Kraj

Kijuleaks, czyli sztandar KOD wyprowadzić?

Na własne życzenie Mateusz Kijowski stał się obciążeniem dla największego nurtu opozycji pozaparlamentarnej.

Zacznijmy od ujawnionych przez Onet i „Rzeczpospolitą” faktów: część pieniędzy ze zbiórek publicznych Komitetu Społecznego Komitetu Obrony Demokracji, w łącznej kwocie 91 tys. 143,5, trafiło do spółki należącej do Mateusza Kijowskiego oraz jego żony. Pieniądze pochodzące z puszek i wpłat internetowych, darowizn od sympatyków KOD, podbierała firma MKM Studio, która zajmowała się usługami informatycznymi, m.in „hostingiem i obsługą domeny”. Kijowski własnoręcznie miał podpisywać faktury MKM Studio dla KOD-u. Brzmi to więc dla naszego ucha tak, jakby sam sobie płacił.

Już w marcu 2016 roku Kijowski otrzymał od Komitetu Społecznego zapomogę w kwocie 10 tys. zł. Był bowiem bezrobotny, a za reprezentowanie KOD-u nikt mu nie płacił. I tu faktycznie mamy pierwszy problem. W niektórych środowiskach w ogóle się o pieniądzach nie mówi. Panuje przekonanie, że to przyziemne i degenerujące., że jak to świadczy o polityku, że myśli o kasie? O kasie to może myśleć jakiś odbiorca 500+, a KOD za marne 500 zł się przecież nie sprzedaje. Prawdopodobnie niepojęte jest dla ludzi tak myślących, że ktoś (choćby polityk) pieniędzy może nie mieć. A skoro już się tą polityką – przepraszam, nie polityką, a działalnością dla dobra wspólnego – zajął, to przecież nie dla pieniędzy. A skoro nie dla pieniędzy, to pieniądze są mu w ogóle niepotrzebne. Wniosek – liderowanie dużemu ruchowi społecznemu, związkowi zawodowemu czy partii to hobby i misja publiczna, wynagrodzenie się za to nie należy. Ta zmowa milczenia plus strach przed tabloidową opinią publiczną tworzą w Polsce swoisty cenzus majątkowy –  od wielu lat nie pozwalają podwyższyć poselskich uposażeń, niskich na tle Europy, i doprowadzą w końcu do tego, że polityka ostatecznie stanie się domeną ludzi bardzo bogatych.

Co więc w tych warunkach postanowił zrobić ruch społeczny, który chce mieć lidera nieprzymierającego głodem? W KOD wymyślono genialne rozwiązanie – przekręcić system i płacić za nieco fikcyjne na pierwszy rzut oka faktury (dobór słów = ostrożność procesowa). Faktycznie bowiem wygląda na to, że była to pensja Kijowskiego, której limit ustalono na trochę ponad 15 tys. zł miesięcznie. Innym powodem takiej metody rozliczeń, jak spekuluje się na gorąco w przestrzeni publicznej, miałoby być to, że Kijowski ma długi za niespłacone alimenty. Chodziło więc o utrudnienie pracy komornikowi (gdyby nie chodziło o długi wobec dzieci, szanowałbym).

Polak potrafi. Unikać alimentów [rozmowa]

Lider KOD-u otrzymał sześć takich pensji, po czym – gdy zbiórka Komitetu Społecznego się zakończyła – chciał dostawać ją dalej, tym razem od Stowarzyszenia KOD. Zarząd jednak stanął okoniem: „Od początku było wiadomo, że wygląda to fatalnie i prędzej czy później wyjdzie na światło dzienne” – mówi źródło Onetu. Ponoć od tego czasu lider nie zjawia się na zebraniach zarządu. Zdaje się, że schudł troszkę.

Państwo wybaczą te żarty, ale jak inaczej rozpatrywać to klasyczne samozaoranie ? Mateusz Kijowski na spotkaniu w Słupsku w grudniu ubiegłego roku na pytanie „z czego pan żyje” odpowiedział, że „ze wsparcia rodziny”. Teraz zrobił głupców ze wszystkich, którzy go poparli i dał amunicję tym… wy już wiecie komu.

Zdaje się również, że ta zła, wyklinana, partyjna czy frakcyjna polityka, od której Kijowski jako miłośnik nieskalanych „antypolitycznych” ruchów społecznych się odżegnywał, powróciła do niego w najgorszej, macherskiej formie. Czyli jako kwity w przedwyborczych rozgrywkach (wybory w KOD-zie mają się bowiem odbyć w marcu). Wygląda to więc jak klasyczne wykończenie najgroźniejszego konkurenta i oczywistego pretendenta. Choć to oczywiście tylko przypuszczenia, równie dobrze mogło chodzić o zwykłą zawiść czy niechęć do lidera, a tej nigdy nie należy lekceważyć.

Czy Kijowski się wybroni? Jeśli nie, to kto mógłby go zastąpić? Pewnie najsilniejszym kandydatem byłby Radomir Szumełda, jeden z pierwszych założycieli KOD-u i szef jego pomorskich struktur, wcześniej polityk Platformy Obywatelskiej. Ostatnio było o nim głośno z powodu „Strajku Obywatelskiego” 13 grudnia i pikiet pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Jest, zdaje się, zwolennikiem radykalizacji sporu. A może Frasyniuk? Gdybanie.

Jeśli kryzys okaże się jednak głębszy, prosta wymiana lidera może nie wystarczyć. Może nie trzeba dłużej udawać ruchów obywatelskich z niedalekiej przeszłości i nie trzeba dzisiejszemu KOD-owi żadnej „legendy” – nieskalanego człowieka? Rozczarowania ludźmi są bowiem bolesne.

Inny model dla KOD-u to kolektywne, demokratyczne zarządzanie. Ma on jednak z punktu widzenia tak szerokiego ruchu społecznego tę wadę, że zmusza on do stałego i głębszego uczestnictwa, takiego, w którym nie wystarcza maszerować raz na kwartał po mieście. Zachęca do partycypacji, do artykułowania różnic, prowokuje konflikty, podważa autorytet i doktrynę o nieomylności lidera. Wydaje się, że w dzisiejszym KOD-zie zniszczyłoby to mityczną jedność społeczeństwa obywatelskiego i odsłoniło znaczeniową pustkę „wolnej, demokratycznej Polski”.

Kijowski: Nie byliśmy dla polityków partnerami, tylko elektoratem

Przed działaczami i działaczkami KOD-u walka o wdrożenie polityki transparentności i demokratycznych mechanizmów w ich organizacji. Nie wiem, czy się uda, ale to konieczne. Nie da się ukryć, że KOD już od jakiegoś czasu nie wiedział, w jakiej formule i do czego właściwie mógłby być nam potrzebny (stąd pomysł kuriozalnej koalicji Wolność, Równość, Demokracja). Jednocześnie daleki jestem od lekceważenia problemów, które KOD poruszał: walka o praworządność, o Trybunał Konstytucyjny, o media publiczne, o prawo do prywatności itd. Z pewnością afera fakturowa Kijowskiego tego nie unieważnia, ale dla sejmowej większości PiS stanowi ona wygodny parasol, którym przykryje się kolejne skandaliczne ustawy.

Gdyby KOD chciał zmienić oblicze tej ziemi, musiałby zrozumieć, że powrotu do Polski sprzed panowania Jarosław Kaczyńskiego nie ma i nie będzie. Ale wtedy wielu jego zwolenników mogłoby się zniechęcić.

Kodzie zmień lidera (i dilera)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Damian Duszczenko
Damian Duszczenko
Radny krajowy partii Razem
Aktywista. Radny krajowy partii Razem.
Zamknij