Miasto

Kto, co i za ile, czyli z mozołem ku transparentności

Zmuszony wyrokiem sądu warszawski ratusz utworzył w internecie rejestr umów zawieranych przez miasto.

To obiecujące narzędzie kontroli społecznej – o ile oczywiście rejestr będzie kompletny (bo na razie nie jest) i o ile nie będziemy używać go jak cepa do młócenia urzędników po głowach.

Powstanie rejestru to efekt trzyletniej batalii sądowej radnego Jarosława Krajewskiego z PiS, który w lipcu 2009 zażądał od ratusza ujawnienia danych kontrahentów, z którymi miasto podpisało umowy na obsługę systemu elektronicznego wspomagania rekrutacji do szkół ponadgimnazjalnych (umowa na 6,6 tys. zł), analizę socjologiczną XIII Pikniku Naukowego (4 tys. zł) oraz zorganizowanie konferencji prasowej w biurze edukacji (10 tys. zł). Ratusz odmówił ujawnienia danych powołując się na ustawę o ochronie danych osobowych i radny skierował sprawę do sądu. Sąd rejonowy nakazał odtajnienie umów, na co ratusz zareagował skargą kasacyjną. 

Dopiero w listopadzie 2012 Sąd Najwyższy ostatecznie zakończył sprawę, nakazując ujawnianie treści umów zawieranych przez ratusz z podmiotami zewnętrznymi. Od tej chwili każda umowa musi zostać odnotowana w publicznym, ogólnodostępnym  rejestrze. A warto wiedzieć, że tego rodzaju umowy stanowią istotną z punktu widzenia mieszkańców cząstkę miejskiego budżetu: w roku 2010 Urząd Miasta zawarł 14 161 umów, na sumę 31 452 276 złotych, a w 2011 – 11 642 umowy na sumę 26 705 180 złotych. 

Internetowy rejestr pozwala przejrzeć umowy zawierane przez urzędy dzielnicowe, poszczególne miejskie biura, domy kultury, ośrodki sportowe, zakłady gospodarowania nieruchomościami i inne jednostki miejskie podległe ratuszowi. Jego pojawienie się wywołało zrozumiałą falę zainteresowania i komentarzy, bo niewątpliwie jest to interesująca lektura – i to z kilku powodów. 

Po pierwsze: ilość i różnorodność jednostek miejskich –  jedna z bardziej egzotycznych to instytucja o nazwie Lasy Miejskie, która wykonuje dla miasta np. tak abstrakcyjne czynności jak  „wznowienie i stabilizacja punktów granicznych w obwodach leśnych Kabaty i Las Sobieskiego”; po drugie: rozpiętość spraw – od prozaicznych remontów i imprez po zdarzenia z pogranicza obyczajowości i kryminalistyki, jak warsztaty interwencyjne w pewnej szkole związane z podejrzeniem o molestowanie seksualne uczniów czy podobne gdzie indziej dotyczące naruszania ich nietykalności fizycznej…

Oczywiście największe kontrowersje budzą kwoty związane z niektórymi umowami – ale to śliski temat. W naszej redakcji rozgorzała dyskusja o tym, czy 2500 zł za przygotowanie spotkania promocyjnego z autorem książki to dużo czy mało. Sęk w tym, że to dużo albo całkiem mało – wszystko zależy od tego, z kim, gdzie i w jaki sposób, a tego nie wyczytamy z rejestru. Kwota 27 000 zł za „stabilizację punktów granicznych” także pokazuje, że zwykły mieszkaniec miasta, o ile nie zna konkretnego tematu głębiej, nie ma raczej szans wyrobić sobie własnym sumptem rzetelnej opinii w sprawie większości wydatków Miasta realizowanych w ten sposób.

Warto tu może przypomnieć casus przegranej walki warszawiaków o ewaluację udziału stolicy w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Kiedy Warszawa odpadła z konkursu, ludzie kultury zażądali przeprowadzenia zapisanej w tzw. Aplikacji Warszawy ewaluacji wydatków i działań. Ten proces wydawał im się o tyle istotny, że działania Pełnomocniczki Prezydent ds. ESK, Ewy Czeszejko-Sochackiej bywały uznawane za nietransparentne. Ratusz konsekwentnie zbywał to żądanie milczeniem. W końcu dzięki swojemu niezwykłemu uporowi dziennikarka GW Agnieszka Kowalska skłoniła Biuro Kultury do udostępnienia tabeli z budżetem wydatków na ESK. Ich opublikowanie wywołało burzę związaną z kontrowersyjnymi pozycjami w budżecie i doprowadziło do niesnasek w środowisku ludzi kultury (kto wziął, kto nie, ile, za co, dlaczego wybrano kogoś a nie kogoś innego itd.). Niestety, pomimo publicznej dezaprobaty i apeli samej Rady Programowej ESK  ratusz w dalszym ciągu nie zdecydował się na przeprowadzenie ewaluacji procesu starań o ESK i sprawa pozostała w zawieszeniu do dzisiaj, a kontrowersyjna urzędniczka straciła pracę dopiero, kiedy… porysowała samochód sąsiada.

Lektura tabeli budżetowych ESK niebezpiecznie podniosła poziom adrenaliny u kilku tysięcy ludzi kultury w mieście – niestety nic więcej z tego nie wynikło. Nie powstała żadna lista błędów ani dobrych praktyk. Nie wyciągnięto wniosków, które w przyszłości pomogłyby efektywniej realizować tego rodzaju projekty.

Sprawa ESK pokazuje możliwy negatywny scenariusz związany z publicznym rejestrem umów – możemy się nad nim po polsku powkurzać i ponarzekać. Ale bardzo liczę na inne efekty utworzenia rejestru. Po pierwsze: kontrahenci miasta muszą liczyć się z tym, że ich dane są jawne, a zatem być może będą uważniej pilnować standardów usług, które świadczą za publiczne pieniądze. Po drugie: rejestr może być bardzo użyteczną bazą danych, dla tych, którzy mają narzędzia do korzystania z niego; krótko mówiąc: dla ekspertów i organizacji strażniczych (watchdogowych) – i to dzięki ich kompetentnym analizom sensowna kontrola społeczna może stać się faktem.

Oczywiście, o ile rejestr będzie kompletny, bo w tej chwili niestety wciąż brakuje w nim niektórych istotnych danych np. z dzielnicowych urzędów Śródmieścia i Pragi Północ. A dopóki tak jest, profesjonaliści mają związane ręce, a my mamy pełne prawo narzekania na nietransparentną transparentność.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Diduszko-Zyglewska
Agata Diduszko-Zyglewska
Polityczka Lewicy, radna Warszawy
Dziennikarka, działaczka społeczna, polityczka Lewicy, w 2018 roku wybrana na radną Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów; autorka książki „Krucjata polska” i współautorka książki „Szwecja czyta. Polska czyta”. Członkini zespołu Krytyki Politycznej i Rady Kongresu Kobiet. Autorka feministycznego programu satyrycznego „Przy Kawie o Sprawie” i jego prowadząca, nominowana do Okularów Równości 2019. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą" i portalem Vogue.pl.
Zamknij