Kinga Dunin

Miron, Adam… Ewa?

Ostatni tydzień, a może więcej, spędziłam z Mironem Białoszewskim, Adamem Wiedemannem i Tadeuszem Sobolewskim.

Ten ostatni napisał biografię Człowiek Miron, ale żeby nie komplikować, pominę go. Natomiast Tajny dziennik Mirona i Opowiadania Adama, które właśnie wyszły, w oczywisty sposób się rymują. I usprawiedliwiają tak bezpośredni sposób odnoszenia się do autorów. Żerują na prywatności, to i do prywatności skłaniają. Nie do tego służy felieton, żeby odkrywać w nim Amerykę, że język potoczny, codzienne sytuacje, życie przyłapane in flagranti, no i całkiem realne postacie. To właśnie kusi, aby autorów potraktować podobnie, skoro życie i pisanie tak u nich blisko, sami je nam pokazują, to jest ono nasza własnością. Życie do pozazdroszczenia – żadnego nudnego etatu, książki, muzyka, przyjaciele, gadki-szmatki, liberalny stosunek do używek i seks bez nadmiernego obciążenia normami. Wiele ich łączy, także homoseksualizm. Miron nie miał innego wyjścia, Adam mógłby być gejem, ale wybrał tradycyjny model, czyli sprywatyzowany. Można zadać sobie pytanie, czy przypadkiem to niemieszczenie się w heteromatriksie i brak aspiracji, żeby coś w tej kulturze zmienić, tak aby się zmieścić, w jakimś stopniu nie zaważyło na podobieństwie strategii pisarskich. Dystansie wobec polityki, wobec znaczących wydarzeń historycznych, tradycyjnych narracji, ale także wobec innych ludzi i ich emocji. Na tym, że obserwowany z tej perspektywy świat jest owiany mgiełką absurdu i nieoczekiwanego poczucia humoru.

Jednak nie o tym chciałam.

Białoszewskiego zaczęłam czytać w latach 70. Wcale nie od Pamiętnika z powstania warszawskiego, tylko od Donosów rzeczywistości. Można mówić, że jest to literatura absolutnie apolityczna, ale dla mnie była ona w PRL-u jak najbardziej polityczna, bo pokazywała życie wolne od politycznych obsesji i od konwencjonalnych przymusów. Stał, a właściwie głównie leżał za nią autor, który nie był sarmatą zniewolonym przez totalitarny reżim. Każdy, kto żył w PRL-u i nie zakłamał się, wie, że nie był to ustrój totalitarny, wciskający się każdą szczelinę życia. Była to dość łagodna, choć niesympatyczna, autorytarna dyktatura, a to jednak nie to samo. Jednak to wykorzystanie pola wolności miało wówczas wymiar polityczny. Figa (teraz mówi się fuck) pokazana nadętej fasadzie PRL-u. A dziś? Z Wiedemannem jest inaczej?
Miron był czczony w pewnym środowisku, Adam też jest. Był też oficjalnie wielkim pisarzem, drukowanym w dużych nakładach, spotykającym się z czytelnikami, wyjeżdżającym zagranicę, co w tamtych czasach było ogromnym przywilejem. Nagradzanym. Adam nigdy nie doczeka się takich nakładów, mimo nagród nie jest ogólnie uznanym twórcą, a wyjazdy w świat nie są już tak atrakcyjne. Miron po zawale leży w szpitalu, w którym nie było znowu tak źle. Adam, jeśli nie wykupił sobie ubezpieczenia, zawału powinien unikać. Miron narzeka na braki w sklepach, Adam może kupić wszystko, ale jego nawyki konsumpcyjne są dosyć skromne. Żadnemu nie brakuje książek ani płyt. Na zewnątrz komunizm albo kapitalizm, w środku życie, w którym więcej podobieństw niż różnic. A jeśli nawet są, to nie wszystkie na korzyść kapitalizmu.

Z punktu widzenia kogoś, kto domaga się od innych zaangażowania społecznego, refleksji nad stanem świata, przytomnego orientowania się w meandrach polityki i Miron, i Adam to idioci. Z innego punktu widzenia – królowie życia. Zastanawiam się, czy nie chciałabym właśnie tak go spędzić, zamiast kopać się z kolejnymi końmi – komunizmem, patriarchatem, neoliberalizmem. Jak widać w peerelowskim komunizmie i kapitalizmie można było żyć, tworzyć, być sobą. A w patriarchacie? Czy kobieta mogłaby tak, nie będąc uważana najpierw za nawiedzoną laskę, a później za starą wariatkę? Czy wybaczono by jej ostentacyjne wypisanie się z obowiązku poszukiwania monogamicznego związku i rozmnażania się? Czy ktoś odkryłby zalety jej twórczości. Czy otaczałoby ja grono przyjaciół wielbiących jej talent? I – wreszcie – czy miałaby na to odwagę? Kobiety kiedyś i dzisiaj też miały trochę wolnego miejsca, ale chyba była to wolność bardziej udomowiona, kuchenna.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij