Kraj

Jarosław Kaczyński stworzył układ. Nowa konstytucja tego nie naprawi

Jarosław kaczyński. Fot. Kancelaria Sejmu/Krzysztof Białoskórski

Prezydent Duda nie tylko powinien wycofać się z idei listopadowego referendum, ale powinien też nie organizować w to miejsce żadnej szerszej debaty konstytucyjnej.

„Spięcie” to projekt współpracy międzyredakcyjnej pięciu środowisk, które dzieli bardzo wiele, ale łączy gotowość do podjęcia niecodziennej rozmowy. Jagielloński24, Kontakt, Krytyka Polityczna, Kultura Liberalna i Nowa Konfederacja co kilka tygodni wybiera nowy temat do dyskusji a pięć powstałych w jej ramach tekstów publikujemy naraz na wszystkich pięciu portalach.

***

Klub Jagielloński przekonuje, że prezydent powinien zrezygnować z listopadowego referendum konstytucyjnego, ponieważ doprowadzi ono do kompromitacji idei zmiany konstytucji oraz instytucji powszechnego referendum. Według stowarzyszenia zamiast tego Andrzej Duda powinien zainicjować szeroką, obywatelską debatę konstytucyjną, której zwieńczeniem mogłoby stać się referendum przeprowadzone w innym terminie. Moim zdaniem prezydent Duda nie tylko powinien wycofać się z idei listopadowego referendum, ale powinien też nie organizować w to miejsce żadnej szerszej debaty konstytucyjnej.

Referendum konstytucyjne 2.0

czytaj także

Referendum konstytucyjne 2.0

Piotr Trudnowski

Masz problem?

Kiedy zastanawiamy się nad wprowadzeniem nowego prawa musimy postawić pytanie: na jaką sytuację problemową ono odpowiada? Przykładowo, kodeks pracy odpowiada na problem nierównowagi sił między stronami transakcji na rynku. Ustanawia więc ogólne ramy współpracy, które poprawiają pozycję wyjściową pracownika w relacjach z pracodawcą. Jaki problem miałaby rozwiązać ewentualna zmiana konstytucji?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba najpierw wiedzieć, z jakimi problemami konstytucyjnymi mamy dzisiaj do czynienia. Otóż są dzisiaj dwa bezpośrednie problemy związane z ustawą zasadniczą: pierwszy polega na tym, że rządzący nie chcą jej przestrzegać i próbują ją zdelegitymizować. Pomijają przy tym przewidziane w prawie procedury i wprowadzają zmiany ustrojowe de facto, co Klub Jagielloński eufemistycznie określa „radzeniem sobie [sic! – Tomasz Sawczuk] w przeprowadzaniu korekt ustrojowych bez zmieniania konstytucji”. Drugi problem polega na tym, że mamy dziś do czynienia z ostrym konfliktem politycznym, co nie sprzyja formułowaniu na nowo szeroko akceptowanych podstaw ustroju.

Rozwiązaniem problemu pierwszego jest traktowanie prawa poważnie i przestrzeganie porządku konstytucyjnego. Problemu drugiego nie da się zaś rozwiązać przy pomocy nowej konstytucji, ponieważ trzeba go rozwiązać przed jej uchwaleniem!

Wbrew intuicjom Klubu Jagiellońskiego, fakt, że referendalna inicjatywa Andrzeja Dudy przeszła przez sferę publiczną bez echa, nie świadczy więc o naszej, jako społeczeństwa, niedojrzałości. Inicjatywa ta była po prostu zupełnie niepoważna i tak właśnie została odebrana przez wszystkie strony. Za to fakt, że propozycje pytań referendalnych wychodzących z ośrodka prezydenckiego „brzmią jak arbitralna i przypadkowa kompilacja” jest całkowicie spodziewany, jeśli rozumieć go na tle ogólnej PiS-owskiej praktyki rządzenia. Pod wieloma względami symbolizuje ją przypadek Polskiej Fundacji Narodowej, gdzie komiczny poziom niezorganizowania łączy się z nadużywaniem władzy politycznej.

„Ucieczka do przodu” i wymuszenie na stronach konfliktu odmiennego postępowania, do czego zachęca prezydenta Klub Jagielloński, jest dziś trudne do wyobrażenia. Również dlatego, że w praktyce przez jednych byłoby to postrzegane jako próba odkupienia win, a przez drugich –jako ostateczna zdrada. W momencie, w którym postawa Dudy stałaby się akceptowalna dla obozu opozycji, straciłby on poważanie w grupie macierzystej. Aby sam pomysł stał się możliwy do pomyślenia, prezydent musiałby stać się politycznie całkowicie samodzielny, a jego pozycja musiałaby równocześnie ulec radykalnemu wzmocnieniu. Wymagałoby to olbrzymiej sprawności. W innym razie projekt taki wygląda jak misja samobójcza.

PiS nie chce lepszych instytucji

Zapytajmy inaczej: jakie problemy mogłaby potencjalnie rozwiązać nowa konstytucja? Konstytucja istnieje po to, aby gwarantować prawa i wolności obywateli w warunkach społecznego pokoju. Z tej perspektywy prace nad zmianą ustawy zasadniczej miałyby sens tylko wówczas, gdyby mogły zakończyć się uchwaleniem dokumentu, który lepiej chroniłby nasze prawa i wolności niż obecnie obowiązujące regulacje. W aktualnym układzie politycznym nie możemy na to liczyć. PiS ma bowiem skłonność raczej do tego, by ograniczać konstytucyjne wolności i prawa, a także interpretować prawo, jak mu wygodnie.

Po drugie, nowa konstytucja mogłaby opisać ustrój w taki sposób, że nastąpiłaby poprawa jakości instytucji publicznych czy też usprawnienie państwa na miarę XXI wieku, za czym opowiada się Klub Jagielloński. Zadanie takie rozumiem jednak jako szczególny przypadek lepszego gwarantowania naszych wolności i praw. Chodzi nam przecież nie o sprawne państwo jako takie – nie interesuje mnie na przykład praca nad sprawną dyktaturą – ale o sprawną liberalną demokrację. Mogłoby tu więc chodzić o lepsze zabezpieczenie podziału władzy lub wymuszenie lepszej współpracy między różnymi organami państwa. Znów jednak – w dzisiejszych warunkach PiS stawia na omijanie prawa oraz ignorowanie instytucji, a nie na ich wzmocnienie czy lepsze współdziałanie. Silne instytucje są niewygodne, ponieważ ograniczają pole dyskrecjonalnej władzy. W tym zakresie także nie możemy więc raczej liczyć na poprawę.

Święto demokracji

Po trzecie, nowa konstytucja mogłaby zapewnić większą społeczną legitymizację polskiej demokracji. Klub Jagielloński poszukuje sposobu na wytworzenie nowego impulsu demokratycznego i formułuje projekt wypracowania porozumienia między obywatelami ponad głowami partyjnych liderów.

Doceniam intencję owej propozycji. Jednak pomysł, że głosowanie nad nową konstytucją w referendum powinno być „zwieńczeniem procesu opartego o szereg politycznych innowacji, które przywrócą Polakom zaufanie do państwa i współobywateli, wzmocnią poczucie politycznej podmiotowości i odświeżą wiarę w demokrację”, wydaje się pochodzić z równoległego świata, w którym scena partyjna wygląda zupełnie inaczej.

Co gorsza, promowanie dzisiaj opcji zerowej sugeruje, że instytucje można zmieniać jak rękawiczki, gdy tylko przestaną nam się podobać. Jest to na rękę obecnej władzy, która konstytucją przejmuje się średnio, a demokracją partycypacyjną – jeszcze mniej. W obliczu radykalizmu obozu rządzącego oraz relatywnej słabości organizacyjnej opozycji spodziewam się, że referendum, przy którym nad pytaniami pracowano by w formule demokracji bezpośredniej, mogłoby zostać wykorzystane w istotnej mierze do promowania celów skrajnej prawicy i dalszej radykalizacji sceny politycznej. Sam Jarosław Kaczyński liczy zaś zapewne na większość konstytucyjną w przyszłym parlamencie i nie ma w takim przedsięwzięciu żadnego interesu.

Aby proces prac nad nową konstytucją, zgodnie z intencją Klubu Jagiellońskiego, mógł nabrać charakteru „święta demokracji”, coś musiałoby się najpierw zmienić w dynamice politycznej.

Sprzątanie

Konstytucję pisze się z myślą nie tylko o rządach dobrych, które wykorzystają sprawnie zorganizowane instytucje do poprawy sytuacji obywateli, ale także z myślą o rządach złych, które będą chciały nadużyć mocy państwa. Żadna konstytucja nie może jednak zabezpieczyć nas przed sytuacją, w której najsilniejszy gracz nie chce jej już przestrzegać. Podstawowy problem, z którym mamy dzisiaj do czynienia w Polsce, nie polega na wadliwości ustawy zasadniczej, ale dotyczy raczej kultury politycznej, a być może także stosunku stron do szeroko rozumianej kultury liberalnej.

Jeżeli prace nad nową konstytucją miałyby sens, to przede wszystkim w tym celu, aby posprzątać po chaosie prawnym wywołanym przez rządy PiS-u. To jednak temat na odrębną rozmowę. W aktualnych warunkach lepiej najpierw ponownie rozdać obywatelom tę konstytucję, którą już mamy, poszerzać o niej wiedzę i pokazywać, jak można korzystać z praw, które ona daje. Ostatecznie rzecz biorąc jest ona przecież całkiem niezła.

***

Tomasz Sawczuk – publicysta, członek redakcji „Kultury Liberalnej”. Absolwent prawa i filozofii na Uniwersytecie Warszawskim, ostatnio visiting scholar w University of Pittsburgh oraz Indiana University Bloomington. W serii Biblioteka Kultury Liberalnej właśnie ukazała się jego książka Nowy liberalizm. Jak zrozumieć i wykorzystać kryzys III RP.

***

Inicjatywa wspierana jest przez Fundusz Obywatelski zarządzany przez Fundację dla Polski.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij