Oleksij Radynski

Kijów nad Wisłą

Budapeszt w Warszawie? To raczej Ukraińcy mogą opowiadać Polakom, co będzie dalej.

Kaczyńskiemu wydaje się, że buduje Budapeszt nad Wisłą. To niezbyt ambitna wizja. Czy naprawdę szczytem marzeń rewanżyzmu polskiego ma być prowincjonalny reżim autorytarny? Czemu nie postawić sobie bardziej dalekosiężnego celu? Na przykład zbudowanie nad Wisłą Moskwy. W końcu Kaczyńskiego od Putina różni niewiele. Przede wszystkim to, że Putin ma wrak, a Kaczyński nie.

Ani Moskwy, ani nawet Budapesztu nad Wisłą jednak nie będzie. Podręcznikowo wręcz kopiując działania Orbana po dojściu do władzy, Kaczyński nie widzi, że tak naprawdę odtwarza sytuację, która miała miejsce bliżej w czasie i przestrzeni. To, co obecnie dzieje się w Warszawie, już widzieliśmy w Kijowie w 2010 roku – tuż po dojściu do władzy Janukowycza. Trudno więc nie pokusić się o odwrócenie standardowej polskiej wizji rozwoju Ukrainy jako spóźnionej powtórki transformacji w Polsce.

Teraz to Ukraińcy mogą opowiadać Polakom, co będzie dalej.

Janukowycz zaczął rządzić od tego, że podporządkował sobie konstytucję. Został wybrany na początku 2010 roku, a już jesienią posiadał prawie nieograniczoną władzę. Zmienił ustrój państwa – przy pomocy parlamentu oraz Sądu Konstytucyjnego – z republiki parlamentarnej na prezydencką. W ciągu pół roku rządów odwołał reformę konstytucyjną, przeprowadzoną po pomarańczowej rewolucji, która ograniczała autorytarne zapędy władzy prezydenckiej. Całkiem sporo obywateli uważało, że po cofnięciu tej reformy Janukowycz stracił legitymację, bo został wybrany na całkiem inne stanowisko niż to, które sobie tak błyskawicznie załatwił. Ale już po roku przywódczyni opozycji wylądowała w więzieniu i Janukowyczowi już było wszystko wolno. To jest prawdziwa klasa, panie Kaczyński!

Podstawowa różnica między rządami PiS i rządami Janukowycza polega jednak na tym, że te drugie nie miały za sobą żadnej ideologii, żadnego pomysłu, oprócz chęci wzbogacenia się. To jeden w powodów, dlaczego Ukraina przełknęła uzurpację władzy przez Janukowycza: uważano, że jego ekipa będzie ten kraj tylko rabować, nie wdrażając żadnych innych szalonych pomysłów. To była oczywiście iluzja: pomysły na to, jak jeszcze bardziej rabować ten kraj, stawały się tak szalone, że prezydentura Janukowycza musiała skończyć się nieco wcześniej, niż planowano.

I tu widzimy drugą podstawową różnice pomiędzy ekipami Janukowycza i Kaczyńskiego. Ta pierwsza nie chciała oddać władzy, bo wiedziała, że czeka na nią więzienie – albo ewentualna emerytura w Moskwie. Ta druga nie ma żadnej Moskwy, gdzie można byłoby w razie czego się udać. Tak więc walka o jej odejście może się okazać trudniejsza niż w Kijowie.

 

**Dziennik Opinii nr 341/2015 (1125)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij