Miasto

Sikorska: To może dotknąć was wszystkich

Jesteśmy pierwsi, ale nasza sytuacja wcale nie jest wyjątkowa – mówi Karolina Sikorska z Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu

Agnieszka Muras: Całe środowisko kulturalne w Polsce jest poruszone sprawą likwidacji Galerii Miejskiej Arsenał. Co się właściwie stało?

Karolina Sikorska: 20 maja ogłoszono konkurs na dyrektora Arsenału, nabór kończył się 20 czerwca. Jedyną wskazówką dla kandydatów był zakres ich przyszłych czynności jako zarządzających Galerią Arsenał. Urząd Miasta nie miał wizji, czym powinien charakteryzować się potencjalny dyrektor/dyrektorka. Już wtedy zaczęły się pojawiać głosy, że coś jest nie tak. Było kiepsko z transparentnością konkursu. Bardzo długo nie było wiadomo, kto będzie w komisji. Miasto zasłaniało się tym, że nie może się dowiedzieć z MKiDN, kto z ministerstwa weźmie udział w obradach. Koniec końców skład komisji poznaliśmy dopiero pod koniec czerwca. Nie wybrano do niej przedstawicieli organizacji pozarządowych. Wiceprezydent Poznania Dariusz Jaworski chwalił się, że jedno miejsce oddali radnej – ale to była radna z koła prezydenckiego. 

2 lipca komisja zebrała się na spotkaniu formalnym – ja też byłam jej członkinią. Otwarto przy nas oferty. Urzędniczki sprawdziły, czy zostały poprawnie złożone. Gdy chciałam jednak sprawdzić jedną z ofert, nie pozwolono mi do niej zajrzeć.

Dlaczego?

Z tego, co zrozumiałam, to ze względu na brak czasu; spotkanie miało się już kończyć. Oferty były sprawdzane w innym pokoju i zostały przedstawione komisji już po wstępnej weryfikacji. Ja byłam za wymogiem złożenia kompletu dokumentów; niekompletne powinny zostać odrzucone. Ale jak nas poinformował prezydent Jaworski, wszystkie osoby, które nie zostaną przyjęte ze względu na brak jakiegoś dokumentu, mają prawo te dokumenty donieść.

To było konsultowane z prawnikiem?

Nie mam pojęcia. Pod znakiem zapytania stał dla mnie również wybór przewodniczącego komisji. Zwykle przewodniczącego wybierają wszyscy członkowie. A tutaj z góry zostało ustalone, że przewodniczącym będzie wiceprezydent Jaworski.

Ile osób wchodziło w skład komisji?

Dziewięć. W sytuacji równowagi głosów przewodniczący dysponowałby podwójnym głosem. Ustawa o prowadzeniu działalności kulturalnej nic nie mówi o zasadach powoływania przewodniczącego. Wydaje mi się, że dobra wola wymagałaby powołania przewodniczącego przez komisję w pełnym składzie. No ale to nie zostało uwzględnione.

I nieoczekiwanie 29 lipca poznański Urząd Miejski ogłosił na konferencji prasowej, że unieważnia konkurs.

Tak, tłumacząc tę decyzję – jak i drugą z nią związaną, „o woli likwidacji Arsenału” – tymi samymi argumentami: że 10 na 12 kandydatów jest z sektora pozarządowego. I miasto chce wykorzystać potencjał tych osób. A żeby one nie musiały się później wycofywać z działalności w organizacjach pozarządowych, postanowiono zorganizować konkurs dla NGO na prowadzenie Arsenału, po wcześniejszej likwidacji instytucji samorządowej. Nie wskazano, którzy to kandydaci i jakie to organizacje pozarządowe.

Po co w takim razie zorganizowano konkurs? Mnie ta argumentacja nie przekonuje, nie jest poważnym powodem unieważnienia konkursu, nie może być powodem likwidacji instytucji!

Dla mnie to zrzucenie odpowiedzialności z sektora publicznego na pozarządowy. Kto ma pewność, że kiedy zmieni się władza, będzie nadal wola, by finansować „działanie publiczne” realizowane przez organizację pozarządową?

Urzędnicy twierdzą, że organizacje pozarządowe lepiej radzą sobie w pozyskiwaniu funduszy na działalność niż instytucje miejskie. Czy Arsenał, jako instytucja miejska, prowadzi jakieś projekty z dotacji pozamiejskich?

Zdecydowanie tak. Uczestniczyliśmy w konkursach ministerialnych – nie było takiego roku, żebyśmy nie dostali choć na jedno przedsięwzięcie. Udawało się nam zdobyć pieniądze z województwa, od sponsorów i prywatnych firm. Prowadzimy własną działalność gospodarczą, a dochody z niej idą na działalność statutową.

A dostrzegasz jakąś zaletę w tym, że jesteście instytucją miejską, a nie NGO?

Prowadzimy działalność regularną, ustawiczną, a nie eventową. Ona nie jest spektakularna, bo do tego nie dążymy. Jesteśmy nastawieni na lokalne środowisko, choć też środowiska ogólnopolskie, współpracujemy blisko z Uniwersytetem Artystycznym. Czasem odbywają się wystawy jakichś bardzo poważnych postaci ze świata sztuki, ale to nie o to przede wszystkim nam chodzi. Nie jesteśmy dla poklasku, ale dla codziennej pracy, żeby umożliwić regularną dyskusję wokół sztuki. Żeby rozmawiać o różnych problemach społecznych i kulturowych i pokazywać interesujące zjawiska. Staramy się też na bieżąco reagować na sytuacje wymagające dyskusji czy przedstawienia ich w sposób uwzględniający różne konteksty. W ten sposób zapewniona jest ciągłość działań, możemy być też oparciem dla organizacji pozarządowych.

„Arsenał mógłby działać lepiej” – tak mówi prezydent, choć nie może zarzucić wam niegospodarności, bo zeszłoroczny bilans był dodatni. Normalnie jest tak, że jeśli są straty finansowe, to wtedy pojawiają się pomysły likwidacji, restrukturyzacji itp. Tutaj nie ma takiego problemu. Czy ktokolwiek ci wytłumaczył, co to znaczy „działać lepiej”?

Nie. Zapytałam wiceprezydenta Jaworskiego, co to sformułowanie oznacza. Nie uzyskałam odpowiedzi. Moim zdaniem miasto po prostu proponuje, żeby pójść w stronę umów śmieciowych i oszczędności. To się odbije głównie na ludziach – artystach, kuratorach i krytykach – którym organizacje pozarządowe rzadko płacą, bo nie mają często wystarczająco dużo pieniędzy. Tutaj pokutuje myślenie, że artysta będzie szczęśliwy, bo może pokazać swoje prace. Honoraria są kwestią drugorzędną. To samo dotyczy pracowników galerii – wraz z likwidacją instytucji wszyscy zostaną zwolnieni.

Ale może „lepiej” oznacza więcej. Tylko że więcej się nie da. Rocznie do tej pory pokazywaliśmy około 28 wystaw; trwały po 2–3 tygodnie. To nie jest dobre. Ludzie nie są w stanie ich zobaczyć. Nie jesteśmy też w stanie ich dobrze wypromować, bo jedna się zaczyna i za trzy tygodnie już jest kolejna. To uniemożliwiało nam też organizowanie wydarzeń wokół wystaw, spotkań edukacyjnych – w takim stopniu, jak byśmy chcieli. Program, który mieliśmy okazję stworzyć w okresie przejściowym (na 2014 rok), był już zupełnie inny – wystaw miało być mniej i miały trwać dłużej, ale za to program edukacyjny był znacznie bardziej rozbudowany. Poszliśmy w stronę odbiorców. 

Jak Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu i środowisko artystyczne podchodzą do pomysłu likwidacji Arsenału?

Uniwersytet, jego pracownicy i liczni studenci, z tego, co wiem, są oburzeni tą sytuacją, również dlatego, że dość ściśle z nimi współpracujemy. Pracownicy UAP są w naszej radzie programowej. Arsenał jest często pierwszym miejscem kontaktu ze sztuką dla studentów, zwłaszcza tych z pierwszych lat. Rektor Marcin Berdyszak mówił, że 3 września zbierze się Senat UAP-u, któremu  przedstawi uchwałę będącą protestem przeciwko propozycjom miasta. Słyszymy wiele głosów poparcia od artystów, studentów, ludzi kultury, ale też po prostu mieszkańców Poznania, którzy nie są zadowoleni z aktualnej polityki kulturalnej czy społecznej miasta.

Wydaje się, że dla Uniwersytetu Artystycznego też jest to bardzo niekomfortowa sytuacja. To może zmienić ich pozycję w Polsce. Uniwersytet Artystyczny w mieście, w którym nie ma publicznej galerii? A przecież łatwiej jest zrobić wystawę w galerii miejskiej, która jest pierwszą furtką do dalszej kariery artystycznej, aniżeli w innych instytucjach. W Arsenale zaczynali choćby tacy artyści jak Iza Tarasewicz.

Czy inne instytucje kultury w mieście zajęły stanowisko w związku z likwidacją Arsenału? Czy pojawiła się jakaś wewnątrzśrodowiskowa solidarność?

Zorganizowałam spotkanie, na które zaprosiłam wszystkich dyrektorów instytucji kultury w Poznaniu. Pojawiło się czworo z nich: dyrektor Teatru Polskiego Paweł Szkotak, dyrektorka Wydawnictwa Miejskiego Katarzyna Kamińska, Zosia Starikiewicz – zastępczyni dyrektor Zamku, i Przemysław Kieliszewski, dyrektor Teatru Muzycznego. Dyskutowaliśmy o sytuacji Arsenału. Wszyscy powiedzieli, że nam współczują, chcieliby jakoś pomóc, choć każdy patrzy na to ze swojej perspektywy.

Jesteśmy pierwsi w takim położeniu. Musimy pokazać innym instytucjom, że ta sytuacja nie jest wyjątkowa i może dotknąć wszystkich Że wiąże się nie tylko z zerwaniem ciągłości i zniszczeniem tożsamości danej instytucji, ale to także sprawa zatrudnionych tam pracowników i środowiska, dla którego te instytucje działają. Dlatego chcemy się jeszcze spotkać z przedstawicielami innych poznańskich instytucji i kontynuować rozmowę. Ale przede wszystkim chcemy się zobaczyć z radnymi, którzy będą mieli decydujący głos w tej sprawie.

Czytaj także:

Mikołaj Iwański, Arsenał, czyli lód-9

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Muras
Agnieszka Muras
Szkoła Liderów
Agnieszka Muras jest działaczką społeczną i koordynatorką programu kształcenia liderów miejskich w Fundacji Szkoła Liderów. Pracowała w HEAL Polska, działając na rzecz poprawy jakości powietrza oraz w Krytyce Politycznej, tworząc Świetlicę „Na Granicy” w Cieszynie.
Zamknij