Piotr Kuczyński

„Grillowanie” elit (na razie we Włoszech)

Niedawno we Włoszech koalicja pod przywództwem Partii Demokratycznej (PD) znikomą przewagą wygrała wybory. Drugie miejsce zajęła koalicja pod przywództwem Ludu Wolności (LW), partii Silvio Berlusconiego. Trzecie miejsce zajął Ruch 5 Gwiazdek (M5S) komika Beppe Grillo, a czwarte koalicja odchodzącego premiera Mario Montiego, która zebrała około 10 procent głosów. 

Warte zauważenia jest to, że sama PD i sama LW (nie koalicje) zdobyły mniej głosów niż Ruch 5 Gwiazdek (M5S) komika Beppe Grillo. Dzięki temu M5S stało się największą partią lewicy, co pokazuje, jak mocno sfrustrowani są Włosi. W sumie zmiany wprowadzone przez Mario Montiego pod dyktando MFW i Niemiec kontestuje 55 procent Włochów. 

Wyniki wyborów zdecydowanie zszokowały świat. W senacie koalicja prowadzona przez PD ma najwięcej senatorów, ale nie ma większości. LW i M5S, partie chcące nie tylko zmniejszenia cięć Montiego, ale może nawet referendum w sprawie pozostania w strefie euro, blokują senat, bez którego nie da się rządzić. Zarówno Partia Demokratyczna, jak i Lud Wolności boją się jednak powtórnych wyborów, bo boją się wygranej M5S. We Włoszech wygrana partia (koalicja) dostaje premię w mandatach, dzięki której może samodzielnie rządzić w izbie niższej. 

Sytuacja nadal jest bardzo skomplikowana. Zanosi się na powtórne wybory albo na nietrwały rząd z wyborami w niedalekiej przyszłości (6–12 miesięcy). Reakcje rynków finansowych były jednak bardzo spokojne. Pokazało to zarówno zachowanie rynku akcji, jak i rynku długu, gdzie obligacje włoskie sprzedawane były z wyższą rentownością, ale jednak nie było widać poważnego niepokoju.

Gracze giełdowi uważają, że politycy z pewnością się porozumieją, bo muszą to zrobić. Dlaczego? Otóż dlatego, że od kilku lat to przecież rynki finansowe wymieniają premierów (Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Włoch…), atakując rynek długu danego państwa i doprowadzając do sytuacji, w której rentowność obligacji rośnie do poziomów (zazwyczaj ponad siedem procent) gwarantujących swoiste bankructwo państwa. 

Wtedy to, ze strachu, politycy robią to, co rynki każą. Nawet wystraszeni obywatele głosują tak, jak wymagają tego rynki finansowe. Vide przykład Grecji, która ze strachu w czerwcu zeszłego roku nie wybrała lewicowej koalicji (SYRIZA), bo tak mocno społeczeństwo straszone było tym, że taki wybór skutkować będzie katastrofą. Owszem, konserwatywna Partia Demokratyczna w koalicji z „lewicowym” PASOK teraz rządzi, ale poparcie dla tych partii spadło do dawno niewidzianego poziomu. Za to szybko rośnie ilość Greków chcących głosować na neofaszystowską Złotą Jutrzenkę.

Rynki dostają, jak widać, to, czego chcą. Tyle tylko, że to, co korzystne jest dla rynków, nie zawsze korzystne jest dla społeczeństw. Już nie tylko Międzynarodowy Fundusz Walutowy w raporcie przygotowanym przez Oliviera Blancharda, swojego głównego ekonomistę, twierdzi, że narzucone Grecji (i nie tylko Grecji) ograniczenia, cięcia, czyli tzw. reformy, zaszkodziły zarówno gospodarce, jak i ludziom. Widzi to coraz większa liczba ekonomistów, ale jak na razie nic z tego nie wynika. 

Ludzie miotają się, nie wiedząc, kto ma rację i co mają robić. Widzą tylko to, że biedni stają się biedniejsi, a bogaci tłoczą się po luksusowe dobra i są coraz bogatsi. Ponad 50-procentowe bezrobocie wśród młodych (Grecja, Hiszpania) tworzy sytuację przedrewolucyjną. Potężne manifestacje i protesty nie omijają nawet takich krajów jak Portugalia czy Irlandia, co do których mówi się, że wychodzą z opałów. Tyle tylko, że po pierwsze wychodzą tymczasowo, a po drugie z bardzo zbiedniałym społeczeństwem.

Co z tego może wyniknąć? Jeśli widzi się wyniki włoskich wyborów, wzrost poparcia w Grecji dla partii asystemowej oraz pączkujące populistyczne, nacjonalistyczne partyjki w innych krajach Europy, to ciąg dalszy dość łatwo można sobie wyobrazić. Przecież kryzys zadłużenia nie zniknął i nie zniknie. Wręcz odwrotnie – mimo wszystkich tych „reform” zadłużenie wielu krajów rośnie. Kryzys został zażegnany tylko na chwilę. 

W końcu bunt społeczeństw może „zgrillować” elity. Beppe Grillo, szef M5S, chce wyrzucenia elit na śmietnik. Mniej więcej to samo mówi Eduardo Mendoza, znakomity pisarz hiszpański. On twierdzi wręcz, że jego (a więc w zasadzie również moje) pokolenie należy wyrzucić na śmietnik… Ja taki brutalny nie będę, ale uważam, że dzieci i wnuki mojego pokolenia doprowadzą kiedyś do sytuacji, w której demokracja nie będzie znaczyła tylko tego, że można wrzucić kartkę do urny, a o wszystkim decydują rynki finansowe. 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Piotr Kuczyński
Piotr Kuczyński
Analityk rynku finansowego
Analityk rynku finansowego, główny analityk firmy Xelion. Współautor, razem z Adamem Cymerem, wydanej nakładem Krytyki Politycznej książki "Dość gry pozorów. Młodzi macie głos(y)". Felietonista Krytyki Politycznej.
Zamknij