Jaś Kapela

Leszek Miller na Twitterze, czyli lobby wspierające gwałcicieli

Leszek Miller

Z historii krajów bardziej rozwiniętych wiemy, że najwięcej gwałtów zgłasza się tam, gdzie kobietom oferuje się najlepszą pomoc. Nasz kraj oczywiście do takich miejsc nie należał i nie należy.

Leszek Miller patrzy na Berlin i się martwi. Czyżby pozazdrościł naszym zachodnim sąsiadom rozwoju gospodarczego? Bynajmniej. Były przewodniczący zmartwił się, że nie wszyscy mieszkańcy Niemiec będą mogli się w Sylwestra zabawić tak jakby na to mieli ochotę.

„Podczas Sylwestra przy Bramie Brandenburskiej w Berlinie będzie specjalna strefa bezpieczeństwa dla napastowanych kobiet. Ofiary będą mogły skorzystać m.in. z pomocy psychologa. A co z psychologiem dla biednego napastnika, któremu taka Niemka ucieknie do strefy?” – napisał na Twitterze były przewodniczący SLD. Co ci Niemcy znowu wymyślają za głupoty? W końcu wiadomo, że kobiety nie potrzebują żadnego wsparcia i same są sobie winne. Jak komentowała niedawno jego była współpracowniczka Magdalena Ogórek, kobiety same się proszą o molestowanie, bo nie dają sobie wręczać kwiatów i całować w ręce, więc nie powinny się dziwić, że mężczyźni ich nie szanują.

Najwyraźniej Leszek Miller wie, co znaczy odrzucenie ze strony kobiety, do której żywiło się nie do końca uczciwe uczucia, więc nie zamierza litować się nad wykorzystywanymi kobietami, a bardziej martwi go stan psychicznych gwałcicieli. Ostatecznie gwałciciel też człowiek i należy mu się wsparcie. Może miał trudne dzieciństwo? Może przestał być liderem jakiejś partii? Może nie stać go na wykupienie dostępu do porno? Może nie wie jak w internecie znaleźć darmowe porno? Może po prostu chciał się zabawić i nie wie jak zapytać kobietę, czy też miałaby na to ochotę? Mężczyźni w dzisiejszym świecie mają wiele problemów i jestem pewien, że Miller rozumie je wszystkie. W końcu sam jest mężczyzną z problemami.

Gdula: Plastic is not fantastic

Nie od dziś SLD jest partią pierniczących dziadów, ale w momencie, gdy jej były lider postanawia zapisać się do lobby wspierającego gwałcicieli, to warto się temu bliżej przyjrzeć. Oczywiście Miller ma prawo wyśmiewać wsparcie dla kobiet. W końcu w Polsce nie mamy takiego problemu. Zgwałcone kobiety nie otrzymują od naszego państwa prawie żadnego wsparcia. Ale może dlatego, że według wszystkich oficjalnych statystyk kobiety w Polsce gwałcone są wyjątkowo rzadko.

Polska Gwałcąca

Weźmy na przykład rok 2005. Rok śmierci papieża Jana Pawła II, ale też pierwszy rok po czterech latach urzędowania Millera jako premiera. Liczba zgłoszonych gwałtów wyniosła zaledwie 2137. Czy to naprawdę ilość, którą warto by się przejmować? Ktoś złośliwy mógłby co prawda zauważyć, że z każdym rokiem urzędowania Millera jako prezesa rady ministrów zgłoszonych gwałtów było coraz więcej… Ale generalnie to jednak było dobrze. Z historii krajów bardziej rozwiniętych wiemy, że najwięcej gwałtów zgłasza się tam, gdzie kobietom oferuje się najlepszą pomoc. Nasz kraj oczywiście do takich miejsc nie należał i nie należy.

Pomimo oficjalnie niskich statystyk zgłaszanych przestępstw, Polska jest rajem dla gwałcicieli. Większości z nich nigdy nie spotkała i nie spotka żadna kara. Według raportu Fundacji Ster, o którym już kiedyś pisałem, wygląda na to, że co piąta kobieta w Polsce została zgwałcona, a co trzecia przeżyła próbę gwałtu. Czy nie znaczy to tyle, że co piąty, a może nawet co trzeci polski mężczyzna jest albo przynajmniej chciałby być gwałcicielem? Wygląda na to, że Leszka Millera czeka sporo roboty. Jeśli chcielibyśmy pomóc wszystkim gwałcącym Polakom, to mogłoby nam psychologów nie starczyć. A jakby tego było mało były lider SLD chciałby jeszcze wysłać psychologów do Niemiec, żeby tam pomagać sprawcom nieudanych gwałtów. Nie wątpię, że w jego partii mają procedury, jak wspierać gwałcicieli. Choć w sumie, jak mają, to czemu się nie podzieli i czemu przez lata swoich rządów SLD nie opracowało standardów pomocy kobietom.

Pomimo, że całkiem niedawno gwałt stał się przestępstwem ściganym z urzędu, to statystyki wciąż są druzgoczące. Wciąż większość przypadków zgwałcenia nawet nie trafia przed sądy. „Owszem, lekko wzrósł odsetek spraw wszczynanych przez policję, ale wciąż jest niewielki. W 2015 r. śledczy potwierdzili przestępstwo w przypadku 23 proc. spraw, które trafiły na policję, a w 2016 r. w 25 proc” – mówi mecenas Artur Pietryka, który badał funkcjonowanie prokuratury i policji po wejściu w życie przepisów o ściganiu gwałtów z urzędu.

Z jego badania wyłania się obraz niemocy polskiego wymiaru sprawiedliwości. Głównym problemem jest brak systemowego wsparcia dla ofiar przemocy. Dochodzenie sprawiedliwości przez pokrzywdzonego przestępstwem na tle seksualnym to walka. Nawet organizacje pozarządowe zajmujące się pomaganiem kobietom często odradzają im pójście na policję, bo z doświadczeń kobiet, które się na to decydują, wynika, że zamiast pomocy czeka je jeszcze większa trauma. Policjanci nie tylko bagatelizują tego rodzaju przestępstwa, ale często wręcz wyśmiewają i obwiniają kobiety.

Mimo zobowiązujących nas do tego dyrektyw unijnych, Polska nigdy nie wdrożyła przepisów, które gwarantowałyby pokrzywdzonym prawo do bycia przesłuchiwanym przez osoby tej samej płci, w osobnym pokoju i w obecności psychologa. Czyżby wszyscy nasi psycholodzy już wyjechali do Berlina wspierać tamtejszych gwałcicieli? Nie sądzę. Po prostu rządzący Polską nie widzieli i nie widzą takiej potrzeby. Choć minister Ziobro szumnie zapowiedział walkę z gwałcicielami, to podwyższenie kar raczej nic tu nie zmieni. Co z tego, że kary będą wysokie, skoro nie będą wymierzane? Między 2010 a 2016 rokiem od 31 do nawet 41 procent skazanych gwałcicieli dostało wyroki w zawieszeniu. Ostatecznie każdemu może się zdarzyć kogoś zgwałcić, więc być może już samo trafienie na policję jest dostateczną traumą dla gwałciciela. Ciekawe, czy też musieli się tłumaczyć, w co byli ubrani?

Polski Fritzl? Nie, polski Kowalski

Ta systemowa niemoc oczywiście nie bierze się znikąd. Kobiety, które zgłaszają, że zostały zgwałcone, narażają się na śmieszność i „żarty” nie tylko na posterunku policji, ale również wszędzie indziej. Jesteś pewna, że wcale nie chciałaś uprawiać z nim seksu? Może nie pamiętasz, że chciałaś? Po co z nim poszłaś? Czy sama go nie sprowokowałaś? Czy nie miałaś zbyt krótkiej spódniczki? Te pytania wracają jak mantra do chyba każdej zgwałconej dziewczyny. Wiem, że nigdy nie chciałbym się urodzić kobietą w Polsce. Nie dość, że masz dużą szansę, że Polacy cię zgwałcą, to gdy to zrobią, możesz mieć pewność, że jeszcze cię potem wyśmieją.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jaś Kapela
Jaś Kapela
Pisarz, poeta, felietonista
Pisarz, poeta, felietonista, aktywista. Autor tomików z wierszami („Reklama”, „Życie na gorąco”, „Modlitwy dla opornych”), powieści („Stosunek seksualny nie istnieje”, „Janusz Hrystus”, „Dobry troll”) i książek non-fiction („Jak odebrałem dzieci Terlikowskiemu”, „Polskie mięso”, „Warszawa wciąga”) oraz współautor, razem z Hanną Marią Zagulską, książki dla młodzieży „Odwaga”. Należy do zespołu redakcji Wydawnictwa Krytyki Politycznej. Opiekun serii z morświnem. Zwyciężył pierwszą polską edycję slamu i kilka kolejnych. W 2015 brał udział w międzynarodowym projekcie Weather Stations, który stawiał literaturę i narrację w centrum dyskusji o zmianach klimatycznych. W 2020 roku w trakcie Obozu dla klimatu uczestniczył w zatrzymaniu działania kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Drzewce.
Zamknij