Miasto

Diduszko: Warszawskie Biuro Kultury 2.0

Nowy dyrektor Biura Kultury w ciągu czterech tygodni zdziałał całkiem sporo. Czy utrzyma tempo także po referendum?

Podczas spotkania, które odbyło się 9 października w Barze Studio, Tomsz Janowski, nowy dyrektor warszawskiego Biura Kultury pochwalił się publiczności kilkoma bardzo obiecującymi osiągnięciami.

Po pierwsze, udało mu się pokonać wielomiesięczny pat na linii władze miasta – Grzegorz Jarzyna. Warunki kontraktu między urzędem a artystą zostały wreszcie ustalone i wygląda na to, że TR Warszawa na dniach odzyska dyrektora artystycznego (Jarzyna) i naczelnego (Wojciech Gorczyca).

Po drugie, wynegocjował z Zarządem Miasta zwiększenie przyszłorocznego budżetu Biura Kultury o osiem milionów złotych, z czego milion czterysta odzyskają warszawskie organizacje pozarządowe, którym wcześniej po raz kolejny zmniejszono budżet na konkursy dotacyjne. To oznacza, że przyszłoroczny budżet Biura Kultury to 185 milionów złotych.

Po trzecie, po rozmowie z radą programową Teatru Powszechnego, zapowiedział ogłoszenie konkursu na wyłonienie nowego dyrektora tej sceny.

I po czwarte, powołał ekspercki zespół roboczy, który ma wypracować plan całościowej reformy osiemnastu warszawskich teatrów miejskich, czyli rozwiązać problem, wokół którego w mieście wybuchały już protesty angażujące twórców z całego kraju (jak częściowo związany z polityką władz Warszawy głośny protest „Teatr nie jest produktem, widz nie jest klientem”).

To naprawdę dobre wieści, ale pytania prowadzących spotkanie Romana Pawłowskiego i Arka Gruszczyńskiego oraz zaproszonych ekspertów i ekspertek pokazały, że obszar do uporządkowania jest duży i wielowymiarowy. Jak zauważył sam Janowski, porządki trzeba zacząć od samego Biura Kultury, które musi przejść gruntowną reorganizację i stać się kwaterą główną wdrażania Programu Rozwoju Kultury. Oznacza to, że każdy pracownik Biura musi od początku zdefiniować swoje zadania w nowym kontekście i zrozumieć, po co to robi, czym to się je i co z tego wyniknie dla nas wszystkich. Kolejny etap jest bardziej skomplikowany, bo problemy i potrzeby poszczególnych sektorów kultury okazały się bardziej zróżnicowane, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka (tylko czasem chodzi o pieniadze), co dobitnie pokazały głosy publiczności. 

Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej, zwróciła uwagę na pewien fenomen związany ze sztukami audiowizualnymi, który pozostawał do tej pory niezauważony przez władze miasta i o którym nie wie także większość mieszkańców i mieszkanek: w Warszawie mieści się ogromna liczba galerii prowadzonych przez fundacje i stowarzyszenia, których intensywna działalność wyróżnia Warszawę na tle innych miast w Europie. Te, w większości niezależne od miejskich pieniędzy byty zasługują na uwagą przy budowaniu koncepcji promocyjnej miasta (a Biuro Kultury przejęło właśnie część funkcji rozwiązanego Biura Promocji) i nie da się ich pominąć, jeśli chce się na serio zdefiniować wspólczesną tożsamość miasta.

Z kolei Joanna Klass z Instytutu Sztuk Performatywnych poruszyła problem braku stałej sceny impresaryjnej w mieście – a jej głos poparły też zdecydowanie osoby związane ze sceną teatru tańca. Warto pamiętać, że w Warszawie przez lata z powodzeniem działały sceny impresaryjne (np. Teatr Mały czy – po części – Teatr Dramatyczny pod rządami Pawła Miśkiewicza) i dzięki nim mogliśmy oglądać najciekawsze spektakle z innych miast czy państw. W tej chwili impresaryjną działalność z prawdziwego zdarzenia prowadzi w mieście jedynie organizacja pozarządowa, czyli Komuna//Warszawa z projektem Re/mixy i prywatny Teatr Imka w ramach swojego Niecodziennego Festiwalu Teatralnego.

W kilku wypowiedziach powracało pytanie o niewykorzystane pustostany, które mogłyby służyć przynajmniej czasowym projektom artystycznym, oraz o zarzucony jakiś czas temu przez miasto konkurs „Lokal na kulturę”. Jednym z koniecznych warunków powodzenia w tym obszarze jest przeformułowanie współpracy Ratusza z władzami dzielnic – tak, aby decyzje burmistrzów musiały odnosić się do jasno sformułowanej ogólnomiejskiej polityki lokalowej. Tylko w ten sposób można będzie uniknąć w przyszłości powtórek z niesławnych działań burmistrza Śródmieścia, Wojciecha Bartelskiego.

Rozmawiano także o spójnym systemie informacji kulturalnej, wykorzystaniu Karty Warszawiaka do ułatwienia dostępu do przynajmniej części wydarzeń (poprzez niższe opłaty dla jej posiadaczy) i o ułatwieniach dla turystów.

Mnie samą najbardziej zainteresowała wizja przyszłości współpracy miasta z organizacjami pozarządowymi, które z jednej strony tworzą ogromną część oferty kulturalnej miasta i są używane przez Hannę Gronkiewicz-Waltz w kolejnych kampaniach jako dowód istotnego wsparcia udzielanego przez Ratusz środowiskom twórczym, a z drugiej – borykają się ze zmniejszanym z roku na rok budżetem na konkursy dotacyjne.

Wynegocjowane przez Tomasza Janowskiego dodatkowe środki na przyszły rok zwiastują w tej materii pozytywną zmianę, ale

kluczowe dla NGO-sów będzie to, czy Ratusz zdecyduje się na (zapisane w Programie Rozwoju Kultury) częściowe odejście w myśleniu o kulturze od anachronicznego podziału na sektory, w którym osobno rozpatruje się sytuację miejskich instytucji, organizacji pozarządowych i inicjatyw prywatnych.

Stowarzyszenia i fundacje – jeszcze dziesięć lat temu kojarzone z aktywnościami amatorskimi czy pozazawodowymi – to formuła prawna wybierana w tej chwili przez wielu profesjonalistów. Dobrym przykładem są tutaj liczne galerie, o których wspominała Joanna Mytkowska, czy działające w trybie repertuarowym nieisntytucjonalne teatry (jak np. Teatr Warsawy), a także prowadzące intensywną działalność kulturalną klubokawiarnie. NGO-sy od dawna uzupełniają swoimi działaniami ofertę domów kultury, wspólpracują z teatrami i pracują w teatrach miejskich. Z drugiej strony miejskie instytucje zakładają fundacje, których jedynym celem jest wspieranie ich działalności przez dostęp do innych źródeł finansowania. Granica między sektorami uległa poważnemu rozmyciu, dlatego trudno wyobrazić sobie reformę kultury, które nie obejmowałaby relacji miasta z tymi różnorodnymi bytami.

Tomasz Janowski po trzech tygodniach w nowej roli nie mógł jeszcze dać odpowiedzi na żadne z konkretnych pytań i z oczywistych względów jego wypowiedzi miały charakter dość ogólny, ale sprawiał wrażenie świadomego tego, jakimi mechanizmami rządzi się stołeczna polityka, co może być zapowiedzią skuteczności. Apelował o kredyt zaufania i czas na wypracowanie konkretnych rozwiązań.

Ja mu kibicuję, ale myślę, że kluczowe jest to, czy gabinet prezydent Warszawy będzie mu kibicował po refendum równie dziarsko jak przed nim.

Jeśli stanie się inaczej, nowy dyrektor może zostać wkrótce w dużej mierze „unieszkodliwiony”, tak jak to się przydarzyło jego poprzednikowi – i z reformy nici. Na razie ufam, że nowe otwarcie w polityce kulturalnej będzie miało charakter trwały, a wysokie standardy wyznaczone przez konkurs na stanowisko dyrektora Biura Kultury i pierwsze sukcesy jego zwycięzcy to początek dobrej passy warszawskiej kultury, czego sobie i państwu życzę.

Zobacz: spotkanie z Tomaszem Janowskim w Barze Studio

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Diduszko-Zyglewska
Agata Diduszko-Zyglewska
Publicystka, radna Warszawy
Dziennikarka, działaczka społeczna, w 2018 roku wybrana na radną Warszawy. Współautorka mapy kościelnej pedofilii i raportu o tuszowaniu pedofilii przez polskich biskupów; autorka książki „Krucjata polska” i współautorka książki „Szwecja czyta. Polska czyta. Członkini zespołu Krytyki Politycznej i Rady Kongresu Kobiet. Autorka i prowadząca feministycznego programu satyrycznego „Przy Kawie o Sprawie”, nominowana do Okularów Równości 2019 Współpracuje z „Gazetą Wyborczą" i portalem Vogue.pl.
Zamknij