Oleksij Radynski

Mam dwie wiadomości

Mam dwie wiadomości, złą i jeszcze gorszą. Chociaż która z nich jest gorsza, ciągle się zastanawiam.

Mam dwie wiadomości, złą i jeszcze gorszą. Chociaż która z nich jest gorsza, ciągle się zastanawiam.


Wiadomość pierwsza. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (takie ukraińskie niepodległościowe KGB) wezwała na przesłuchanie radę naukową Instytutu Socjologii Ukraińskiej Akademii Nauk. Blisko dwudziestu profesorów i akademików będzie musiało pojawić się w określonym czasie na spotkaniu ze śledczymi. W liście, który otrzymali, zaznaczono, że jeśli nie pojawią się w SBU, poniosą odpowiedzialność karną. Według źródła w Instytucie socjologii, struktury biznesowe związane z obecną władzą bardzo się interesują leżącą w centrum Kijowa siedzibą Instytutu. Z kolei według źródła w SBU przyczyną masowego przesłuchania ukraińskich socjologów jest defraudacja środków przez Centrum adaptacji służby państwowej do standardów Unii Europejskiej (już samo utworzenie Centrum pod taką nazwą w ramach instytutu naukowego należy uznać za prowokację do defraudacji środków).


Wiadomość druga. Parę dni wcześniej rektor Akademii Kijowsko-Mohylańskiej wydał rozkaz odebrania siedziby Centrum badań nad kulturą wizualną, znanego także jako klub KP w Kijowie. To ciąg dalszy coraz bardziej brutalnej wojny rektora uczelni z instytucją naukową, która nie odpowiada jego skrajnie prawicowej postawie ideologicznej. Żeby pozbyć się przedstawicieli innej opcji ideowej, rektor wykorzystuje wszystkie środki – ignorując apele od wielu osób publicznych, które wyrażają swoje poparcie dla Centrum (wśród nich – Slavoja Żiżka i profesora honorowego Akademii Kijowsko-Mohylańskiej Aleksandra Kwaśniewskiego). Co zmusza rektora, by tak uparcie stać przy swoim, nawet jeśli ponosi przy tym wizerunkowe straty? 


Najpierw rektor nie mógł zdzierżyć, że na wystawie artystycznej w Centrum pokazano kilka nagich ciał. Wystawa została zamknięta. Potem nie mógł zdzierżyć, że zamiast „przeprosić i uznać własną winę” – jak polecił organizatorom jeden z uniwersyteckich biurokratów – Centrum wywołało burzę w mediach, po której do rektora mocno przylepiło się miano „nowego Nikity Chruszczowa”. Dlaczego Chruszczowa? Otóż podobnie jak dawny I sekretarz, rektor użył wobec ekspozycji sformułowania: „To nie wystawa, tylko gówno”. Rektor miał zresztą potem przeprosić artystów, dodając, że słowo „gówno” dotyczyło nie wystawy, tylko personalnie dyrektora Centrum Wasyla Czerepanyna. Potem sprawa staje się coraz bardziej absurdalna: rada naukowa zawiesza działalność Centrum, po proteście studenckim rektor je odwiesza, ale za parę tygodni zakazuje jakichkolwiek działań w jego siedzibie, ponieważ „znajduje się ona w stanie krytycznym” (co nie przeszkadza w jednoczesnym przekazaniu tego pomieszczenia bibliotece starodruków i wydawnictw kosztownych).


Specjalnie umieściłem te dwie wiadomości w odwrotnym porządku chronologicznym. Nie uważam, że kolejne bezradne kłamstwo pełnej hipokryzji administracji uniwersyteckiej da się porównywać do prześladowania ukraińskich socjologów przez służby specjalne. Nie uważam Instytutu socjologii i Centrum badań nad kulturą wizualną za instytucje z jednego porządku – z jednej strony mamy klasyczną instytucję akademicką, z drugiej – eksperymentalną placówkę do badań interdyscyplinarnych. Nie uważam też całkowicie zmanipulowanej rady naukowej uniwersytetu za tak groźnego oponenta, jak śledczy z SBU, prześladujące nieco inną radę naukową. 


A jednak te dwie historie mają dużo wspólnego. Przede wszystkim, śledczy z SBU i rektor Akademii przebywają w jakiejś równoległej rzeczywistości, tak bardzo oddalonej od tej naszej, że zaczynam się zastanawiać, czy nie są w tej rzeczywistości jedną osobą. Osobą, która nie rozumie, jaką szkodę dla państwa niesie prześladowanie naukowców, a dla uniwersytetu – zamykanie wystaw i niezależnych ośrodków naukowych. Postacie rektora i śledczego łączy też dość dziwaczny rozmach kłamstwa, które rozpowszechniają, oskarżając całą radę naukową o defraudację czy uznając za fatalne pomieszczenie, gdzie mają być przechowywane starodruki. Ale najważniejsze, co śledczy z rektorem mają wspólnego – oni bardziej niż jakakolwiek rada naukowa sprzyjają pojawieniu się na Ukrainie nowego, niezależnego i radykalnego pokolenia intelektualistów, uodpornionych na współpracę z jakąkolwiek władzą. 

 

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij