Miasto

Erbel: Antyskłoting, czyli mieszkanie na umowie śmieciowej

Antyskłoting to rozwiązanie, które narodziło się w Amsterdamie wraz z kryzysem ekonomicznym.  Zasada jest prosta: najemca dostaje prawo do mieszkania po niskiej cenie, a jego lub jej obowiązkiem jest troska o to, żeby nikt niepożądany nie zajął budynku. Czy rozwiązuje to problemy z dostępem do mieszkań osób mniej zamożnych? Tekst Joanny Erbel.

Mniej więcej w tym samym czasie, w marcu 2012 roku, w ścisłym Warszawie pojawiły się dwie nowe przestrzenie dla kultury alternatywnej: Nowa Jerozolima w Al. Jerozolimskich i skłot Przychodnia przy ul. Skorupki. Tym, co je łączyło, było to, że powstały w pustostanach po dawnych budynkach, w których niegdyś świadczono opiekę zdrowotną. Nowa Jerozolima w dawnym szpitalu dziecięcym – Omega. Skłot Przychodnia – w nieczynnej poradni płuc i gruźlicy.

 

Poza niewielką grupką wspólnych bywalczyń i bywalców miejsca te dzieliło prawie wszystko. Nowa Jerozolima powstała w budynku, który Bartosz Stroiński ze znajomymi dostał do dyspozycji  od jej właściciela – dewelopera, który chętnie oddał trudny do zaadoptowania pustostan. Obecni właściciele odzyskali budynek w grudniu zeszłego roku, ale stał on pusty od dziesięciu lat. Dlatego właśnie zgodzili się go wynająć bezterminowo na przestrzeń dla kultury po preferencyjnej stawce. W przypadku, gdyby znalazł się inwestor, Nowa Jerozolima ma trzy miesiące na opuszczenie budynku. 


W przypadku Przychodni sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Pusty od lat budynek był prawną własnością miasta, a toczący się proces reprywatyzacji hamował jakiekolwiek inne sposoby wykorzystania. Zajęcie budynku nie było skutkiem wcześniejszych negocjacji z prawnym właścicielem, czyli Zarządem Gospodarowania Nieruchomości. Został on otwarty i przystosowany do użycia przez grupę młodych osób. ZGN zorientował się, że od wielu tygodni ktoś zajmuje budynek, dopiero po konferencji prasowej po oficjalnych otwarciu nowego skłotu.

 

 

 

Pojawienie się nowych lokatorów nie spotkało z przyjazną reakcją władz miasta. Na miejsce został wysłany oddział prewencji, aby wyrzucić skłotersów. Próba usunięcia nowego skłotu jednak została zatrzymana, a władze miasta zgodziły się na negocjacje. Ich efektem było tymczasowe przyzwolenie na działanie Centrum Społecznego Przychodnia oraz rozpoczęcie rozmów nad powołaniem Okrągłego Stołu Mieszkaniowego. Rozmowy te trwają do dziś i mają na celu nawiązanie współpracy w sprawie polityki mieszkaniowej między władzami m.st. Warszawy oraz stroną społeczną. 


Te dwie strategie zajmowania pustostanów, których zbieżność w Warszawie ma charakter przypadkowy, w Amsterdamie są ze sobą ściśle powiązane. Jedna ma zapobiegać drugiej. Czasowym podnajem pustostanów ma zabezpieczać budynki przed ich zeskłotowaniem. Efektem tego jest kontrowersyjna idea antyskłotingu.

Antyskłoting, któremu poświecony jest film Creativity And The Capitalist City Tino Buchholza, to rozwiązanie, które narodziło się wraz z kryzysem ekonomicznym. Celem antyskłotingu jest ochrona pustych budynków przed przejęciem ich przez inicjatywy lewicowe i anarchistyczne. Zasada jest prosta: najemca dostaje prawo do mieszkania po niskiej cenie, a jego lub jej obowiązkiem jest troska o to, żeby nikt niepożądany nie zajął budynku. Kosztem jest niepewność, bo każdy z „mieszkających stróży” – jak określa się tych tymczasowych lokatorów, może zostać praktycznie w każdej chwili poproszony o szybkie opuszczenie budynku. W ten sposób właściciele chronią nie tylko budynki mieszkalne, ale również biurowce, szkoły czy nawet więzienia. Szacuje się, że z oferty firm zajmujących się antyskłotingiem korzysta obecnie 50 tysięcy z 16 milionów Holendrów, czyli 3 na tysiąc osób.  

 

 

 

Jak pokazuje w swoim filmie Buchholz, to rozwiązanie jest korzystne zarówno dla najemców, jak i właścicieli nieruchomości. Najemcy, w większości młodzi single i singielki mogą tanio mieszkać. Właściciele natomiast zyskują pewność, że ich własność nie zostanie zniszczona ani zawłaszczona. Kluczowe jest również to, że budynek pod opieką „mieszkających stróżów” jest traktowany przez firmy ubezpieczeniowe jako budynek funkcjonujący zgodnie z jego przeznaczeniem więc jest objęty normalną stawką ubezpieczeniową (a nie dużo wyższą jak w przypadku pustostanów). Właściciele mogą również starać się o miejskie dotacje na utrzymanie takich budynków.
Antyskłotingowi towarzyszy również przyjazna ideologia klasy kreatywnej. Puste przestrzenie są „kreatywnie zamieszkiwane” i adoptowane na szybko na potrzeby tymczasowych użytkowników i użytkowniczek. Niepewność co do czasu pobytu sprawia, że w cenie są rozwiązania proste i tanie. Innowacje i różne rodzaju twórcze prowizorki stają podstawą wystroju wnętrz. Do pustostanów wpuszcza się nie tylko pojedyncze osoby, ale całe inicjatywy – najchętniej kulturalne. Artyści, architektki oraz inne osoby działające w zawodach kreatywnych chętnie korzystają z taniej oferty. Kiedy do zyskania jest duża przestrzeń do pracy, kwestia stałości schodzi na drugi. Śmieciowa umowa najmu staje się uzupełnieniem śmieciowej umowy o pracę.

 

Można krytykować antyskłoting jako skuteczne narzędzie pacyfikujące radykalną zmianę społeczną. Mieszkania na umowie śmieciowej zapełniają lukę jaką tworzy brak tanich mieszkań na wynajem. Pacyfikują też potencjał buntu wśród młodych ludzi. Ale jednocześnie mieszkając w Polsce trudno tęsknie nie spoglądać w stronę Amsterdamu na tę zduszoną kryzysem wersję neoliberalizmu. W polskich miastach, mimo że pustostanów pewnie nie jest tu mniej niż w Holandii, czasowe ich podnajmowanie wciąż jest mało wyobrażalne. Strach przed skłotersami nie jest obcy również holenderskim właścicielom. Jednak prowadzi on do wypracowania nowych rozwiązań prawnych pozwalających na czerpanie mniejszych, ale wciąż, zysków w czasach kryzysu. Tymczasem w Polsce zamiast czasowych umów najmu obserwujemy brutalizację działań nakierowanych na każdego, kto zagrozi pustości prywatnego pustostanu, czego skrajnym przykładem była nielegalna ewikcja skłotu Warsztat w Poznaniu. Ochronę przez niechcianymi lokatorami ma być strach i groźba pobicia lub więzienia, a nie obecność legalnych lokatorów na śmieciowych umowach najmu. Dotyczy to zarówno miejskich, jak i prywatnych nieruchomości.

 

Warto więc popularyzować ideę czasowego najmu pustostanów. Trzeba jednak pamiętać, że antyskłoting i inne formy zabezpieczania budynków przez wprowadzanie tam „mieszkających stróży” są remedium na brak mieszkań i przestrzeni do pracy tylko tak długo, jak długo będzie trwał kryzys ekonomiczny. Wraz z jego końcem nieruchomości zyskają na cenie i przestaną być dostępne dla mniej zamożnych grup społecznych. Nie chodzi bowiem w tym przypadku o żadną zmianę społeczną czy poprawienie bytu osób biedniejszych, ale o przeczekanie przez deweloperów ciężkich czasów. Jak stwierdza jeden z bohaterów filmu, wersji neoliberalizmu jest wiele, a ta, z której wyewoluował antyskłoting, jest postacią przetrwalnikową na czas kryzysu. Kiedy kryzys się skończy, nikt z właścicieli nie będzie się przejmował tym, co się dzieje z 50 tysiącami osób, które stracą możliwość taniego pomieszkiwania w pustostanach. Tanie mieszkania komunalne na pewno same się nie pojawią. Jednak trzeba walczyć o to, żeby czasowy najem był obecny, a jednocześnie, żeby towarzyszyła mu polityka mieszkaniowa nakierowana na zabezpieczanie sytuacji lokalowej osób mniej zamożnych.

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij