Miasto

Iwański: Arsenał, czyli lód-9

W Poznaniu trwa właśnie bardzo niebezpieczny eksperyment, którego skutki mogą się okazać zgubne dla każdej samorządowej instytucji kultury w kraju.

W Kociej kołysce Vonneguta najważniejszym rekwizytem jest tajemniczy lód-9. To straszliwa substancja, która w bezpośrednim kontakcie zamienia każdą ilość wody w lód. Jej użycie jest w stanie doprowadzić do niewyobrażalnej katastrofy. Najwyraźniej ambicje stworzenia czegoś podobnego zawładnęły wyobraźnią prezydenta Poznania i podległych mu urzędników. Trwa tu bowiem właśnie bardzo niebezpieczny eksperyment, którego skutki mogą się okazać zgubne dla każdej nadzorowanej przez samorząd instytucji kultury w kraju.

Kiedy kilka tygodni temu pisałem o kontrowersjach wokół konkursu na dyrektora Arsenału, nie sądziłem, że sprawa będzie miała kolejną zaskakująca odsłonę. Prezydent Poznania postanowił ten konkurs najpierw zawiesić, a potem po prostu go unieważnił. W zamian podlegli mu urzędnicy obwieścili, że galeria zostanie zlikwidowana, a jej zadania zostaną powierzone wybranej w konkursie organizacji pozarządowej.

Oznacza to po prostu zredukowanie ważnej dla miasta instytucji do poziomu eventowo- świetlicowego.

Na czym polega znaczenie tego eksperymentu? Jeśli pomysł urzędników Ryszarda Grobelnego proces okaże się wykonalny pod względem proceduralnym, otworzy się droga do podobnego potraktowania praktycznie każdej samorządowej instytucji kultury.

Dla nowo mianowanych dyrektorów Wydziału Kultury i Dziedzictwa poznańskiego Urzędu Miasta jedynym sensem istnienia publicznej galerii miejskiej jest zwiększanie efektywności jej działania – tylko niespecjalnie wiadomo, jak to mierzyć. Dlatego uznano, że miarą efektywności działania miejskiej galerii jest procent środków pozyskanych poza przekazywaną przez miasto dotacją.

Niestety rzeczywistość okazuje się złośliwa, gdyż najwięcej środków zewnętrznych tego typu instytucje pozyskują w konkursach samorządowych. O jakiej efektywności finansowej więc tu mówimy? To tylko księgowy zabieg. Podobnie rzecz wygląda z pozyskiwaniem grantów z  Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Miejskie instytucje zwykle nie zajmują się regularnym organizowaniem dużych eventów czy projektów o znaczeniu uzasadniającym przyznanie kwot przekraczających kilkadziesiąt tysięcy złotych – wynika to wyłącznie ze specyfiki ich pracy.

Argumentację miejskich urzędników należy wziąć jednak w duży nawias, gdyż zdarzenia, które nastąpiły po rozpisaniu konkursu na dyrektora, każą wątpić w czystość ich intencji. O przerwaniu konkursu członkowie komisji i sami startujący dowiedzieli się z mediów. Miało to miejsce już po otwarciu kopert kandydatów. Na konferencji prasowej prezydent Grobelny oświadczył, że odwołuje konkurs z troski o środowisko miejskich NGO-sów – według jego słów 10 na 12 kandydatów jest z nimi związanych. W razie wygranej mogłoby dojść do konfliktu interesów lub upadku którejś z organizacji. Jest to o tyle kuriozalne, że według informacji ze strony Narodowego Instytutu Audiowizualnego prezydent sam pełni funkcję (będąc też członkiem rady programowej NInA)  przewodniczącego Fundacji Festiwalu Malta – a festiwal jest największym beneficjentem miejskiego wsparcia dla sektora pozarządowej kultury w Poznaniu. Tu już nie ma problemu z konfliktem interesów?

Obowiązująca od zeszłego roku Ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej zawiera zapis umożliwiający powierzenie instytucji kultury osobie fizycznej lub prawnej w oparciu o prawo zamówień publicznych. Władze Poznania uznały jednak to rozwiązanie za zbyt ograniczające i postanowiły wdrożyć bardziej radykalne – polegające na zlikwidowaniu Galerii Miejskiej jako instytucji i powierzeniu tego zadania organizacji pozarządowej wyłonionej w konkursie, w którym nie obowiązują już rygory przetargowe. Daje to miastu całkowitą dowolność zarówno w doborze podwykonawcy, jak i ustaleniu kryteriów oceny i zaprojektowaniu samej procedury. Ważnym aspektem jest też konieczność zwolnienia wszystkich pracowników galerii bez najmniejszej gwarancji, że będą mogli kontynuować swoją pracę.

Jedyna nadzieja na zablokowanie tego planu to nieudolne przeprowadzenie procedury likwidacyjnej przez miasto. Instytucję kultury można według ustawy zlikwidować jedynie w „szczególnie uzasadnionych przypadkach”. Praktyka orzecznicza NSA pokazuje, że potrzebna jest bardzo szczegółowa analiza uzasadniająca niemożność dalszego działania instytucji. Konieczność przygotowania takiego dokumentu w ciągu najbliższych tygodni może się okazać istotną barierą.

Niemniej wyłania się perspektywa stworzenia bardzo niebezpiecznego precedensu prawnego pozwalającego kontrolować działalność instytucji kultury w zakresie znacznie wybiegającym poza regulacje ustawowe.

Trudno odszyfrować prawdziwe intencje stojące za tymi chaotycznymi ruchami władz miasta. Uzasadnienia przekazywane do publicznej wiadomości są nieskładne. Możliwe, że chodzi o jakąś zakulisową rozgrywkę w gronie lokalnych elit, które nie mogły się porozumieć co do preferowanego kandydata. Bardzo źle świadczy to o stanie lokalnej demokracji, jeśli nie jest możliwe przeprowadzenie transparentnej procedury konkursowej nawet w przypadku tak marginalnej z punktu widzenia polityki miejskiej instytucji.

Niestety po stronie obrońców galerii również widać poważną słabość – nie udało im się, mimo dużego zaangażowania, wypracować języka pozwalającego na komunikatywne opisanie tego konfliktu i odczytanie go w szerszym politycznym wymiarze. Dotychczas używana retoryka była paternalistyczna – dobrze ilustruje to petycja w obronie galerii. Niewiele znam osób, które dobrnęły do końca tekstu przed jego podpisaniem.

Innym problemem jest przeciwstawianie „wydajnościowym” argumentom prezydenta i jego urzędników ilościowego zestawienia wystaw, publikacji i dorobku Arsenału. Zabrakło w tym wszystkim szerszej perspektywy, obejmującej obronę praw pracowniczych i standardów zatrudnienia. Zabrakło szukania porozumienia z innymi pracownikami zagrożonych instytucji miejskich, m.in. żłobków i szkół. Zabrakło również klarownego spojrzenia obejmującego kwestię prywatyzacji (a tym stałoby się przekazanie galerii w ręce NGO) usług publicznych i sensu ich świadczenia w ramach publicznej struktury. To może zaważyć na finale opisywanej historii – wciąż jest jednak czas by nadać jej inny bieg.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mikołaj Iwański
Mikołaj Iwański
Ekonomista
Mikołaj Iwański – doktor nauk ekonomicznych, absolwent filozofii Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Prorektor ds artystyczno-naukowych Akademii Sztuki w Szczecinie.
Zamknij