Przemysław Witkowski

Ja robot, ty robot

Serial "The Master Mystery" (1919). Fot. Rolfe Photoplays / Octagon Films (wikipedia)

Polaku, uważaj! Może jeszcze nie w tym roku, może nie za rok ani za dwa, ale zbliża się nieuchronnie dzień, w którym wrócisz do pracy z wyjazdu, a twoje miejsce zajmą, działając zgodnie razem, algorytm i robot. I co gorsza, będą w tym lepsze od ciebie.

Polacy mają w tym roku długą majówkę. Przy dobrych wiatrach, łącznie dziewięć dni. Mimo zapowiadanego deszczu może trochę wypoczną, bo jest od czego. Pod względem czasu pracy, z ponad czterdziestoma godzinami zajmujemy piąte miejsce w UE. A biorąc pod uwagę deklaracje premiera Morawieckiego o utworzeniu w Polsce jednej wielkiej specjalnej strefy ekonomicznej, nie zanosi się na poluzowanie dyscypliny. Tymczasem nad polskimi pracownikami zbierają się ciężkie burzowe chmury. W tle, nieubłaganie, z każdym napisanym algorytmem, z każdą inwestycją w robota pakującego czy w urządzenia kontrolujące tempo pracy człowieka zmniejszają się szanse na sensowne zarobki dla nas wszystkich.

Roboty zabiorą nam (co najmniej) pracę

Dlaczego? Bo praca w Polsce to w dużej mierze pakowanie, sortowanie, przewożenie, ubój, zbiory i montaż. Czyli wszystko, za co w pierwszej kolejności zabiorą się maszyny i ich oprogramowanie. Do tego takie prace wykonują często łatwi do zwolnienia pracownicy na umowach śmieciowych w specjalnych strefach ekonomicznych. Gałęzie przemysłu wymagające wysokich technologii i know- how  istnieją w Polsce w postaci zalążkowej. Eksportujemy, przede wszystkim do Niemiec, głównie owoce, warzywa, mięso, wędliny, drewno i węgiel. Polska jest czwartym co do wielkości eksporterem mebli, największym w UE i piątym na świecie eksporterem jabłek, pierwszym na świecie eksporterem malin, potentatem na skalę kontynentu w produkcji ślimaków, pieczarek i czarnej porzeczki. Nasz kraj sprzedaje również dużo wieprzowiny – zarówno na rynki unijne, jak i zewnętrzne. W Polsce już teraz hoduje się około 20 milionów świń. Dominuje chów przemysłowy i rolnictwo wielkoobszarowe.

Rząd przebąkuje o zmianie naszego miejsca w globalnej wymianie gospodarczej, ale jak na razie cała koncepcja sprowadza się do zwiększenia wyzysku. Polska jako jedna strefa ekonomiczna, oprotestowany przez OPZZ nowy kodeks pracy i rosnące szeregi gorzej opłacanych pracowników z Ukrainy pokazują wyraźnie, że pomysł na polską gospodarkę nie zmienia  się od czasów pańszczyzny. A może i od czasów handlarza niewolników, Mieszka I. Gdy pojawia się konkurencja, zawsze rusza program wyzysk+, w razie potrzeby wspomagany pałką+. Ta, w rękach oenerowca, siłą jednoczy nas wokół sztandaru i uczy pokory „banderowca”, „muslima” czy „ciapaka”, który miał tego pecha, że szukał szczęścia nad Odrą i Wisłą.

Czemu koszt pracy musi być teraz jeszcze niższy? Skąd to małe dociągnięcie śruby? Bo zza gór i rzek nad polskie czworaki nadciąga nieubłaganie widmo automatyzacji. Brudne, nudne, niebezpieczne i poniżające prace będą pierwsze. Robot paletyzujący pracuje 50 tysięcy godzin bez serwisowania (co daje ponad osiem lat pracy na trzy zmiany) i jest coraz tańszy: używaną sztukę można mieć za około 16 tysięcy złotych. Dziś jeszcze taki robot wymaga operatora, który kosztuje firmę jakieś 36 tysięcy złotych rocznie. Jednak ten zestaw już dziś okaże się opłacalny, jeśli porównamy jego koszt z kosztem zatrudnienia przez te osiem lat chorującej, strajkującej i męczącej się ludzkiej załogi.

Bill Gates: Robot zabiera człowiekowi pracę? Niech płaci podatki

Z czasem i sam operator stanie się zbędny. Szybko rozwijają się systemy wizyjne maszyn i algorytmy sterowania.  Były szef amerykańskiego oddziału McDonald’s Ed Rensi wystąpił przeciwko kampanii na rzecz podniesienia płacy minimalnej, stwierdzając wprost, że taniej będzie kupić robota (a właściwie samo mechaniczne ramię) za 35 tysięcy dolarów, niż zatrudnić pracownika, który pracuje mało wydajnie, a domaga się 15 dolców za godzinę pakowania frytek w torebki.

Amazon: nikt nie chce być trybem w maszynie

Automatyzacja to jednak nie tylko roboty. Świetnym przykładem są pracownicy Amazona. Nie tylko są zatrudniani na śmieciówkę, na czas określony, za pośrednictwem agencji outsourcingowej, bez szans na podwyżki i socjal, bez możliwości awansu czy perspektywy stałego zatrudnienia.

Wstawać, nie jesteście na plaży! [Witkowski o Amazonie]

Działają pod ciągłym nadzorem wskaźników wydajności, kalibrowanych na bieżąco. Algorytm kontroli wydajności odbiera im resztki dyskrecji i autonomii. Coraz częściej wprowadza się urządzenia, które śledzą lokalizację pracowników i na żywo kontrolują ich czynności. Coraz więcej firm używa zestawów analitycznych do identyfikacji pracowników, którzy osiągają najlepsze i najgorsze wyniki, oraz do planowania harmonogramów i rozdzielania zadań.

Już dziś w sieciach drogerii Wendy’s i RiteAid pracownicy logują się na swoich stanowiskach biometrycznie przy użyciu sprzętu i oprogramowania u.are.u. firmy Crossmatch. Producent reklamuje ten system jako zapobiegający spóźnieniom, podbijaniu kart kumplom, „bumelowaniu”, zbyt długim przerwom i wcześniejszemu wychodzeniu z pracy, znikającym towarom z magazynu, nieautoryzowanym zniżkom i zwrotom oraz nieuczciwym transakcjom za pomocą kart podarunkowych.

To samo dzieje się w usługach, gdzie coraz częściej pojawiają się „agenci kognitywni”. Są w stanie rozpoznawać mowę i przetwarzać ją w języku naturalnym. Trudno sobie wyobrazić, żeby kłopotliwy, podatny na stres, męczący się i chorujący ludzki personel utrzymał się dłużej przy takiej konkurencji. Nie inaczej jest w wojsku, w pracy seksualnej i w opiece nad osobami starszymi. Drony, roboty do seksu i do rehabilitacji – ta branża rozwija się intensywnie od USA po Japonię. Nie zatrzymamy już tego procesu.

Społeczeństwo zmęczenia

czytaj także

Były amerykański sekretarz pracy Robert Reich wprost mówi o takich warunkach pracy: „Możecie sobie wyobrazić gospodarkę, w której wszyscy pracują na akord w dziwnych godzinach i nikt nie wie, kiedy nadejdzie kolejna praca i ile za nią dostaną? Jakie w takim świecie będziemy mieć życie prywatne, relacje, rodziny?” Nie wystarczy już plotkowanie i kąśliwe dowcipy, snucie się i miganie, obijanie i zwlekanie, krojenie rzeczy z pracy i włoskie strajki, zakodowane języki używane przez wyzyskiwanych do ustanawiania i utrzymywania przestrzeni wolnych od nadzoru – Cockney rhyming slang, Polari – metody, którymi pracownicy wszystkich krajów próbowali utrudnić swoim panom korzystanie z ich trudu.

Algorytmiczne i zdalne wykrywanie anomalii w zachowaniu i odstępstw od oczekiwanych parametrów wydajności jest już bardzo zaawansowane. Systemy totalizujące, takie jak obecnie aktywnie rozwijany chiński system kredytów społecznych, splatają się w sieć zdolną wychwycić, rozpoznać i ukarać każdy akt i każdą formę buntu, czy to publiczną, czy prywatną. Im mniej będzie prostych i powtarzalnych prac, tym mniej pozostanie szans dla niewykwalifikowanej, nieudokumentowanej lub w inny sposób marginalizowanej części siły roboczej. Ciężkie czasy nadchodzą dla tych, którzy nie mają nic do zaoferowania gospodarce poza swoimi mięśniami, sercem czy płcią.

Big Brother spotyka Big Data. Oto najbardziej totalna technologia władzy w historii ludzkości

A u nas co? Nic, nadal Alfie Evans, żołnierze wykleci i Nanga Parbat. Jeśli nie zaczniemy już dziś zmieniać formy naszego udziału w europejskim i globalnym rynku pracy, to za dziesięć, piętnaście lat obudzimy się w krainie, gdzie emocjami zgnębionych wyrobników, konkurujących o pracę z algorytmem, mechanicznym ramieniem i dronem, zarządzać będzie już nie kulturalny pan Jarosław z Żoliborza, ale persony takie jak Krystyna Pawłowicz, Marek Miśko czy Robert Winnicki. Wyobraźcie sobie te narzędzia w ich rękach. To właśnie oni albo inni, ale łudząco do nich podobni, będą w stanie skierować gniew trwale pozbawionych pracy przeciwko imigrantom i innym wygodnym kozłom ofiarnym.

Miłej majówki! I cieszcie się z powrotu do pracy. Już za jedną, dwie dekady może stać dla wielu godnym pozazdroszczenia przywilejem.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Przemysław Witkowski
Przemysław Witkowski
Historyk idei, badacz ekstremizmów politycznych
Przemysław Witkowski – poeta, dziennikarz i publicysta; dwukrotny stypendysta Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu; absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim; doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce; opublikował „Lekkie czasy ciężkich chorób” (2009); „Preparaty” (2010); „Taniec i akwizycja” (2017), jego wiersze tłumaczono na angielski, czeski, francuski, serbski, słowacki, węgierski i ukraiński.
Zamknij