Kraj

Kobiety, na plecach których mężczyźni z PiSu zdobywają władzę

Beata Szydło nie jest jedyną, która pomogła Prawu i Sprawiedliwości, a potem została odstawiona na boczny tor.

Beata Szydło bez wątpienia była wyborczą lokomotywą PiS w kampanii parlamentarnej w 2015 roku. Mówiono, że wypchnięto ją na czoło, po to, by ukryć przed wyborcami Antoniego Macierewicza czy samego Jarosława Kaczyńskiego, jednak swoją rolę pełniła z pełnym poświęceniem. Gdybyście obejrzeli jakikolwiek klip PiS wtedy, nie pytalibyście potem, jak to możliwe, że oni wygrali. Gdybyście obejrzeli jej wystąpienia już w roli premier, nie dziwiłby was wzrost poparcia dla PiS rejestrowany przez kolejne sondaże.

Nie społeczeństwo jest zacofane, tylko elity ślepe

Szydło nie wygląda jak Magdalena Ogórek ani „aniołki Kaczyńskiego”, swoją macierzyńską sylwetkę prezentuje z pewnością siebie w strojach komunikujących, że mamy do czynienia z poważną osobą, i z podniesionym czołem prezentuje swój znak rozpoznawczy: kolejną broszkę. Gdyby ją zdjęła, albo odwiesiła na chwilę żakiecik, i z siatką udałaby się na zakupy, nie różniłaby się od reszty klientek. Inaczej niż Kaczyński czy Morawiecki pasowałaby do Biedronki czy innego dyskontu. Zresztą w 2011 roku, jeszcze nie jako premier, poszła z Kaczyńskim do Biedronki i wyraźnie pełniła rolę jego przewodniczki w tym obcym mu świecie.

 

W tramwaju czy na ulicy spotykam czasem kobiety w średnim wieku, które fryzurą przypominają Beatę Szydło – czy jest ona dla nich trendsetterką, czy też tylko jej wizaż jest majstersztykiem zwyczajności, pewnie nigdy się nie dowiem.

Bez wątpienia w klipach wyborczych Beata Szydło wieńczyła pochód kolejnych kobiet, które się w nich pojawiały od 2005 roku. Najpierw były to kobiety w tle, przeciętne wyborczynie z przeciętnego miasteczka, ale wyraźnie starsze niż kobiety w klipach innych partii, można by rzec, że PiS postawił na walkę z ageizmem – by w końcu wygrać. W poprzednim okresie politycy lubili ściskać paniom rączki, ale w bezpośrednim zapleczu woleli otaczać się kobietami, które mogłyby być ich córkami, powoli jednak kobiety w klipach PiSu stawały się stałym elementem, by wreszcie z roli paprotki w tle przejąć dowodzenie – jak Beata Szydło. Nie wierzycie – koniecznie obejrzyjcie to wideo, zatytułowane Praca, nie obietnice.

 

Jak ktoś podejrzewa, że sobie to wszystko zmyśliłam, to odsyłam do prezentacji wyników badań ilościowych.

No cóż, nie pierwszy raz PiS buduje swą pozycję dzięki kobietom, które najpierw wykorzystuje, a potem wypluwa. Pamiętacie Joannę Kluzik-Rostkowską? Dziennikarka, nauczycielka, urzędniczka i nawet w swoim czasie pełnomocniczka ds. kobiet i rodziny w warszawskim ratuszu. Następnie podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, przejmująca m.in. część kompetencji Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, potem powołana przez premiera Jarosława Kaczyńskiego na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, skąd przeszła do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. W 2007, po zerwaniu koalicji PiS z LPR i Samoobroną, wróciła do pracy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej już na urząd ministra. W wyborach w 2007 roku została posłanką PiS z okręgu łódzkiego, a 26 kwietnia 2010 została szefową sztabu wyborczego kandydata na prezydenta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

Kluzik-Rostkowska: Zapowiadana przez PiS reforma szkoły uderza w równość szans

W listopadzie tego samego roku została (wraz z Elżbietą Jakubiak) wyrzucona z PiS i założyła ugrupowanie o nazwie Polska Jest Najważniejsza, przekształcone potem w partię, której została liderką, była też szefową klubu parlamentarnego PJN. Jednak w 2011 roku opuściła tę partię, została posłanką PO, a w 2013 została ministrą edukacji w rządzie Donalda Tuska. Dziś jest wiceszefową klubu poselskiego PO. Po „rozwodzie” z PiSem w 2010 roku wypowiadała się krytycznie, także o Jarosławie Kaczyńskim, który, wedle jej słów, gotów był „podpalić Polskę”, jednak podkreślała, że zawsze była wobec niego lojalna.

Ta wypowiedź świadczy o ogromnej skromności Kluzik-Rostkowkiej, która była autorką wizerunkowego sukcesu PiS oraz Jarosława Kaczyńskiego w kampanii prezydenckiej 2010 roku. To zapewne ona odpowiada za obecność kobiet w spotach wyborczych PiS – wtedy jeszcze w tle, bo na pierwszym planie występował Jarosław. Sama również hojnie szafowała własną twarzą i własnym wizerunkiem w służbie partii. Media kobiece komentowały, jak zmieniał się jej wizerunek, jak z przeciętnej kobiety w niezbyt twarzowych okularach przedzierzgnęła się w osobę, za której wizerunkiem stoją specjaliści. Jej kolejne wcielenia obejrzeć można na stronie na wikipedii, gdzie zdjęcia z kolejnych lat dokumentują tę wizerunkową przemianę. Na głównym zdjęciu towarzyszącym biogramowi, podobnie jak na stronie Sejmu, znów nosi okulary – i wygląda w nich zupełnie inaczej niż w czasach, gdy pracowała dla PiSu.

Broszki i żakiety Beaty Szydło były namiętnie hejtowane, jednak i Joanna Kluzik-Rostkowska dorobiła się memów, w których wykorzystano jej najmniej udane zdjęcia – choć wydaje się, że wtedy jeszcze częściej krytycy wyśmiewali polityczne decyzje i niezręczne wypowiedzi, nie wygląd.

W zeszłym roku krzyczałyśmy na ulicach: „Beata, niestety, twój rząd obalą kobiety!”. Nie udało się, jak dotąd. Ale ten rząd bez kobiet takich jak Beata Szydło sobie nie poradzi. Prorokuję wręcz, że sondaże zaczną spadać. Najpierw sondaże, a potem? Kto wie…

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Izabela Desperak
Izabela Desperak
Socjolożka, feministka
Socjolożka, feministka i nauczycielka akademicka. Wykłada w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. Redaktorka książki "Homofobia, mizoginia i ciemnogród?", autorka książki "Płeć zmiany".
Zamknij