Kraj

Bartoś: Raport ONZ to nie jest atak na Kościół

Nie jest tak, jak przedstawia się to w mediach, że oto ni stąd ni zowąd jacyś biurokraci w Genewie postanowili z własnej inicjatywy zaatakować biedny Kościół katolicki.

Tomasz Stawiszyński: Raport ONZ to „atak na Kościół” czy raczej rzeczowy opis całkiem realnych zaniedbań Watykanu?

Tadeusz Bartoś: Może zacznijmy od początku. W 1978 roku Polska zainicjowała projekt powstania Konwencji Praw Dziecka, która w 1989 roku została uchwalona przez ONZ i podpisana przez 190 państw, w tym Watykan. Kilka lat później powstał Komitet zajmujący się wdrażaniem postanowień konwencji. Sygnatariusze tej konwencji zobowiązali się do wcielania jej w życie. Także Watykan. Zdaje się, że już kilkanaście lat temu Komitet napisał pierwsze rekomendacje dla Watykanu. Ten odpisał na nie z wielkim opóźnieniem. Faktycznie, kurialiści rzymscy, pewnie powodowani dumą, nie zamierzali słuchać wskazań, pouczeń od kogokolwiek. Dopiero w ostatnim czasie nowy papież polecił odpowiedzieć i ustanowił w grudniu poprzedniego roku watykańską komisję, która ma zająć się wdrażaniem zaleceń OZN. Trochę to późno, ale lepiej późno niż wcale.

Czy więc można mówić o raporcie jako o ataku na Kościół?

Raport jest standardowym dokumentem, robionym wedle formularza takich dokumentów. Nie ma tam nic nadzwyczajnego, to zalecenia, a nie żaden atak. Nie jest tak, jak przedstawia się to w mediach, że oto ni stąd ni zowąd jacyś biurokraci w Genewie postanowili z własnej inicjatywy zaatakować biedny Kościół katolicki.

I nie jest to dokument o pedofilii w Kościele, jak najczęściej podają media. To wyczerpujący przegląd kwestii praw dziecka zapisanych w Konwencji i omawianych punkt po punkcie.

A te prawa są różne, należy do nich także ochrona przed wykorzystaniem seksualnym.

O czym się w tym przeglądzie mówi?

Nie wymienię tu wszystkich kwestii, ale to są zawsze konkretne sprawy. Charakter tego dokumentu jest zupełnie nieobecny w komentarzach medialnych. Na wstępie specjaliści ONZ przyjmują do wiadomości, co Watykan zrobił dotychczas, a co przedstawił w tym spóźnionym o wiele lat sprawozdaniu. Było tego niewiele. Stąd po kolei, punkt po punkcie, oceniają, co jest do zrobienia. Watykańska komisja do spraw zwalczania pedofilii w Kościele, której powstanie autorzy dokumentu przyjmują z zadowoleniem, musi mieć jednak środki, by działać skutecznie. Nie powinna być złożona tylko z duchownych. Powinni być w niej świeccy i – co ważne – niezależni eksperci. Gdy ksiądz będzie nadzorował księdza, trudno o rzetelność. Jest dużo pracy do wykonania.

Na przykład?

Edukacja i szkolenia, tak, żeby wszędzie w Kościele katolickim wykładane były kwestie praw dziecka. Oto kilka wybranych punktów – nie jest to pełna lista: powinno się uczyć dzieci, jak zwracać uwagę na zagrożenie ze strony przestępców seksualnych(np. jak wikary zaprasza pojedyncze dziecko na lody albo do siebie do pokoju, to dziecko musi wiedzieć, że powinno odmówić). Kolejna sprawa, konieczna dla ochrony dzieci – w każdej parafii powinna być informacja, jaki jest numer telefonu zaufania, gdzie ofiary mogłyby zadzwonić. To są wyłącznie takie konkretne sprawy.

Jednym z tematów konwencji są tortury i znęcanie się fizyczne. Komitet rekomenduje, żeby w prawie watykańskim i prawie kanonicznym wpisać zakaz fizycznych kar dla dzieci. Żeby osądzić sprawców znęcania się nad dziewczynkami w domu sióstr Magdalenek w Irlandii. Żeby sprawdzić skutecznie, czy inne tego typu ośrodki nie stosują podobnych praktyk. Żeby stworzyć skuteczny system monitorowania – co oczywiście kosztuje – i nadzoru. W tym wszystkim należy uwzględniać prawo dziecka do wypowiadania swojej opinii, która musi być brana pod uwagę. Dziecko nie jest przedmiotem, który nie ma nic do powiedzenia i z którym rodzice czy sądy mogą robić co chcą.

Dość oczywiste i naturalne postulaty.

Idzie o wcielenie w życie reguł postępowania zapisanych w Konwencji. Wielkie oburzenie wywołały wskazówki dotyczące księży mających potomstwo. Tu widać wyraźnie, jak Komitet kieruje się zapisanymi w Konwencji prawami dziecka. Otóż jedno z nich mówi: fundamentalnym prawem dziecka jest znajomość swoich rodziców. Stąd Komisja rekomenduje rozważenie tzw. Okien życia. Są one sprzeczne z prawem dziecka do znajomości rodziców. Komisja zwraca uwagę na przypadki, kiedy matka dziecka księdza idzie do kurii i słyszy, że dostanie pomoc pod warunkiem milczenia, ukrycia ojca. To znów jest sprzeczne z prawem dziecka do poznania rodziców.

Same konkrety.

Rozległ się wielki lament, że Komisja ingeruje w dogmaty katolickie. A idzie o takie wskazania: wiele nastolatek w ciąży umiera przy porodach. Komisja rekomenduje więc(rekomenduje!) ponowne rozważenie kwestii aborcji ciąż z gwałtu itp., bo jest czymś okrutnym skazywanie na śmierć dzieci. Umierają też chorzy na AIDS, więc komisja rekomenduje rozważenie kwestii antykoncepcji. Idzie o to, że jest czymś nieludzkim pozwalanie na śmierć ludzi z powodu oderwanych od konkretnych sytuacji dogmatów. Zrobił się też wielki rumor wokół tego, że Komitet żąda natychmiastowego wyrzucania z kapłaństwa podejrzanych i skazanych. Redaktor Nosowski wyjaśnia w „Gazecie Wyborczej”, że procesy muszą trwać, nie da się nic zrobić od razu. Najwyraźniej Nosowski nie przeczytał uważnie dokumentu, podobnie jak inni dziennikarze, bo w dokumencie nie ma nic o wyrzucaniu z kapłaństwa, mowa jest o zwolnieniu z obowiązków.

Oczywiście dokument ma jakieś zakończenie, wnioski?

Tak, na zakończenie Komitet postuluje, żeby Watykan podpisał inne Konwencje chroniące ludzkie prawa. Watykan nie podpisał większość konwencji dotyczących ochrony praw ludzkich. Podobnie postępują USA. Nikt nie będzie dyktował amerykańskiemu imperium, co ma robić, i nikt nie będzie sprawdzał, czy to zrobiło. Podobnie dotychczas postępował Watykan. To nie Watykan ma być kontrolowany pod względem moralności, ale odwrotnie. Od średniowiecza mamy walkę Kościoła o zwierzchnictwo prawa kościelnego – które jest interpretacją tzw. prawa naturalnego – nad prawem świeckim. Kościół katolicki nigdy się tego nie wyrzekł. Bo to on jest nośnikiem Boskiego Objawienia, a nie urzędnicy z ONZ.

Ks. Józef Kloch wyraził zaskoczenie i stwierdził, że raport jest sporządzony tak, jakby „Kościół nic nie robił w sprawie pedofilii”, a tymczasem „to nieprawda”. Natomiast grupa senatorów PiS domaga się uchwały w sprawie „antykatolickich działań ONZ”.

Dokument nie chce zajmować się przeszłością, mówi o przyszłości, o tym, co należy zrobić. Mamy w tej sprawie zbyt dużo reakcji histerycznych, tego, kto co czuje, jak się obraża, dotknięty w swoich uczuciach religijnych. Jakby to uczucia a nie rozum miały kierować człowiekiem. W naszym kraju ginie używanie rozumu. Jest problem z przeczytaniem prostego tekstu ze zrozumieniem i ze zrelacjonowaniem go.

W jaki sposób zareaguje Watykan? Papież Franciszek pójdzie na ścisłą współpracę, weźmie sobie do serca zalecenia ONZ, wprowadzi odpowiednie zmiany prawne na poziomie całej instytucji, usunie wszystkich „umoczonych” w tuszowanie pedofilii?

Histerię dokoła tego dokumentu najpierw wywołali włoscy kurialiści. W Polsce tę histeryczną reakcję podjęto. Oczywiście bez lektury tekstu ze zrozumieniem. Najpierw włoscy hierarchowie podali kierunki zniekształcenia wymowy tekstu, pnieważ chcą go zbojkotować. Nie chcą wypełniać tych wskazań. Myślę, że papież, jeśli sam nie popadnie w histerię i przeczyta tekst uważnie, może nie straci zapału do wprowadzenia zmian. A jeśli nie, to kolejne watykańskie sprawozdanie z dokonanych zmian – ma być złożone w 2017 roku – będzie równie ubogie jak poprzednie.

Właściwie wszyscy kościelni komentatorzy oburzają się na ten dokument.

Histeria jest rzeczywiście silna. Biskup Pieronek mówi, że ONZ powinien najpierw wytępić pedofilię w swoich szeregach. Wygląda na to, że katolicy zajmą się problemem pod warunkiem, że zajmie się tym ONZ. To po prostu wybuch emocji, bez znajomości sprawy. Poczucie osaczenia jest wielkie, bo duchowni kąsają na oślep. Biskup Pieronek nie wie, że dokument dotyczy całokształtu spraw ochrony praw dziecka, myślenia z punktu wiedzenia interesów dziecka, a wykorzystywanie seksualne dzieci przez duchownych jest tylko jednym z punktów. Można by zapytać, czy Komitet ONZ mógł nie zająć się tym problemem. Jeśli mamy tysiące ofiar księży na całym świecie, to kuria rzymska powinna być raczej wdzięczna, że dostaje taką poręczną, darmową, sensowną instrukcję, jak działać skutecznie

Bardzo wyraźnie słychać kościelne głosy, że tak naprawdę wszystkiemu winna jest „ideologia gender”.

W tej kwestii dokument też się wypowiada. Komisja rekomenduje monitorowanie, czy nie jest tak, że stereotypy płciowe upośledzają jedną płeć. Myśli się na przykład, że dziewczynki nie nadają się do matematyki. Wmawia im się to od trzeciego roku życia, no i skutek jest taki, że się do tego nie garną, czują się w tym gorsze w punkcie wyjścia. Takie rzeczy ma też monitorować Kościół. A więc to powinno leżeć w zainteresowaniach biskupów, proboszczów, powinni pisać instrukcje, mówić o tym na kazaniach itd.

Czy to może być początek przemian, które doprowadzą do tego, że Kościół przestanie być instytucją de facto unoszącą się ponad społecznym i prawnym porządkiem współczesnego Zachodu? Że stanie się instytucją taką samą jak inne?

Hierarchowie kurii rzymskiej, i nie tylko, cierpią na jeden z grzechów głównych: pychę. Uważają, że inni nie mogą ich pouczać, a oni mogą pouczać wszystkich.

Pycha jest ciężką chorobą duszy. W Kościele jest chorobą strukturalną, w duchownych wywołuje ją spaczone rozumienie sakramentu święceń, kiedy okazuje się, że ksiądz to zawód pouczającego, a więc z natury mądrzejszego.

Nawet młodzik poucza, w konfesjonale, na kazaniach. Biskup wszystkich strofuje, jakby zjadł wszystkie rozumy, nie słucha, nie chce się uczyć.

No więc dlaczego poucza?

Nie dlatego, że coś wie, ale dlatego, że ma święcenia, że ma urzędowo nadany charyzmat pouczania-nauczania. To jest spaczone myślenie. Katolicy powinni trochę zmodyfikować swoje rozumienie automatyzmu sakramentu kapłaństwa, bo jest ono dziś źródłem demoralizacji kleru, począwszy od seminarium. Demoralizacja ta nazywa się klerykalizm.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Stawiszyński
Tomasz Stawiszyński
Eseista, publicysta
Absolwent Instytutu Filozofii UW, eseista, publicysta. W latach 2006–2010 prowadził w TVP Kultura „Studio Alternatywne” i współprowadził „Czytelnię”. Był m.in. redaktorem działu kultura w „Dzienniku”, szefem działu krajowego i działu publicystyki w „Newsweeku" oraz członkiem redakcji Kwartalnika „Przekrój”. W latach 2013-2015 członek redakcji KrytykaPolityczna.pl. Autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii” (2013) oraz oraz „Co robić przed końcem świata” (2021). Obecnie na antenie Radia TOK FM prowadzi audycje „Godzina Filozofów”, „Kwadrans Filozofa” i – razem z Cvetą Dimitrovą – „Nasze wewnętrzne konflikty”. Twórca podcastu „Skądinąd”. Z jego tekstami i audycjami można zapoznać się na stronie internetowej stawiszynski.org
Zamknij