Kraj

Gerwin: GMO na talerzu

Proszę, to dla ciebie. Świeżo ugotowana, lekko posypana solą i jeszcze ciepła. Genuity VT Triple PRO RIB Complete. Nie wiesz, co to takiego?

To kukurydza. Jeżeli zastanawiasz się, dlaczego kukurydza nosi nazwę, która pasuje bardziej do oleju silnikowego lub do pompy ciepła, to wyjaśniam: dlatego, że to kukurydza zmodyfikowana genetycznie. Wytwarza ona toksyny, które zabijają żerujące na niej larwy owadów. Dla poprawy skuteczności są w niej aż trzy toksyny naraz. Oprócz tego ma jeszcze modyfikację, dzięki której można ją spryskiwać dużymi ilościami środka chwastobójczego o nazwie Roundup, który zwykłą kukurydzę by zniszczył, ta jednak jest na niego odporna. Ale nie martw się. Podobno jest jadalna.

Pomysł na genetyczne modyfikowanie roślin wygląda atrakcyjnie – skoro wiemy, za co odpowiadają poszczególne geny, można wycinać te wybrane, wstawiać je innym organizmom i dzięki temu wytwarzać na przykład rośliny odporne na choroby lub szkodniki. Zastosowań może być bez liku. Brzmi to wszystko obiecująco. Pytanie jednak, czy wprowadzenie do ekosystemów zmodyfikowanych genetycznie roślin będzie miało jakieś skutki uboczne. Jakie mogą być konsekwencje gospodarcze w dłuższej perspektywie? Czy istnieje ryzyko dla zdrowia ludzi i zwierząt lub dla przyrody? Spójrzmy na doświadczenia ze Stanów Zjednoczonych.

1.

Jedną z korzyści wprowadzenia upraw GMO miało być zmniejszenie ilości pestycydów stosowanych w rolnictwie. Tymczasem po 16 latach upraw GMO w USA zużycie pestycydów nie tylko nie zmalało, lecz wzrosło o 7 procent (1). Z czego to wynika? Zakładano, że gdy rośliny będą same wytwarzały substancje chroniące je przed szkodnikami, nie trzeba będzie ich dodatkowo produkować. I tak się rzeczywiście stało – zużycie środków owadobójczych zmniejszyło się. Wzrosło natomiast zużycie środków stosowanych przeciw chwastom. Skoro bowiem genetycznie zmodyfikowana kukurydza czy soja jest na nie odporna, oznacza to, że można opryskiwać pola bez straty w plonach. Zużycie Roundupu poszybowało więc w górę, i to na tyle zdecydowanie, że łączne zużycie pestycydów wzrosło, pomimo mniejszej sprzedaży środków owadobójczych.

Roundup stał się w USA na tyle popularny, że w rejonach intensywnie wykorzystywanych rolniczo jego główny składnik – glifosat (bądź jego pozostałości) – jest obecny niemal w każdym strumieniu, rzece czy zbiorniku wodnym (2). Z badań przeprowadzonych w rejonach rolniczych w stanach Missisipi oraz Iowa wynika także, że znaleziono go w 60 do 100 procent próbek deszczu i powietrza (3).

Doświadczenia ze Stanów Zjednoczonych pokazują również, co może stać się w Polsce po wprowadzeniu do uprawy kukurydzy z toksyną Bt. Na początku wszystko wygląda pięknie – toksyny wytwarzane przez każdą komórkę kukurydzy zwalczają szkodniki, zgodnie z zapewnieniami na ulotce reklamującej nasiona. Rolnicy oszczędzają na środkach owadobójczych i cieszą się z zysków, bo larwy nie zjadają im plonów. Za nowe nasiona zapłacili co prawda więcej, ale i tak są na plusie. Mijają lata. Ceny nasion stopniowo idą w górę. Tradycyjne odmiany nasion powoli znikają z rynku, a firm, które je sprzedają, jest jakby mniej. Po pewnym czasie część dostawców oferuje wyłącznie nasiona zmodyfikowane genetycznie, i to pochodzące od jednej firmy. Ale kukurydza rośnie, larwy padają, zyski może i mniejsze, lecz jakoś da się na tym zarobić.

Aż wreszcie pewnego dnia rolnik wychodzi na pole i spostrzega, że z jego kukurydzą jest coś nie tak. Rośliny są słabe, przewracają się. Gdy przygląda się im bliżej, dochodzi do wniosku, że coś musiało naruszyć ich korzenie. Zaczyna sprawdzać, co to mogło być, i w korzeniach odkrywa larwy stonki kukurydzianej. Przecież miało ich tam nie być! Po to właśnie została wysiana kukurydza o potrójnej mocy Triple PRO! A jednak są. I nie jest to jedynie hipotetyczna sytuacja, gdyż wyniki badań opublikowanych w 2011 roku pokazują, że w Stanach Zjednoczonych pojawiły się larwy stonki kukurydzianej odporne na działanie tej właśnie odmiany kukurydzy (4). I co teraz? Powrót do oprysków środkami owadobójczymi? Na niektóre z nich larwy również się uodporniły, nawet na trującą dla ssaków aldrynę (5). Ponowne zmodyfikowanie roślin, aby wytwarzały nowe toksyny, tym razem bardziej szkodliwe?

Korzyści ekonomiczne dla rolników, o których mówią firmy biotechnologiczne, mogą w dłuższej perspektywie okazać się mirażem. W Stanach Zjednoczonych coraz więcej farmerów zaczyna uprawiać soję konwencjonalną, gdyż uprawy GMO, w związku z tym, że i tak trzeba stosować pestycydy, przestały im się opłacać. Na niekorzyść GMO przemawia to, że cena nasion modyfikowanych genetycznie jest ponad dwukrotnie wyższa (6).

2.

Niespełnione oczekiwania wobec GMO dotyczą nie tylko ochrony przed owadami, lecz także przed chwastami. Zdaniem firmy Monsanto, producenta Roundupu, miały nie pojawić się chwasty, które będą na niego odporne. Wskazywały na to wyniki badań naukowych, które sfinansowało samo Monsanto (7). Tymczasem po kilkunastu latach upraw GMO tylko w Stanach Zjednoczonych roślin odpornych na Roundup jest ponad dwadzieścia gatunków i w 2012 roku występowały one na obszarze ponad 24 milionów hektarów ziem uprawnych (8). Są to tak zwane superchwasty, których nie można zniszczyć opryskami glifosatu. Niektóre z nich rozprzestrzeniają się błyskawicznie, jak konyza kanadyjska, której jedna roślina wytwarza średnio 130 tysięcy nasion. Z kolei jeden szarłat z gatunku Amaranthus tuberculatus syn. rudis może wytworzyć 400 tysięcy nasion odpornych na Roundup, które wiatr o sile 17,5 km/h może przenieść na odległość do 122 km (9).

Co w tej sytuacji proponują firmy biotechnologiczne? Firma Dow AgroSciences otrzymała zgodę na sprzedaż w USA genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy oraz soi, które są odporne zarówno na glifosat, jak i na dodatkowy środek chwastobójczy – kwas 2,4-dichlorofenoksyoctowy (w skrócie 2,4-D). Ta substancja wchodzi w skład czynnika pomarańczowego, który był używany przez Amerykanów podczas wojny w Wietnamie do niszczenia upraw rolnych i lasów. Teraz ten kwas ma zostać wykorzystany do niszczenia superchwastów, które pojawiły się wraz z uprawami GMO. Stosowanie go oznacza ryzyko dla zdrowia ludzi, gdyż może mieć negatywny wpływ na układ hormonalny oraz odpornościowy, u dorosłych mężczyzn może przyczynić się m.in. do degeneracji tkanek odpowiedzialnych za wytwarzanie plemników. Z kolei u dzieci może zakłócać prawidłowy rozwój mózgu (10).

Stosowanie tego podwójnego herbicydu nie rozwiąże jednak problemu superchwastów w dłuższej perspektywie. Prawdopodobne jest natomiast co innego – że da początek nowej generacji superchwastów, które będą odporne zarówno na glifosat, jak i na 2,4-D (11). Rośliny mogą bowiem być odporne na kilka herbicydów jednocześnie. Zanim jednak się to stanie, firma Dow planuje zarobić na sprzedaży nowego środka setki milionów dolarów. Co dalej? Dow stara się o zgodę na wypuszczenie na rynek amerykański genetycznie zmodyfikowanej soi, która jest odporna już na trzy rodzaje herbicydów – glifosat, 2,4-D oraz glufosynat, który dla ludzi jest neurotoksyną (12). A potem?

3.

Na jakiej podstawie firma Monsanto twierdzi, że sprzedawane przez nią produkty są bezpieczne dla ludzi? Między innymi na tej, że ludzie zjedli setki milionów posiłków, które zawierały składniki modyfikowane genetycznie i, zdaniem producenta, nie zdarzył się ani jeden istotny przypadek choroby lub krzywdy spowodowany GMO (13). Czy jednak firmy biotechnologiczne przeprowadziły wieloletnie badania dotyczące wpływu żywności modyfikowanej genetycznie i pozostałości pestycydów na zdrowie ludzi? Nie. A jeżeli tak było, to nie przedstawiły ich wyników, choć na przeprowadzenie takich badań było kilkanaście lat.

Oczywiście prowadzone są doświadczenia na zwierzętach, którym jako karmę podaje się rośliny zmodyfikowane genetycznie. Standardowo przeprowadzane są 42-dniowe testy na kurach i 90-dniowe na szczurach (14). Dla niektórych odmian GMO przeprowadzono także badania na wielu pokoleniach zwierząt. Wyniki badania przeprowadzonego w Polsce na myszach karmionych eksperymentalną odmianą genetycznie zmodyfikowanego pszenżyta pokazały, że w piątym pokoleniu miały one m.in. powiększone węzły chłonne oraz podwyższony poziom białych krwinek. W tym roku ma się ponadto rozpocząć trzyletnie, międzynarodowe badanie wpływu modyfikowanych genetycznie roślin i glifosatu na zdrowie ludzi i zwierząt, nazwane Factor GMO. Wciąż jednak są to doświadczenia na zwierzętach, a jedynie badania na ludziach przynoszą ostateczną odpowiedź co do wpływu badanych substancji na nasze zdrowie. Chodzi tu nie tylko o samo spożywanie roślin modyfikowanych genetycznie, lecz także o wpływ na zdrowie stosowanych wraz z nimi pestycydów. Relacje z Argentyny, gdzie od dawna uprawia się GMO, nie są bowiem optymistyczne – od czasu rozpoczęcia upraw roślin modyfikowanych genetycznie w prowincji Chaco kilkukrotnie wzrosła liczba dzieci, które urodziły się z wadami wrodzonymi (15).

Uprawy GMO nie są neutralne dla przyrody. Masowe opryski pól Roundupem spowodowały zmniejszenie występowania na Środkowym Zachodzie Stanów Zjednoczonych trojeści amerykańskiej, która dla rolników jest chwastem. Dla larw wędrownych motyli monarchów jest ona natomiast jedynym źródłem pożywienia. Na skutek tego populacja tego motyla, który przemieszcza się z USA do Meksyku, gdzie spędza zimę w ogromnych koloniach na drzewach, drastycznie się zmniejszyła (16). Glifosat ma z kolei bezpośrednio negatywny wpływ na dżdżownice kalifornijskie (17), natomiast toksyna Bt jest zabójcza nie tylko dla owadów, które uznaje się za szkodniki w uprawach kukurydzy, lecz również dla młodych larw biedronek.

Zdaniem niektórych zwolenników GMO wyniki badań, które przez dziesięć lat finansowała Unia Europejska, mają być dowodem na bezpieczeństwo żywności modyfikowanej genetycznie. Tymczasem jeżeli do nich zajrzymy, znajdziemy tam informację, że pyłki roślin zawierające toksynę Bt (w tym badaniu były to rzepak i bakłażan) mogą mieć negatywny wpływ na zachowanie owadów zapylających, w tym pszczół (18). Badania laboratoryjne wskazują bowiem, że toksyna Bt może zaburzać pszczelą zdolność uczenia się (choć stwierdzono to jedynie przy wysokiej dawce) (19). Jak ponadto wskazują wyniki badań z ubiegłego roku, niekorzystny wpływ na zachowanie pszczół mają również opryski upraw glifosatem.

Ryzyko związane z GMO dotyczy ponadto niekontrolowanego rozprzestrzeniania się zmodyfikowanych genetycznie roślin. Pyłki kukurydzy czy rzepaku są przenoszone przez wiatr i mogą zmieniać skład genetyczny roślin na sąsiednich polach, bez zgody i wiedzy rolników.

W stanie Oregon w Stanach Zjednoczonych zdarzyło się także, że jeden z rolników odkrył na swoim polu pszenicę, której nie wysiewał. Spróbował zniszczyć ją Roundupem, okazało się wówczas, że jest na niego odporna. Zawiózł więc jej próbkę do laboratorium na stanowym uniwersytecie i badania wykazały, że jest to nielegalna odmiana pszenicy modyfikowanej genetycznie, która w jakiś sposób „wymknęła się” firmie biotechnologicznej i trafiła na jego farmę (20).

Pomysłem na uniknięcie tego typu sytuacji ma być „genetyczny firewall”, który polega na tym, że organizm jest modyfikowany genetycznie w taki sposób, że do przetrwania niezbędna jest mu substancja, która nie występuje w przyrodzie, na przykład syntetyczny aminokwas. Gdy taki organizm wymknie się z laboratorium, przestaje mieć dostęp do aminokwasu podawanego mu przez człowieka i ginie. Genetykom udało się zmodyfikować w taki sposób bakterię E. coli – w jej genomie zrobiono aż 49 zmian (21). Czy ma to jednak sens w przypadku roślin uprawnych? W praktyce oznaczałoby to, że rolnik musiałby dostarczać roślinom nie tylko nawozy, jak do tej pory, lecz także dodatkową syntetyczną substancję, bez której rośliny nie mogłyby przeżyć. To z kolei oznacza wyższe koszty upraw. Zasadne jest zatem pytanie o ekonomiczny sens takiego pomysłu, jak również o cenę tego typu nasion oraz o ewentualną toksyczność roślin, które z nich wyrosną. Nikt bowiem nie potwierdził ich bezpieczeństwa, gdyż takie rośliny nie istnieją.

4.

Wpływ nowych substancji na przyrodę lub na zdrowie ludzi nie zawsze można wykryć od razu czy też go przewidzieć. Negatywny efekt może zostać odkryty dopiero po wielu latach, jak w przypadku sztucznych środków słodzących, takich jak sacharyna czy aspartam. Choć sacharyna jest produkowana od XIX wieku, jej szkodliwości dowodzą dopiero wyniki badań, które zostały opublikowane w magazynie „Nature” w październiku ubiegłego roku (jej spożywanie skutkuje nietolerancją glukozy, co może prowadzić do zespołu metabolicznego lub cukrzycy) (22).

Czy gra jest zatem warta świeczki? Wszystko zależy od punktu widzenia. Dla naukowców, którzy opracowują nowe zastosowania GMO, jest to ekscytująca intelektualna przygoda, dzięki której mogą sprawdzić, co się stanie, jeżeli do genotypu kalafiora wstawią na przykład fragment DNA pobrany od pająka. Co do firm, które produkują nasiona i środki ochrony roślin, sytuacja jest jasna – im więcej nasion sprzedanych, im więcej pól opryskanych syntetycznymi pestycydami, tym większe korzyści finansowe dla ich menadżerów i udziałowców. Dla niektórych osób GMO jest atrakcyjne także ze względów światopoglądowych, gdyż może być dla nich wyrazem dominacji człowieka nad naturą oraz okazją do zaprezentowania w działaniu zdobyczy Nauki (koniecznie pisanej wielką literą). Przekonanie o wspaniałości tego, co wychodzi z laboratorium, może być u nich na tyle silne, że będą skłonni pomijać lub bagatelizować ryzyko związane z GMO, aby tylko dopuścić je do uprawy.

Z kolei wśród osób, które uważają, że rolnictwo powinno funkcjonować w harmonii z przyrodą, kwestia GMO będzie budziła wątpliwości i pytania o skutki uboczne. Co się stanie, jeżeli uwolnimy do środowiska zmodyfikowane genetycznie organizmy, które będą same się rozprzestrzeniały, a po latach okaże się, że mają szkodliwy wpływ na przyrodę lub zdrowie ludzi? Jak je usuniemy ze środowiska, gdyby zaszła taka potrzeba? Czy nie lepiej skupić się na uzyskiwaniu nowych odmian roślin, bardziej odpornych na szkodniki lub na suszę, drogą selekcji? Takie ulepszone odmiany powstają również w ośrodkach naukowych, jak ryż, który lepiej sobie radzi na zasolonych glebach i w okresach suszy, czy soja bardziej odporna na żerujące w jej korzeniach nicienie (23). GMO jest do tego po prostu niepotrzebne – ulepszone odmiany roślin można uzyskać także w inny, nieniosący ze sobą ryzyka sposób.

GMO jest zbędne również dla rolników w państwach rozwijających się, co pokazują doświadczenia choćby z Filipin. Dla zmniejszenia ubóstwa lepszym rozwiązaniem będą uprawy ekologiczne i umiejętność projektowania wydajnych farm, jaką daje na przykład permakultura. Rolnictwo ekologiczne ma tę istotną zaletę, że nie wymaga tak dużych nakładów finansowych jak uprawy GMO, co przekłada się na większe bezpieczeństwo ekonomiczne oraz większą niezależność rolników. O korzyściach dla przyrody oraz dla zdrowia rolników i konsumentów nie wspominając (24).

5.

A czy podpisanie Transatlantyckiego Partnerstwa na rzecz Handlu i Inwestycji (TTIP) pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską otworzy drzwi dla upraw i sprzedaży GMO w Europie? Unijny komisarz ds. rolnictwa twierdzi, że nie będzie kompromisów w kwestii ochrony standardów konsumenckich oraz że nie zostanie zniesiony obowiązek znakowania produktów zawierających żywność modyfikowaną genetycznie. Trudno to jednak potwierdzić, bo treść umowy jest nadal utrzymywana w tajemnicy. Nie jest także pewne, czy na skutek protestów społecznych zostanie wykreślony z umowy mechanizm trybunału arbitrażowego, który może zostać wykorzystany do pozywania państw europejskich przez firmy biotechnologiczne o odszkodowania, gdy jakieś państwo nie będzie chciało zgodzić się na przykład na dopuszczenie do uprawy na swoim terytorium genetycznie modyfikowanego rzepaku.

Istotne jest także, w jaki sposób będą podejmowane decyzje o tym, czy prawo państw członkowskich Unii Europejskiej jest zgodne z TTIP oraz z prawem obowiązującym na terenie Stanów Zjednoczonych po podpisaniu umowy. Strefa wolnego handlu oznacza bowiem, że państwa ujednolicają swoje przepisy, aby łatwiej można było wzajemnie sprzedawać i kupować swoje produkty. Działa to również w taki sposób, że jeżeli na przykład Polska będzie chciała wprowadzić nowe przepisy, wówczas może być sprawdzane, czy są one zgodne z TTIP. Jeżeli nie, nie będzie można ich wprowadzić. Kto będzie o tej zgodności decydował? Specjalne komisje znajdujące się poza kontrolą społeczeństwa (25)? Takie ograniczenie suwerenności i demokracji jest jednym z wielu powodów, dla których negocjacje w sprawie TTIP powinny zostać zakończone. Na to się jednak nie zanosi. Jest nawet gorzej – premier polskiego rządu Ewa Kopacz wraz z szefami kilku rządów państw unijnych spotyka się z przedstawicielami przedsiębiorców w gronie „Przyjaciół TTIP” i postuluje szybkie podpisanie umowy (26).

Na dziś państwa członkowskie otrzymały od Parlamentu Europejskiego możliwość blokowania poszczególnych odmian roślin modyfikowanych genetycznie lub ich poszczególnych rodzajów (na przykład wszystkich roślin odpornych na glifosat). Nie mogą natomiast wprowadzić ogólnego zakazu upraw GMO. Sama procedura wprowadzania zakazu jest dość osobliwa. Do wyboru są dwie opcje. Zgodnie z pierwszą, gdy firma biotechnologiczna stara się o zarejestrowanie danej odmiany GMO na terenie Unii, rząd państwa członkowskiego może przesłać do niej prośbę o wykreślenie jego państwa z wniosku. Firma może odmówić. Dobrze chociaż, że przepisy nie stanowią, że do prośby rząd powinien dołączyć bukiet kwiatów i pudełko czekoladek. Dopiero druga opcja pozwala państwu członkowskiemu wprowadzić zakaz upraw, dla którego uzasadnieniem mogą być cele polityki środowiskowej, skutki społeczno-ekonomiczne lub inny powód z zamkniętej listy (27). Praktyka pokaże, czy te przepisy są wystarczająco szczelne i czy firmy biotechnologiczne nie znajdą sposobu na to, by je obchodzić.

***

Tekst powstał w ramach projektu Stacje Pogody (Weather Stations) współtworzonego przez Krytykę Polityczną, który stawia literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. Organizacje z Berlina, Dublina, Londynu, Melbourne i Warszawy wybrały pięcioro pisarzy do programu rezydencyjnego. Dzięki niemu stworzono pisarzom okazje do wspólnej pracy i zbadania, jak literatura może inspirować nowe style życia w kontekście najbardziej fundamentalnego wyzwania, przed którym stoi dzisiaj ludzkość – zmieniającego się klimatu. Polskim pisarzem współtworzącym projekt jest Jaś Kapela.

Przypisy:
(1) Charles M Benbrook, Impacts of genetically engineered crops on pesticide use in the U.S. – the first sixteen year, Environmental Sciences Europe, 28.09.2012 r.

(2) Charles M. Benbrook, Glyphosate Tolerant Crops in the EU, 18.10.2012 r, s. 39.

(3) Chang F.C., Simcik M.F., Capel P.D., Occurrence and fate of the herbicide glyphosate and its degradate aminomethylphosphonic acid in the atmosphere, Environmental Toxicology and Chemistry, 19.01.2011 r.

(4) Aaron J. Gassmann, Jennifer L. Petzold-Maxwell, Ryan S. Keweshan i Mike W. Dunbar, Field-Evolved Resistance to Bt Maize by Western Corn Rootworm, PLoS One, 29.07.2011 r. Zobacz także: Rady Ananda, Monsanto GM Corn in Peril: Beetle develops Bt-resistance, thepeoplesvoice.org, 24.08.2011 r.

(5) M. Ciosi, S. Toepfer, H. Li, T. Haye, U. Kuhlmann, H. Wang, B. Siegfried i T. Guillemaud, European populations of Diabrotica virgifera virgifera are resistant to aldrin, but not to methyl-parathion, Journal of Applied Entomology, t. 133, nr 4, s. 307–314, maj 2009 r.

(6) Elizabeth Royte, The Post-GMO Economy, Modern Farmer, 06.12.2013 r. Zobacz także: Ken Roseboro, More farmers may grow non-GMO and organic in 2015, The Organic & Non-GMO Report, 27.12.2014 r.

(7) Myrto Pispini oraz Mute Schimpf, Juan Lopez i Kirtana Chandrasekaran, Who benefits from gm crops?, kwiecień 2014 r., s. 32-33.

(8) Ibidem, s. 33.

(9) Charles M. Benbrook, Glyphosate Tolerant…, op.cit., s. 5.

(10) Caroline Cox, 2,4-D, Journal of Pesticide Reform, t. 25, zima 2005, s. 12.

(11) Tom Philpott, The Feds Just Approved a New GMO Corn. Here’s Why I’m Not Rejoicing, Mother Jones, 15.10.2014 r.

(12) Dow AgroSciences, M.S. Technologies Submit for Approval First Ever Three-Gene Herbicide-Tolerant Soybean, Dow AgroSciences, 22 sierpnia 2011 r. Informacje na temat zagrożeń związanych ze stosowaniem glufosynatu: Glufosinate-Ammonium Monograph, Pesticide Action Network Asia and the Pacific, październik 2008 r., s. 1.

(13) K. Sauer, How We Establish Biotech Crop Safety: Product Characterization, Monsanto Company, 30.03.2009 r.

(14) K. Sauer, How We Establish Biotech Crop Safety: Product Safety for Food and Feed, Monsanto Company, 30.03.2009 r.

(15) Michael Warren i Natasha Pisarenko, Argentines link health problems to agrochemicals, Associated Press, 20.10.2013 r.

(16) John M. Pleasants i Karen S. Oberhauser, Milkweed loss in agricultural fields because of herbicide use: effect on the monarch butterfly population, Insect Conservation and Diversity, t.  6, nr 2, s. 135–144, marzec 2013 r.

(17) Marina Santadino, Carlos Coviella i Fernando Momo, Glyphosate Sublethal Effects on the Population Dynamics of the Earthworm Eisenia fetida, Water, Air, & Soil Pollution, 12.11.2014 r.
(18) A decade of EU-funded GMO research (2001-2010), Komisja Europejska 2010 r., s. 54-55.

(19) R. Ramirez-Romeroa, N. Desneuxb, A. Decourtyec, A. Chaffiold, M.H. Pham-Delègue, Does Cry1Ab protein affect learning performances of the honey bee Apis mellifera L. (Hymenoptera, Apidae)?, Ecotoxicology and Environmental Safety, 21.02.2008 r., s. 327–333. Więcej na temat zagrożeń dla pszczół: Tom Philpott, Are Pesticides Behind Massive Bee Die-Offs?, Mother Jones, 10.01.2012 r.; Christian H. Krupke, Greg J. Hunt, Brian D. Eitzer, Gladys Andino i Krispn Given, Multiple Routes of Pesticide Exposure for Honey Bees Living Near Agricultural Fields, PLOS ONE, 03.01.2012 r.

Zobacz także: Chuck Benbrook, Prevention, not profit, should drive pest management, Pesticide News nr 82, grudzień 2008 r., s. 16.

(20) Nadia Arumugam, Illegal Genetically Modified Wheat Found In Oregon Farm: Should We Be Worried?, Forbes, 31.05.2013 r.

(21) Alexis J. Rovner, Adrian D. Haimovich, Spencer R. Katz, Zhe Li, Michael W. Grome, Brandon M. Gassaway, Miriam Amiram, Jaymin R. Patel, Ryan R. Gallagher, Jesse Rinehart i Farren J. Isaacs, Recoded organisms engineered to depend on synthetic amino acids, Nature, 21.01.2015 r. oraz Daniel J. Mandell, Marc J. Lajoie, Michael T. Mee, Ryo Takeuchi, Gleb Kuznetsov, Julie E. Norville, Christopher J. Gregg, Barry L. Stoddard i George M. Church, Biocontainment of genetically modified organisms by synthetic protein design, Nature, 21.01.2015 r.

(22) Jotham Suez, Tal Korem, David Zeevi, Gili Zilberman-Schapira, Christoph A. Thaiss, Ori Maza, David Israeli, Niv Zmora, Shlomit Gilad, Adina Weinberger, Yael Kuperman, Alon Harmelin, Ilana Kolodkin-Gal, Hagit Shapiro, Zamir Halpern, Eran Segal i Eran Elinav, Artificial sweeteners induce glucose intolerance by altering the gut microbiota, Nature, 09.10.2014 r. Zobacz także: Kenneth Chang, Artificial Sweeteners May Disrupt Body’s Blood Sugar Controls, The New York Times, 17.09.2014 r.

(23) Rice Revolution: Super strains developed in China and the Philippines hold promise to feed the world’s Poor, Konfrontasi, 12.11.2014 r. oraz Tamsyn Jones, Conventional soybeans offer high yields at lower cost, University of Missouri Extension, 08.09.2008 r.

(24) Zobacz więcej: Barański M., Srednicka-Tober D., Volakakis N., Seal C., Sanderson R., Stewart GB., Benbrook C., Biavati B., Markellou E., Giotis C., Gromadzka-Ostrowska J., Rembiałkowska E., Skwarło-Sońta K., Tahvonen R., Janovská D., Niggli U., Nicot P, Leifert C., Higher antioxidant and lower cadmium concentrations and lower incidence of pesticide residues in organically grown crops: a systematic literature review and meta-analyses, The British Journal of Nutrition, 15.07.2014 r.

(25) TTIP and CETA: Opening the door to genetic engineering in agriculture and food production, Testbiotech, 12.01.2015 r. oraz TTIP: Regulations Handcuffed, Corporate Europe Observatory, 28.01.2015 r.

(26) Więcej na temat skutków, jakie może przynieść TTIP w kwestii żywności: TTIP: A Recipe For Disaster, CIWF et al., grudzień 2014 r.

(27) EU Parliament to adopt new GM crop national opt-out law, Greenpeace, 12.01.2015 r. oraz Daniela Vincenti, MEPs approve national ban on GM crops cultivation, EurActiv.com, 13.01.2015 r.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Marcin Gerwin
Marcin Gerwin
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i partycypacji
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i demokracji deliberacyjnej. Z wykształcenia politolog, autor przewodnika po panelach obywatelskich oraz książki „Żywność przyjazna dla klimatu”. Współzałożyciel Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij