwórek, powstanie centrów rozwoju zawodowego, instytucji kultury, spółdzielczości socjalnej.”

Przy okazji festiwalu MIASTO:movie Wrocław miał okazję zmierzyć się z problemami, które – jak wierzą twórcy imprezy – są uniwersalne i wspólne również dla innych miast. Niemniej podczas pierwszej wrocławskiej edycji problemy dotyczyły głównie rzeczywistości Wrocławia. A jak zauważył Wojciech Kłębowski: „Jesteśmy w mieście, w którym mówimy o rewitalizacji. Być może nie musielibyśmy tego robić, gdybyśmy nie mieli stadionu.”

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Aneta Ilnicka
Aneta Ilnicka
Aktywistka
Aktywistka, działaczka społeczna związana z Klubem Krytyki Politycznej we Wrocławiu.
Zamknij