Miasto

Na „ruskim rynku” stanęło centrum handlowe

W Gnieźnie Krytyka Polityczna otworzyła trzecią z cyklu wystawę „Duchy transformacji”.

To trzecia już próba wywołania w Gnieźnie duchów transformacji, i żałuję, że dopiero teraz włączyłam się w ten seans spirytystyczny. Pierwszy seans wywoływał historię pracy, znikanie i przekształcania lokalnych zakładów , druga odsłona dotyczyła idei modernizmu, której świadkami są budynki powstałe w czasach PRL, teraz możemy na gnieźnieńskim rynku podziwiać architektoniczną kronikę transformacji.

Jest to kronika, w której po targowisku zwanym przez lokalnych mieszkańców „ruskim rynkiem” pojawia się centrum handlowe, potem „galeria”, i wreszcie chiński market (tam, gdzie kiedyś było kino, i wciąż tkwią monumentalne niemal kolumny). W której po peerelowskich blokach pojawiają się budynki mieszkalne przypominające a to dworki, a to nadmorskie hotele. To kronika wypadków, po których ja, która spędziłam dzieciństwo w tym mieście, nie potrafię się w nim teraz odnaleźć. Mieszkańcy oglądający wystawę bezbłędnie lokalizują przedstawione budynki, które, jak to w niezbyt dużym mieście, znajdują się o rzut kamieniem jeden od drugiego. Ktoś tu codziennie przechodzi, czyjaś rodzina kupiła tam mieszkanie, ktoś pamięta, jak to budowano. Można by wybrać się na spacer szlakiem wyznaczonym przez fotografie – i nawet ja poradziłabym sobie bez przewodnika. Wystawa opowiada chronologicznie historię przestrzennej zmiany, która, choć miała symbolizować postęp, nie zawsze była zmianą na lepsze.

Mała skala wystawy odzwierciedla małą skalę miasta, w którym toczy się ta opowieść. To nie stolica, to nie wielkie narracje. Pewnie każda miejscowość miałaby własną wersję swojej przestrzennej historii transformacji, choć nie każda doczekała się kopii budynku Gaudiego, jak zdarzyło się to Gnieznu. Chaos architektoniczny i znane gargamele to los całej połaci transformującej się Europy Wschodniej – dosięgnął nawet najbardziej zachodniej Wielkopolski.

Nie wszędzie jednak zbudowano Nowe Cedynie – bloki nawiązujące do rycerskiej tradycji, zwieńczone wieżyczkami.

Gniezno to – głoszą banery w całym mieście – chrzcielnica Polski, turyści zaczynają zwiedzanie miasta od katedry, zwanej lokalnie tumem, na wystawie nie mogło więc zabraknąć przykładu transformacji architektury sakralnej, no bo wciąż buduje się nowe kościoły, nie tylko tu, i nie tylko formą przypominające ślimaka.

Mniej mnie porusza architektura, bardziej czuję tę przestrzeń nogami, i całym ciałem. Wystawa stoi na rynku, który w latach mego dzieciństwa był wielkim przystankiem autobusowym, dziś jest prawdziwym rynkiem z fontanną, mini plażą i sceną, na której grają młode zespoły. Asfalt zastąpiła kostka, ładna, ale niezbyt przyjazna, gdy spaceruje się z wózkiem, nie ujedzie się tu na hulajnodze, ale tu chyba nikt nie jeździ na hulajnodze, nawet dzieci. Kostka na sąsiedniej ulicy, mniej ozdobna i już pokrzywiona, grozi potknięciem, ostrzega wiekowa krewna. Pamiętam wyjątkowe gnieźnieńskie chodniki z granitowych płyt, wizytówkę tutejszego deptaka, czyli ulicy Chrobrego – na podobne natknęłam się kiedyś w pewnym hiszpańskim mieście – skręcam tam i odkrywam typową dla pierwszych miejskich remontów kostkę, taką samą jaką położono w latach 90. na łódzkiej wizytówce, ulicy Piotrkowskiej. Mieszkańcy pewnie się cieszyli z nowej kostki i nowego wizerunku miasta. Płyty przetrwały na ulicy Mieszka w centrum, przy okazji remontu przełożono je na drugą stronę i obłożono nową kostką, i niektórym mieszkańcom to się wcale nie podobało (o czym poczytać można na forach internetowych). Niektórzy twierdzą, że były to macewy, i po odwróceniu ukazały się nagrobne napisy, ale to chyba miejska legenda.

Wystawa skupia się bardziej na estetyce niż funkcjonalności, spacer wokół wystawy uruchamia ten drugi wymiar. Jeszcze raz przemierzam kostkę na Chrobrego, ulicą Mieszka, po starych granitowych płytach idę na przystanek. Autobus wywiezie mnie na peerelowskie blokowisko, przez okno zobaczę przynajmniej połowę sfotografowanych obiektów. Nie zdążę się zastanowić, czy bloki dotknęła pastelowa, bo się ściemni. Ale za to w wakacyjne weekendy komunikacja miejska jest bezpłatna. Skorzystam, by jeszcze raz objechać te wszystkie miejsca, bo ile można dreptać po różnych generacjach bruku.

Wystawa przygotowana przez Klub Krytyki Politycznej w Gnieźnie otwarta zostałą na Rynku w Gnieźnie 12 sierpnia.

Autorzy zdjęć: Paweł Kostusiak, Beata Orczykowska, Przemysław Jarosz, Anna Farman; autorzy tekstów i opracowanie graficzne: Paweł Bartkowiak, Kamila Kasprzak.

Zinn-Ludowa-historia-stanow

**Dziennik Opinii nr 234/2016 (1434)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Izabela Desperak
Izabela Desperak
Socjolożka, feministka
Socjolożka, feministka i nauczycielka akademicka. Wykłada w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. Redaktorka książki "Homofobia, mizoginia i ciemnogród?", autorka książki "Płeć zmiany".
Zamknij