Kraj

Łatwiej będzie wygrać drugą turę, niż zrealizować obietnice wyborcze

Paweł Adamowicz. Fot. Pamela Palma Zapata

Gdańsk może mieć bezpartyjnego prezydenta. Kto by się tego spodziewał cztery lata temu? Kto by się również spodziewał, że Paweł Adamowicz otworzy Marsz Równości, będzie wspierał integrację imigrantów i stworzenie miejskiej polityki na rzecz równego traktowania albo że zgodzi się na organizacje paneli obywatelskich, których wyniki będzie traktował jako wiążące? Tak kiedyś w Gdańsku nie było.

Sondaże w Gdańsku wskazywały, że w drugiej turze wyborów prezydenckich spotkają się Jarosław Wałęsa (startujący z poparciem Koalicji Obywatelskiej) i Paweł Adamowicz (startujący z własnego komitetu Wszystko dla Gdańska). Był też ten trzeci, czyli Kacper Płażyński wspierany przez PiS. Wyniki wszystkich ostatnich sondaży mówiły, że w drugiej turze wygra Jarosław Wałęsa. Tymczasem w niedzielny wieczór przychodzi godzina 21, dobiega końca cisza wyborcza i zaskoczenie – słupki z sondażu exit polls pokazują, że Paweł Adamowicz otrzymał 36,7 procent poparcia, Kacper Płażyński 32,3 procent, natomiast Jarosław Wałęsa nie przechodzi do drugiej tury, gdyż poparcie dla niego wyniosło jedynie 25,3 procent.

Piękni czterdziestoletni idą po prezydenturę

Co się stało? Czy rzeczywiście jest to skutkiem tego, że PO przeprowadziło w Gdańsku słabą kampanię wyborczą, jak twierdzą niektórzy? A może po prostu wyborcy uznali, że Paweł Adamowicz jest lepszym kandydatem? Gdyby nie decyzja Pawła Adamowicza o starcie w wyborach, Jarosław Wałęsa mógł w zasadzie być pewien zwycięstwa. W Gdańsku PO cieszy się dużą sympatią mieszkańców i mieszkanek, co widać choćby po wynikach wyborów ogólnokrajowych. W praktyce nie jest możliwe, aby wygrał tu kandydat wspierany przez PiS. To nie ten elektorat. Co innego jednak, gdy obok kandydata startującego z poparciem PO staje osoba, która wywodzi się z tego ugrupowania, z dużym rozeznaniem w polityce miejskiej i zaufaniem mieszkańców i mieszkanek. Jak się okazało, marka „PO” już wtedy nie wystarcza, nawet w Gdańsku.

To ciekawa sytuacja – Gdańsk może mieć bezpartyjnego prezydenta. Kto by się tego spodziewał cztery lata temu? Kto by się również spodziewał, że Paweł Adamowicz będzie dwukrotnie otwierał Marsz Równości, aktywnie wspierał integrację imigrantów, że wesprze stworzenie miejskiej polityki na rzecz równego traktowania (nie chodzi tu o podpisanie deklaracji, lecz o stworzenie całego programu miejskiego) lub że zgodzi się na organizacje paneli obywatelskich, których wyniki będzie traktował jako wiążące? Tak kiedyś w Gdańsku nie było. Coś się zmieniło, co sprawiło, że Paweł Adamowicz otworzył się na współpracę ze środowiskiem progresywnym. I wśród wielu osób z tego grona jest postrzegany jako osoba wiarygodna.

Gdańsk w pigułce

Z kolei poglądy Jarosława Wałęsy na miasto były dla wielu osób pewnego rodzaju zagadką. Owszem, ma on znane nazwisko, a zatem rozpoznawalność, więc wypadał dobrze w sondażach. Sprawia też wrażenie przyzwoitej osoby i ma doświadczenie jako poseł i europoseł. Z tej perspektywy wybranie go na kandydata na prezydenta przez PO było całkowicie uzasadnione. Co jednak chciał zrobić w mieście? Czy poradziłby sobie jako prezydent? Te pytania mogła zadawać sobie cześć wyborców w Gdańsku i wielu z nich uznało, że to Paweł Adamowicz będzie pewniejszym wyborem. I nawet jeśli część osób mogła oczekiwać zmian, bo przecież Paweł Adamowicz jest już prezydentem od 20 lat, to dla wielu okazał się to atut, pewnego rodzaju gwarancja jakości.

Warto też zwrócić uwagę na frekwencję – zgodnie z wynikami sondażu IPSOS wyniosła ona w Gdańsku 56,7 procent, w porównaniu z 40,02 procent w 2014 r. Widać jednoznacznie mobilizację wyborców i odniesienie do sytuacji na poziomie ogólnokrajowym. Można zakładać, że wielu mieszkańców i mieszkanek poszło głosować, by dać wyraz swojej niezgodzie na politykę prowadzoną obecnie przez rząd i parlament. To dobry znak przed wyborami parlamentarnymi w przyszłym roku – włączenie się elektoratu, który do tej pory nie głosował, jest możliwe. Widać to zarówno w Gdańsku, jak i w innych miastach. To również dobra prognoza przed drugą turą wyborów prezydenckich – można liczyć na to, że wyborcy prodemokratyczni nie pozostaną w domach.

Ulica Dąbrowszczaków: Zwycięstwo Adamowicza w Gdańsku, tchórzliwość Platformy w Warszawie

Cztery lata temu była w Gdańsku druga tura wyborów prezydenckich. Przeszedł do niej kandydat PiS, Andrzej Jaworski, i Paweł Adamowicz zdobył wówczas 61,25 procent głosów. Podobnego wyniku można się spodziewać i tym razem, choć frekwencja znów może trochę namieszać w wynikach. Co jednak dalej? Z tej perspektywy najciekawsze wydaje mi się pytanie o to, co wybór Pawła Adamowicza będzie oznaczał w praktyce dla Gdańska?

Na początku poprzedniej kadencji Paweł Adamowicz ogłosił „debizantyzację” – zejście z tronu w wieży z kości słoniowej i zmianę podejścia do mieszkańców. Więcej szacunku, liczenie się z głosem mieszkańców, koniec z prezydenckim Bizancjum. I to się w sporej mierze udało. Mógł się do tego przyczynić dobry wynik Ewy Lieder, wówczas kandydatki wywodzącej się z ruchów miejskich, a dziś posłanki Nowoczesnej, która uzyskała 12,31 procent głosów. To głosy oddane na nią sprawiły wtedy, że doszło do drugiej tury. Być może także jej program, lub szerzej postulaty ruchów miejskich w Polsce, był inspiracją dla niektórych zmian w Gdańsku.

Jak Gdańsk walczy ze smogiem

Obecny program komitetu Pawła Adamowicza Wszystko dla Gdańska ma 50 celów głównych oraz liczne propozycje szczegółowe dla wszystkich dzielnic. Są w nim dalsze ułatwienia w poruszaniu się po mieście rowerem, jest poprawa punktualności kursowania autobusów, na co zwracali uwagę mieszkańcy, zapowiedziana także została budowa 18 nowych żłobków, 1200 mieszkań i 4 basenów. Przygotowany został cały pakiet propozycji dla seniorów i dla dzieci w szkołach. Jak wskazuje wiceprezydent Gdańska, Piotr Grzelak, stabilne finanse miasta pozwalają na redystrybucję środków i wzrost wydatków na cele socjalne i bieżące.

Hitem sezonu w Gdańsku jest tworzenie parków kieszonkowych, które można znaleźć również i w tym programie. Skoro już taka moda wśród kandydatów się pojawiła – i słusznie zresztą – to mam nadzieję, że powstanie ich dużo. Dołożyłbym do tego zakładanie parków przyjaznych dla ptaków. Gdańsk ma świetne parki, jak nadmorski czy Oliwski, jednak nie znajdują się one we wszystkich dzielnicach, stąd potrzeba tworzenia miejsc, do których można pójść, by po prostu usiąść wśród drzew.

Co zwróciło moją uwagę w programie komitetu Wszystko dla Gdańska to zatrudnienie menadżerów dzielnicy. Taka funkcja została już stworzona dla Śródmieścia i się sprawdza – menadżerem jest osoba, która sprawami dzielnicy zajmuje się na pełnym etacie, czyli inaczej niż w przypadku rad dzielnic. Dobrym pomysłem wydaje się także powołanie Gdańskiego Rzecznika Jakości Powietrza, aby był ktoś bezpośrednio odpowiedzialny za tę kwestię i pilnował realizacji programu. A warto tu przypomnieć, że panel obywatelski zarekomendował w Gdańsku między innymi wprowadzenie zakazu palenia węglem w domowych piecach.

Oczywiście, jedna rzecz to przygotować założenia i propozycje do programu, a druga to je zrealizować. Jeżeli Paweł Adamowicz uzyska poparcie większości mieszkańców i mieszkanek Gdańska za dwa tygodnie, bez wątpienia będzie miał co robić przez kolejne 5 lat. Wygranie drugiej tury to ta rzecz łatwiejsza.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Marcin Gerwin
Marcin Gerwin
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i partycypacji
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i demokracji deliberacyjnej. Z wykształcenia politolog, autor przewodnika po panelach obywatelskich oraz książki „Żywność przyjazna dla klimatu”. Współzałożyciel Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij