Miasto

Partycypacja to nie konkurs grantowy

Dyskusja wokół prowadzenia budżetu obywatelskiego wywołała burzę w środowiskach społecznych Wrocławia.

Prezydent Rafał Dutkiewicz, w towarzystwie radnego Jerzego Michalaka, zaprezentował 19 marca plany magistratu związane z wprowadzeniem budżetu obywatelskiego. Urząd miasta postanowił przeznaczyć na realizację oddolnych inicjatyw 2 mln zł. Urzędnicy proponują podział tej sumy nieformalnym grupom mieszkańców oraz organizacjom pozarządowym – wnioski projektowe można składać przez miesiąc.

Fundacja Wrocław 2030 zorganizowała dyskusję wokół kontrowersji, które budzi nowa inicjatywa magistratu. W czwartek 28 marca w Instytucie Informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego spotkało się blisko sto osób zainteresowanych sprawą budżetu. Była to pierwsza publiczna dyskusja na ten temat od czasu ogłoszenia naboru projektów.

– W mediach toczy się właśnie bardzo ożywiona debata wokół nowego pomysłu magistratu. Od zeszłego tygodnia pojawiło się blisko 25 artykułów, listów i polemik dotyczących budżetu obywatelskiego – rozpoczął spotkanie przedstawiciel fundacji Wrocław 2030 Piotr Uhle.

Do panelu dyskusyjnego zaproszono miejskich radnych: Jerzego Michalaka z Klubu Rafała Dutkiewicza oraz Rafała Czepila z PiS; doktoranta z Wolnego Uniwersytetu Brukseli Wojciecha Kębłowskiego; byłego radnego, reprezentującego obecnie Ruch Palikota – Tomasza Czajkowskiego; dyrektora regionalnego działu Ernst&Young Krzysztofa Sachsa oraz konstytucjonalistę z Uniwersytetu Wrocławskiego dr. Ryszarda Balickiego. Brak kobiet wśród sześcioosobowego panelu prowadzonego przez wrocławskiego posła PO oraz fundatora Wrocław 2030 Michała Jarosa został zauważony jeszcze przed spotkaniem. Przedstawiciel Ruchu Palikota dopytywał się podczas dyskusji, dlaczego nie zaproszono żadnej kobiety – sala zareagowała brawami. Niestety, zebrani goście nie uzyskali odpowiedzi.

Co do idei budżetu obywatelskiego, na sali panowała pełna zgoda. Jest to szansa na dialog mieszkańców z władzami miasta. Pozwala na wzrost aktywności społecznej i daje okazję do budowy wspólnych rozwiązań. Mieszkańcy, którzy będą uczestniczyć w przygotowywaniu budżetu, zyskują realny wpływ na kreowanie – jak na razie niewielkiego – fragmentu miasta. Dzięki wprowadzeniu budżetu obywatelskiego – zdaniem panelistów – może wzrosnąć zaufanie do instytucji publicznych.

Sprawa staje się znacznie bardziej skomplikowana, kiedy przychodzi już do samej oceny wrocławskiego budżetu obywatelskiego.

Uczestnicy debaty kierowali pod adresem Jerzego Michalaka, odpowiedzialnego za obecną wersję projektu, szereg zastrzeżeń. Nikt na sali nie miał wątpliwości, że ograniczenie liczby projektów poddawanych powszechnemu głosowaniu do dwudziestu – wybranych przez urzędniczą komisję weryfikacyjną – mija się z ideami stojącymi za budżetem. Radny Klubu Dutkiewicza nie odpowiedział wystarczająco jasno, jakie kryteria będą kierowały wyborem. Spotkało się to z krytyką zarówno ze strony innych panelistów – Rafał Czepil obawia się, że wybór projektów może być podyktowany politycznymi sympatiami zespołu weryfikującego – jak i wśród publiczności – „Czy uważacie Państwo, że wrocławianie i wrocławianki nie są w stanie przeczytać więcej niż dwadzieścia propozycji?” – pytał jeden z uczestników. Mimo ostrej i zgodnej krytyki magistrat, przynajmniej na razie, nie zamierza wycofywać się z zaprezentowanej dotychczas formuły.

Wojciech Kębłowski, autor publikacji Budżet partycypacyjny. Krótka instrukcja obsługi, w bardzo precyzyjny sposób wypunktował braki w propozycji zaprezentowanej 19 marca. „Budżet obywatelski powinien być częścią szeroko zakrojonego planu, mającego na celu demokratyzację władzy. Wszystkie działania powinny poprzedzać konsultacje z mieszkańcami” – mówił Kębłowski. Zwracał uwagę, że sam mechanizm wprowadzania budżetu również powinien zostać poddany pod dyskusję.

Sytuacja, w której zainteresowani dowiadują się z dnia na dzień, że mają miesiąc na zgłoszenie projektów, które później będą poddane weryfikacji (nie tylko formalnej), odbiega od rzeczywiście obywatelskiej wizji zarządzania publicznymi pieniędzmi.

Krzysztof Sachs z Ernst&Young – który przyznał na początku dyskusji, że kwestią budżetu obywatelskiego zaczął interesować się dopiero po zaproszeniu od posła Jarosa – zaznaczył, że potrzebna byłaby, jego zdaniem, również weryfikacja techniczno-ekonomiczna projektów. „Przecież nie może być tak, że mieszkańcy będą chcieli odremontować jakiś wiadukt, który planowany jest do rozbiórki przez miasto za rok – mówił Sachs. – Ale ostatnio to właśnie urzędnicy, a nie mieszkańcy remontowali obiekt, który ma iść do rozbiórki” – kontrował trafnie Przemysław Filar z Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia.

– W budżecie obywatelskim nie chodzi tylko o pieniądze, ale przede wszystkim o sam proces, działanie, dyskusje – zaznaczył na początku Ryszard Balicki. Krytyka ze strony uczestników spotkania skupiała się głównie właśnie na braku dyskusji – nikt z urzędników nie skonsultował z mieszkańcami wersji zaprezentowanej na zeszłotygodniowej konferencji. Mimo że pomysł budżetu jest poważnie rozważany co najmniej od grudnia 2012 roku. Sebastian Lorenc, radny PO, wspominał podczas dyskusji, że rozmawiał już pod koniec minionego roku na temat budżetu obywatelskiego z Jerzym Michalakiem. W ciągu trwającego miesiąca zgłaszania projektów magistrat również nie ogłaszał żadnych publicznych spotkań.

Podczas dyskusji pojawiał się nie raz przykład Porto Alegre, miasta, które w 1989 roku, było pionierem wprowadzania budżetu partycypacyjnego. Praktyki wrocławskich urzędników odbiegają jednak od działania burmistrza z Porto Alegre, który przychodził na spotkania poświęcone budżetowi jako obywatel, posiadający takie samo prawo głosu jak wszyscy inni.

Paneliści różnili się również co do tego, kto powinien mieć prawo zgłaszania projektów. Obecna formuła zakłada, że projekt zgłoszony musi być przez grupę pełnoletnich mieszkańców Wrocławia (oficjalny komunikat na stronie magistratu nie reguluje liczby uczestników) lub organizację pozarządową działającą na terenie Wrocławia. Radny PiS zaznaczył, że brakuje mu w tej grupie szczególnego miejsca dla rad osiedlowych, a radna z klubu Rafała Dutkiewicza, Wanda Ziembicka-Has krytykowała sformułowanie „mieszkańcy”: „Dlaczego wyklucza się setki studentów, młodych ludzi, którzy nie mieszkają we Wrocławiu, tylko dojeżdżają?” – oponowała przeciwko pomysłom swojego klubu. O krok dalej poszedł Wojciech Kębłowski: „Jeżeli chcemy, żeby był to budżet obywatelski, to możliwość zgłaszania projektów powinien mieć każdy, dosłownie każdy. Ani organizacje pozarządowe, ani rady osiedla nie powinny być faworyzowane” – podkreślał.

Ponad stuosobowa publiczność była bardzo zaangażowana w dyskusję z panelistami. Z sali padały propozycję, żeby dokonać zmian w obecnej formule budżetu i przedłużyć bardzo krótki czas składania projektów lub zrezygnować z „merytorycznej” weryfikacji przez urzędników i ograniczania się do dwudziestu pomysłów. Radny Michalak stanowczo obstawał jednak przy tym, żeby zorganizować budżet obywatelski w tym roku, w taki sposób jak zaprezentował to 19 marca, ale na zmiany otwarty jest w przyszłych latach. Zaznaczył jednak, że budżet będzie kontynuowany jeżeli ten okaże się sukcesem. Na pytanie, kiedy będziemy mogli uznać budżet obywatelski 2013 za sukces, odpowiedział: „Jeden czy dwa projekty to na pewno będzie porażka. Trzysta, tak jak było w Poznaniu, to sukces.”

Uczestnicy spotkania szybko przeszli do formułowania propozycji, które mogłyby pozwolić na skonstruowanie budżetu bardziej otwartego dla mieszkańców w przyszłych latach.

„Musimy sobie jasno powiedzieć, że propozycja działania partycypacyjnego zaprezentowana przez magistrat pod nazwą budżet obywatelski w istocie budżetem obywatelskim nie jest. Przypomina to bardziej konkurs o granty” – wtórował im Wojciech Kębłowski.

I przypominał, że budżet obywatelski to również projekt edukacyjny, często bardziej nawet dla urzędników niż mieszkańców. Politycy przy wprowadzaniu działań demokratyzujących budżet, muszą zrezygnować z bezpiecznej pozycji wiedzy/władzy. Podkreślał, że najważniejsze są rozmowy i konsultacje, dosłownie na każdym etapie, których tutaj ewidentnie zabrakło.

Spotkanie w auli Uniwersytetu Wrocławskiego pokazało jeszcze jeden wyraźny problem, którego nie dało się wyczytać z serii tekstów i listów wysyłanych do redakcji w ciągu ostatniego tygodnia. Głos w dyskusji zabierali często działacze udzielający się w radach osiedlowych. W mniej lub bardziej bezpośredni sposób komunikowali, że czują się zagrożeni przez pomysł wprowadzenia budżetu obywatelskiego. Mówili, że znają bardzo dobrze problemy, które są najważniejsze na ich podwórkach i nie rozumieją dlaczego rady osiedlowe nie mają możliwości aplikowania o pieniądze z dwumilionowej puli. Potrzebna jest w tym przypadku kampania informacyjna, która pozwoli zrozumieć wszystkim mieszkańcom Wrocławia specyfikę budżetu. Radni osiedlowi powinni uzyskać również jasne zapewnienie, że budżet obywatelski nie stanowi żadnej konkurencji dla ich regularnych działań.

Projekt budżetu obywatelskiego potrzebuje obustronnego zaufania – mieszkańców do urzędników i na odwrót. Jak na razie, mieszkańcy i mieszkanki pokazują swoim zaangażowaniem w sprawę budżetu, że dali magistratowi ogromny kredyt zaufania – mimo że projekt, w obecnej formie, odbiega od wizji miejskich społeczników. – „Nam naprawdę zależy na obywatelskim zaangażowaniu przy okazji tego projektu. Nie robimy tego dla picu” – zapewniał zebranych radny Michalak. Zadeklarował, że jest w stanie zapewnić wszystkim chętnym pomoc merytoryczną i zaprosił ich na konsultację projektów do pokoju 211 w Urzędzie Miasta.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Dawid Krawczyk
Dawid Krawczyk
Dziennikarz
Dziennikarz, absolwent filozofii i filologii angielskiej na Uniwersytecie Wrocławskim, autor książki „Cyrk polski” (Wydawnictwo Czarne, 2021). Od 2011 roku stale współpracuje z Krytyką Polityczną. Obecnie publikuje w KP reportaże i redaguje dział Narkopolityka, poświęcony krajowej i międzynarodowej polityce narkotykowej. Jest dziennikarzem „Gazety Stołecznej”, warszawskiego dodatku do „Gazety Wyborczej”. Pracuje jako tłumacz i producent dla zagranicznych stacji telewizyjnych. Współtworzył reportaże telewizyjne m.in. dla stacji BBC, Al Jazeera English, Euronews, Channel 4.
Zamknij