Miasto

Gdzie jest ulica Jana Strzeleckiego?

Niech lewica upomina się o swoich patronów i patronki ulic, to nie jest temat ani wstydliwy, ani zastępczy. 



Co zrobić z nazwami ulic naszych miast: dekomunizować czy raczej bronić przed prawicowymi czyścicielami-purystami? Odpowiem słowami pewnego kopisty: wolałbym nie. Wiem, wiem, co zaraz powiecie: to wszystko tematy zastępcze. Symboliczna gra, bez większego znaczenia dla życia mieszkańców (chyba że trzeba będzie wydać jakieś pieniądze na zmianę dokumentów). A rolą progresywnych ruchów powinno być ciągłe o tym przypominanie. I zajmowanie się tym, co realnie owych mieszkańców dotyka – walka z prywatyzacją zysków i uspołecznianiem kosztów. Co najmniej to, a można zawalczyć o więcej.



To, co składa się dziś na pakiet progresywnych postulatów, jest raczej jasne: od walki z prywatyzacją stołówek, przez ograniczenie ilości śmieciówek po reformę systemu ubezpieczeń społecznych i działanie na rzecz zmniejszania (najszerzej rozumianych) nierówności. Ale budowa „całościowego przesłania” nie może równać się apolitycznej wyliczance problemów i udawaniu, że żadnej ideologii, historii i symboliki tykać się nie warto. Jasne jest, że apolitycznego dryfu nie chcemy, więc (i słusznie) chcemy być blisko faktycznych problemów społecznych.

A jednak, wciąż dosięga nas pewien paradoks: im bardziej bierzemy udział w konfliktach społecznych, im bliżej jesteśmy ludzi, tym bardziej odpuszczamy walkę w przestrzeni symbolicznej i tym bardziej uchodzimy za ludzi „oderwanych”. A może warto czasem tę walkę podjąć?


Można to zrobić zaczynając, całkiem dosłownie, od poziomu ulicy. W Warszawie, w sierpniu tego roku, w wolskiej części Muranowa „przywrócono” pewnej krótkiej uliczce historyczną nazwę Gliniana. I chociaż była kiedyś taka uliczka, ale nieco dalej na południe i trochę dłuższa, to jednak najważniejsze, że ulicy nie patronuje już Jan Paszyn, komunistyczny działacz. Zmiana przeszła gładko, bo przy tej ulicy nikt nie mieszka. Równie gładko Rada M. St. Warszawy poradziła sobie ze zmianą ulicy na Sadybie – z Fucika na Fucika, dzięki czemu wiemy, że po świecie chodziło kiedyś dwóch zasłużonych Fucików, ale jeden był komunistą. 



IPN policzył rok temu, że Warszawa posiada 34 niezdekomunizowanych patronów. Platforma Obywatelska, która ma w Radzie Warszawy większość, dała zgodę na zmianę 17 z nich. Równo połowy – jak to partia zgody, centrum i kompromisu. Od tej decyzji minął rok. Po odjęciu Paszyna zostaje jeszcze 16 nazwisk – łatwo policzyć, ile lat zajmie nam ostateczne rozwiązanie problemu dekomunizacji warszawskich ulic. Proces czyszczenia potrwa w tym tempie do 2030. Jest roboty na 4 kadencje! A są przecież jeszcze pomniki. Kłócić się będzie SLD z PiSem, a środek wyznaczy PO. Taka Polska w miniaturze.



Warto przypomnieć, że w owej szesnastce są tacy „miłośnicy totalitaryzmu” jak dąbrowszczacy, Henryk Raabe, Armia Ludowa. I trochę kapepowców, kojarzonych równie szeroko jak nieszczęsny Fucik. 

Radni mają nawet problemy z ludźmi nieistniejącymi w rzeczywistości. Radny Warszawy z ramienia PiS Maciej Wąsik tak tłumaczył sprzeciw wobec nazwania Ronda imieniem Ryszarda Ochódzkiego (tego z „Misia”):  „To jest kreatura, złodziej, pijak, dziwkarz i oszust. Trudno sobie wyobrazić bardziej klasycznego czerwonego aparatczyka.”



To powrót wahadła. Możemy zrozumieć ten prawicowy czyścicielski pęd po 45 latach realnego socjalizmu, który miał równie niemądrą politykę historyczną (np. barejowskie upamiętnianie tych, którzy „odznaczali się przy budowaniu zrębów i kładzeniu podwalin”). Ale czy dzisiejsi dekomunizatorzy zauważyli, że są równie zabawni? Chyba nie. 

Ale to, co dzisiejsi dekomunizatorzy robią, mniej lub bardziej skutecznie, nie zwalnia nas od pytania: gdzie są „nasze” ulice, pomniki, skwery i ronda, poświadczające, że nie wzięliśmy się z kosmosu, tylko że lewica jest elementem polskiej tradycji, myśli i politycznego działania? Gdzie są próby wprowadzenia do sfery publicznej ludzi walczących od wieków z wykluczeniem ekonomicznym, kulturowym, ekonomicznym? 

Jak dojść do ulicy Jana Strzeleckiego? A pod pomnik Jolanty Brzeskiej? 

Damian Duszczenko – członek Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, działacz Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. 



__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Damian Duszczenko
Damian Duszczenko
Radny krajowy partii Razem
Aktywista. Radny krajowy partii Razem.
Zamknij