Cezary Michalski

Czarna planeta

Rysuje się na horyzoncie świat bez Kaczyńskiego i Tuska.

Rysuje się na horyzoncie świat bez Kaczyńskiego i Tuska. Od czasu jak ukształtowała się w Sejmie i poza nim „konserwatywna większość” – nieco bardziej eurosceptyczna, nieco mniej (jeszcze mniej) przywiązana do zasady świeckości państwa i prawa, neoliberalna i thatcherowska w swojej nienawiści do redystrybucji, związków zawodowych czy praw pracowniczych, jedyną przeszkodą na drodze wykorzystania jej do zarządzania Polską przy likwidacji wszelkiego oporu (patrz nienawiść do Piotra Dudy jako pierwszego realnego lidera związkowego NSZZ „Solidarność”) jest konflikt pomiędzy Kaczyńskim i Tuskiem.

Obaj wychowywali swoje plemiona w dogmacie odpowiednio antytuskizmu i antykaczyzmu. Dlatego właśnie teraz, żeby rany w „konserwatywnej większości” zabliźnić, „konserwatystom” z PO trzeba rzucić głowę Kaczyńskiego, a „konserwatystom” z PiS trzeba rzucić głowę Tuska. Obu władców gniewu trzeba zdekapitować jednocześnie albo z „konserwatywno-konserwatywnego” pojednania wyjdą nici.

Za odpiłowywanie głowy Kaczyńskiego (wraz z zamieszkującą tę głowę religią smoleńską) wziął się osobiście abp. Michalik. Nawet najwięksi w polskim episkopacie tradycjonaliści i antyzapadnicy wiedzą bowiem doskonale, że najlepszymi gwarantami silnej pozycji Kościoła w świeckim życiu i polityce tego kraju nie są histerycy od brzozy, ale Hanna Gronkiewicz-Waltz i Jarosław Gowin.

Za odpiłowywanie głowy Tuska wzięli się z kolei chłopcy świetnie wyczuwający ukryty, lecz bijący żwawo puls rdzennie polskiego oligarchicznego biznesu i dawnych, odsuniętych przez Tuska od wpływu na władzę (ale bynajmniej niebojących się sympatycznej młodzieży w rodzaju Cichockiego, Deskura i Dmowskiego), wciąż młodych duchem emerytów z rdzennie polskich służb. Wkrótce przyłączą się do nich – o ile już się nie przyłączyli – Jarosław Gowin, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Waldemar Pawlak, a z drugiej strony bracia Pińscy, publikujący od Nowego Ekranu, gdzie cynicznie karmią bredniami skotłowany smoleński lud, aż po portal Obserwatorfinansowy.pl, skądinąd ciekawe i ważne miejsce w polskiej sieci, gdzie Aleksander Piński zamieszcza kompetentne teksty adresowane do konserwatywnej polskiej klasy średniej i wyższej, łączące pochwałę tradycyjnych wartości i twardego „nacjonalizmu gospodarczego”.

Na etapie książki Postkomunizm podobny „nacjonalizm gospodarczy” („łukaszenkowskie” państwo broniące rodzimego oligarchicznego biznesu przed „przemocą strukturalną” idącą z Unii Europejskiej) promowała Jadwiga Staniszkis, ale nie znalazła wówczas wystarczająco inteligentnych słuchaczy.

Tusk nie ma dziś nikogo, żeby się przed dekapitującą go „konserwatywną większością” obronić, bo zrobił wcześniej wszystko, żeby wszystkich od siebie przepędzić (samotność Cezara u progu id marcowych i nawet nie widać przy nim żadnego Marka Antoniusza o silnych ramionach i wymownych ustach). Przed chwilą nie był w stanie obronić ministra Sawickiego, teraz nie jest w stanie obronić własnego syna, który raczej jego ciągnie na dno.

Po dekapitacji Kaczyńskiego i Tuska w jednej szerokiej formacji „konserwatywnej większości” zmieszczą się nawet Jarosław Gowin i Krystyna Pawłowicz. Pawłowicz, bo jest absolutnie intelektualnie bezradna i dyspozycyjna wobec każdej „orkiestry”, byle tylko ta „orkiestra” pomachała jej przed oczami homofobią i krzyżem w roli totemu. Z kolei Gowin, po pierwsze, jest inteligentny i wbrew pozorom monstrualnie ambitny (nawet jeśli w okazywaniu własnych ambicji ostrożniejszy od Jana Rokity), a po drugie, nigdy nie był nadmiernie społecznie dystynktywny (to w moich ustach komplement, nawet jeśli w tej konkretnej sytuacji jego zaleta posłuży do celów, które nie są mi bliskie). Będzie zatem umiał przemilczeć braki posłanek Sobeckiej i Pawłowicz czy posłów Pięty i Górskiego, tak jak umiał przemilczeć braki posła Żalka. Szczególnie jeśli dzięki tym przemilczeniom będzie mógł stać się wreszcie pełnokrwistym politycznym liderem, a wcześniejsze porażki swoich świeckich zaangażowań obmyje we własnym sumieniu skutecznością powstrzymywania gejów i morderców zygot.

Lewicy politycznej w Polsce nie ma żadnej, żeby w tym manewrze sumowania „konserwatywnej większości” mogła przeszkodzić lub konsekwencje tego manewru jakkolwiek równoważyć. Pinior czy Arłukowicz z formacji sięgającej od Gowina po Krystynę Pawłowicz zostaną wypluci, bo jedyną gwarancją ich bezpieczeństwa jest Tusk osobiście. Może Gowin się nad nimi przez moment (przejściowy) zlituje, ale jaką cenę musieliby za to zapłacić? Całowanie krzyża w Sejmie? Udział w rytuale wspólnego z Hanną Gronkiewicz-Waltz publicznego obrażania Piotra Dudy jako bolszewika? Nie sądzę, żeby Pinior na to poszedł i mam nadzieję, że nie jest zdolny do pójścia na to Arłukowicz. Rosati już zagłosował przeciwko wszystkim projektom związków partnerskich. Jego realne poglądy są konserwatywne i neoliberalne, a w PZPR i SLD był na tej samej zasadzie, na jakiej było tam wielu innych polskich konserwatystów i neoliberałów. Tak więc między Gowinem i Pawłowicz akurat Rosati może przetrwać najdłużej.

Miller jest za słaby, żeby się temu wszystkiemu przeciwstawić. Wie, o co toczy się gra, ale po pierwsze, Tusk niczego sensownego mu nie zaproponował, a po drugie, polscy oligarchowie, którzy na „konserwatywną większość” i jej „nacjonalizm gospodarczy” dzisiaj stawiają, potrafią wielu jego współtowarzyszy zmiękczyć, bo już ich w przeszłości skutecznie zmiękczali. Palikot też jest za słaby i albo zostanie zniszczony, albo wychowany do jałowego i bezpiecznego z punktu widzenia „konserwatywnej większości” odgrywania roli „lewackiej Samoobrony”.

Czy „konserwatywna większość” nie zadusi Krytyki Politycznej? Przecież wie, że KP skupia i wychowuje ludzi, którzy w Polsce abp. Michalika i Hanny Gronkiewicz-Waltz, Gowina i Krystyny Pawłowicz będą się czuli (już się czują) jak pierwsi albo ostatni ludzie na Marsie. Ja sam się tak czuję, choć znajduję się od tej czarnej (tu mi metafora szwankuje) planety zaledwie na ideowy dystans Fobosa, a nie na dystans Ziemi. A mimo to od samego już nawet spisywania tych kronik marsjańskich wewnętrzne mnie skręca, bo wiem, że dla wielkiej koalicji abp. Michalika i Hanny Gronkiewicz-Waltz, Jarosława Gowina i Krystyny Pawłowskiej, nawet Cameron (związki partnerskie) czy Obama (powszechne ubezpieczenia zdrowotne), nie mówiąc już o zachodnich i polskich liderach związkowych – to wszystko „lewacy”.

Zatem – droga lewico – gdzie są twoje karabiny? Gdzie są nasze karabiny albo chociaż proce socjaldemokratów, liberałów i umiarkowanych konserwatystów w tym kraju? Być może jeszcze przez chwilę wspólnie z „konserwatywną większością” poplujemy sobie na Tuska. On istotnie nie jest z lewicowej bajki, a my zawsze za bardzo i za szybko jesteśmy „oburzeni”. Po jego dekapitacji pozostaniemy jednak już sam na sam z „konserwatywną większością”, zdani na jej niełaskę. A jeszcze po drodze abp. Michalik, Solorz i Czarnecki z braćmi Pińskimi, Gowinem i Gronkiewicz-Waltz wykończą Piotra Dudę, a NSZZ „Solidarność” wyrwą resztki odrastających zębów, robiąc z niej kółko różańcowe zajmujące się obroną Telewizji Trwam (uwieńczoną w tej nowej sytuacji sukcesem) oraz wychwalaniem Mitta Romneya.

Oczywiście skrzydło „konserwatywnej większości” skupione wokół Gronkiewicz Waltz i Gowina nie będzie przynajmniej parło do wyjścia z Unii Europejskiej (mam taką nadzieję). Ale ogólnie ta nowa koalicja rządząca, także poprzez istotny wkład antyunijnego „nacjonalizmu gospodarczego” i antyzachodniego religijnego tradycjonalizmu, będzie zdecydowanie mniej zapadnicka od pary Tusk-Sikorski. Bez porównania bardziej podatna na podszepty patriarchy Cyryla i jego słynnych całujących popów. A naprawdę nie chodzi mi tu wcale o stosunek do Rosjan. Po prostu jakoś nie potrafię sobie wyobrazić abp. Michalika i Krystyny Pawłowicz walczących o uwolnienie z więzienia dziewcząt z Pussy Riot. Choć oczywiście jakże chciałbym się mylić.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij