Kraj

Dzieci księży

Czy Kościół jest gotów na rozmowę o zniesieniu celibatu? Może warto, skoro 60 procent księży pozostaje w związkach z kobietami, a 12–15 proc. ma z nimi dziecko.

Opinię publiczną zbulwersowała ostatnio historia Ani, dziewczynki, która jest wychowywana na plebanii. Mama pracuje u przyszywanego taty, czyli proboszcza. Jest gosposią. Ojciec dziewczynki, inny ksiądz, nie radzi sobie z emocjami, jest zazdrosny i rozgoryczony. Na plebanię jednak nie ma wstępu. Pod zarzutem szerzenia publicznego zgorszenia biskup diecezji zamojskiej zawiesił go w wykonywaniu obowiązków. Problemem jednak nie jest to, że jest ojcem, ale fakt, że sprawa stała się głośna.

Problem dzieci duchownych to nie jedyny przykład tego, że dla Kościoła dobro dziecka jest niepomiernie mniej ważne niż nieskazitelny wizerunek instytucji. Jak przyznaje zastrzegający anonimowość doradca wysoko postawionego hierarchy w każdej polskiej diecezji działa nieoficjalny fundusz alimentacyjny mający sfinansować potrzeby małoletnich księżowskich latorośli. Sprawa jest owiana oczywiście nimbem tajemnicy, jak wszystko co dla hierarchii niewygodne.

Oferta biskupów dla księży ojców jest jasna: możesz dalej być księdzem, ale dziecka się musisz wyrzec. Takie właśnie nieludzkie ultimatum usłyszał ksiądz Bogdan Skowroński, który poinformował właściwą kurię o radości bycia ojcem. Wybrał dziecko, więc z Kościoła Rzymskokatolickiego musiał odejść. Obecnie wiedzie szczęśliwe życie w kościele Polskokatolickim.

Żadnych skrupułów związanych z troską o swoją latorośl nie miał natomiast ksiądz Wieńczysław Ł. Jego córka w związku z brakiem należytej opieki trafiła do domu dziecka. Pytany, czy ją odwiedza, odrzekł, że nie. Biskup, pod którego jurysdykcją pozostaje, nie widzi takiej potrzeby. Ksiądz Wieńczysław twierdzi, że żyje mu się dobrze, bo przecież wybrał Kościół. Sprawę tego kapłana badała prokuratura. Chodziło o rzekome nakłanianie lekarza odbierającego poród do spowodowania, by dziecko umarło.

Jeszcze bardziej dramatycznie wyglądała sprawa w jednej z parafii w Poznaniu. Ksiądz, po tym jak jego kochanka dostała pierwszych skurczy, wyszedł do drugiego pokoju słuchać muzyki. Zdarzenie miało miejsce na plebanii. W czasie porodu zapytała, czy wezwie karetkę. Nie zrobił tego. Dziecko urodziło się martwe. Prokuratura umorzyła sprawę. Niedoszły ojciec został wysłany w teren, by nie siać zgorszenia. Na pytanie Łukasza Cieśli z „Głosu Wielkopolskiego”, czy ma sobie coś do zarzucenia, odparł, że nie ma zamiaru się z tego tłumaczyć. Dalej realizuje swoje powołanie.

Przez lata dokładali drew do ognia, teraz grają strażaków. Przebudzenie Kościoła z PiS-owskiego snu?

Przykład hipokryzji idzie z góry. Biskup wrocławski Marian Gołębiewski jedyne co miał do powiedzenia matce dziecka spłodzonego przez niedoszłego biskupa, księdza Waldemara Irka, to tyle, że po śmierci księdza Irka „nic dla niej nie ma”. Tylko energiczne działania prywatnie wynajętego detektywa zmusiły kurię do zmiany zdania. Historię tę opisuje Marcin Wójcik w książce Celibat.

Według profesora Józefa Baniaka skala zjawiska nieprzestrzegania przez księży celibatu jest ogromna. Twierdzi on, że 60 procent księży pozostaje w związkach z kobietami, a 12–15 proc. ma z nimi dziecko. Profesor za ujawnienie tych danych został relegowany z uczelni. Usłyszał od biskupa, że nie ma on pretensji, że prowadzi tego typu badania, ale „przegiął” podając do wiadomości publicznej ich wyniki. Tak właśnie wygląda w Polsce wolność badań nad niewygodnymi dla instytucji zjawiskami.

Zdaje się, że równie słabo będzie wyglądać debata na temat celibatu. Według byłego dominikanina profesora Tadeusza Bartosia „problem polega na tym, że nie byłoby z kim takiej dyskusji przeprowadzić. Przecież cała sprawa dotyczy księży, a oni nie mogą swobodnie wypowiadać się w tej kwestii”.

Większym optymistą, gdy idzie o perspektywę zniesienia celibatu, jest były jezuita profesor Stanisław Obirek. W wywiadzie na potrzeby nowej książki, który z nim przeprowadziłem, stwierdził, że: „zniesienie celibatu to kwestia najbliższych lat, być może ten temat podejmie papież Franciszek. Przecież wiadomo od dawna, że w Ameryce Łacińskiej działa najsilniejsza organizacja byłych księży żonatych, którzy od lat podejmują starania o możliwość sprawowania kapłaństwa. Według różnych szacunków tych księży jest w chwili obecnej około sto tysięcy. Jeśli się tę liczbę pomnoży przez ich rodziny, to naprawdę jest pokaźna liczba potencjalnych wiernych katolików gotowych kompetentnie służyć Kościołowi. Są do tego przygotowani i wielu z nich na pewno lepiej niż niejeden z księży prowadzących podwójne życie”.

Jakie są faktyczne przyczyny tego, że księża porzucają swoje dzieci? Jak się dowiedziałem od autora książki Celibat często księża, którzy odchodzą z Kościoła, nie radzą sobie z życiem w normalnym świecie. Nie są nauczeni normalnej pracy, często przerasta ich bycie ojcem. Według Wójcika ktoś, kto przez całe dorosłe życie był oprany, komu podstawiano pod nos jedzenie i wpychano do kieszeni pieniądze z tego tylko powodu, że jest księdzem, nie jest w stanie odnaleźć się poza plebanią. O wiele bardziej praktyczne i niekłopotliwe jest płacenie alimentów. Księża-ojcowie wybierają więc komfort i wygodę.

Walnie przyczyniają się do tego biskupi, którzy w związku ze spadającą liczbą powołań, robią co mogą, by zatrzymać świeżo upieczonych ojców w Kościele. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego informuje, że w Polsce jest 25 tysięcy księży, blisko 12 tysięcy zakonników, ponad 18 tysięcy sióstr zakonnych i 1300 mniszek. Z prowadzonych przez Instytut badań wynika, że liczba powołań spada. W stosunku do szczytu powołaniowego z połowy lat 90. odnotowano spadek o około 40 procent.

Czarny Piątek jako pożegnanie z Kościołem

Póki co mamy więc do czynienia z niewyobrażalną hipokryzją. Oto z jednej strony biskupi wyrażali niedawno „ubolewanie” faktem, że nie udało się wprowadzić projektu ustawy Zatrzymaj aborcję do porządku obrad sejmowej komisji, z drugiej zaś robią wszystko, żeby pozbawić dzieci księży prawa do obecności w ich życiu ojca.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Artur Nowak
Artur Nowak
współautor książki „Żeby nie było zgorszenia”
Adwokat, wcześniej orzekał w sądzie. Specjalizuje się w sprawach karnych, wielokrotnie w swojej praktyce reprezentował pokrzywdzonych i sprawców w postępowaniach dotyczących czynów pedofilskich. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia”
Zamknij