Miasto

Bartkowiak: Czy ziemniak jest nieestetyczny?

Rewitalizacja gnieźnieńskiego targowiska na pl. 21 Stycznia miała być przedsięwzięciem na miarę XXI wieku. Niestety lokalni politycy zignorowali postulaty handlarzy i mieszkańców miasta. Zwycięski projekt podporządkowany został względom estetycznym kosztem funkcjonalności. Komentarz Pawła Bartkowiaka z Klubu KP w Gnieźnie.

 

Rewitalizacja gnieźnieńskiego
targowiska na pl. 21 Stycznia miała być przedsięwzięciem na
miarę XXI wieku. Niestety lokalni politycy zignorowali postulaty
handlarzy i mieszkańców miasta. Zwycięski projekt podporządkowany
został względom estetycznym kosztem funkcjonalności.

Początek historii był zachęcający.
Władze, chcąc rewitalizować plac targowy, zaczęły od konsultacji z
kupcami i kupującymi. Jak na gnieźnieńskie warunki było to swego rodzaju
novum, gdyż na taką skalę narzędzie dialogu społecznego zostało zastosowane w mieście po raz pierwszy. Niestety, same konsultacje okazały się
porażką i pokazały niedostatek urzędniczej wiedzy i kompetencji. Tworząc plany architektoniczne tak
specyficznego miejsca jak plac targowy powinno się przede wszystkim
brać pod uwagę kwestie techniczne i ekonomiczne. Władze, chcąc
pochwalić się możliwościami i wizjonerstwem, postawiły na
efektowne wykonanie, zapominając, że targowisko to żywy organizm,
który może nie przetrwać tak trudnej operacji.

 

Wyniki konsultacji zostały całkowicie
pominięte podczas projektowania placu. Oczekiwania sprzedawców były
minimalne – prąd, bieżąca woda i zadaszenie. Chcieli także, by
remont nie wpłynął znacząco na ceny wynajmowanych powierzchni. Tymczasem okazało się, że przyjęty plan przewiduje np. budowę
podziemnego parkingu zbyt niskiego dla samochodów dostawczych,
którymi dowozi się towar do straganów. Na placu ma powstać także
miejsce rekreacyjne, które wraz z wjazdem do części podziemnej
stanowczo ograniczy przestrzeń handlową. Zaplanowano również
budowę zamykanych boksów dla sprzedających, które spowodują
wzrost cen oraz bardzo utrudnią handel. Powierzchnia tych boksów to
tylko 2,5 na 2,5 metra.

Małe targowiska są dla miasta bardzo
ważne. Po pierwsze, zapewniają miejsca pracy, często dla osób z
grupy 50+, którym trudno jest znaleźć zatrudnienie gdzie indziej.
Po drugie, są miejscem wymiany lokalnych produktów spożywczych
tworząc bezpośrednią relację producent-odbiorca. Po trzeci, plac
przy targowisku dawał sezonową pracę np. sprzedawcom zniczy przed 1 listopada,
choinek na święta lub owoców z przydomowych sadów. Po czwarte,
nowe targowisko przyczyni się do upadku lokalnej tradycji odpustu św.
Wojciecha, gdy zabraknie miejsca dla handlarzy, którzy co roku
przyjeżdżali z różnych stron Polski. Co więcej, przebudowa placu
ma trwać minimum półtora roku i to jeśli prac nie przedłużą
wykopaliska archeologiczne. Na ten czas handlowcy mają przenieść
się w dwa oddalone od siebie punkty. Tak długa przerwa oznacza
utratę klientów, których bardzo trudno będzie później odzyskać.

Miasto powinno być
ładne, ale powinno być przede wszystkim funkcjonalne. Stragany z
warzywami nie są po to, by zachwycać architektonicznym kunsztem. Ich
rolą jest odpowiadanie na potrzeby mieszkańców, zarówno sprzedających jak i kupujących. Władze miejskie często o
tym zapominają i nieudolnymi planami mogą zniszczyć tak
ważne dla Gniezna miejsce.

 

 

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij