Cezary Michalski

Bijące serce zygoty

Głupio jest informować dziennikarkę informacyjną o czymś, co jest oczywistością, wiadomo wtedy bowiem, że nie o niedoinformowanie tu chodzi. Brygida Grysiak jest znaną dziennikarką informacyjną pracującą w TVN 24. Wydała właśnie książkę Wybrałam życie. Aborcja to nie jest powód do dumy, w której szczyci się tym, że sama nigdy nie zdecydowała się na aborcję, a także przedstawia przykłady innych kobiet, które nigdy nie zdecydowały się na aborcję i też się tym szczycą. Brygida Grysiak sądzi, że jej książka jest kontrowersyjna, dlatego zanim zdecydowała się ją wydać, jako podwładna zdyscyplinowana – nawet w kwestiach sumienia – poinformowała o swoim zamiarze „szefa, który przyjął mój pomysł z życzliwością”.


Czy aborcja jest powodem do dumy, czy nie, to temat na zupełnie inną dyskusję. Tutaj chciałem jedynie zauważyć, że Brygida Grysiak miałaby prawo szczycić się własnym „wyborem życia” tylko wówczas, gdyby wcześniej zdołała doprowadzić do liberalizacji obowiązującej w Polsce ustawy antyaborcyjnej traktującej „niewybranie życia”, czyli przeprowadzenie aborcji, jako ciężkie przestępstwo. Jej apel o „wybór życia” miałby zatem sens wyłącznie wówczas, gdyby był adresowany do kobiet, którym wybór istotnie pozostawiono. Tak jednak nie jest.


Brygida Grysiak odpowiedzialnością za swoje całkowite niezrozumienie istoty wolnego wyboru obarcza chrześcijaństwo, które wyznaje (jednym z dowodów na to ma być jej wcześniejsza książka, wywiad rzeka z „bliskim współpracownikiem Jana Pawła II” abp. Mieczysławem Mokrzyckim zatytułowana Najbardziej lubił wtorki). Otóż chrześcijaństwo nie jest odpowiedzialne za to, że Brygida Grysiak nie odróżnia wyboru od wymuszenia. W każdym razie nie całe chrześcijaństwo. Są bowiem chrześcijanie, którzy tę różnicę rozumieją. Niektórzy z nich walczą nawet skutecznie w swoich krajach o prawo kobiet do aborcji, po czym apelują do kobiet, które takie prawo już posiadają, aby z niego nie korzystały, oferują im pomoc w dokonaniu realnego „wyboru życia”, niebędącego wymuszeniem.


Brygida Grysiak mówiąc „aborcja to nie jest powód do dumy” w kraju, w którym aborcja jest prawnie zakazana, zachowuje się tak, jak zachowywał się niejeden dziennikarz w dawnym ustroju, wymachując przed kamerami napisaną przez siebie książką (ich szefowie też zawsze „przyjmowali ten pomysł z życzliwością”) zatytułowaną Wybrałem realny socjalizm, bo antysocjalizm to nie jest powód do dumy!. Muszę pani Brygidzie Grysiak powiedzieć, że nie lubiłem takich dziennikarzy, dokładnie tak jak dzisiaj nie lubię jej.


Aby podkreślić absolutną integralność swoich poglądów, Brygida Grysiak pisze: „według jednej ze znanych feministek twierdzenie «aborcja jest morderstwem» to metafora, a ten, kto traktuje metafory dosłownie, musi być chory psychicznie. Nawet jeśli ktoś uznaje, że zarodek to nie człowiek, ale zygota, to życia tej zygoty nie przerywa się metaforycznie. Serce przestaje bić całkiem realnie”. Otóż zygota nie posiada serca, ponieważ jest to komórka powstała z połączenia gamety (komórki rozrodczej) żeńskiej z gametą męską. Nawet Brygida Grysiak komórki wyposażone w ludzkie DNA „morduje” każdego dnia w niebywałych ilościach. Na przykład kiedy drapie się po głowie, szukając jeszcze lepszego sformułowania dla swojej dumy z dokonania „wyboru życia” w sytuacji bez wyboru. Nie o łatwe szyderstwo jednak mi chodzi, ale o kwestię zasadniczą. Jeśli obrońcy życia słyszą bicie serca zygoty, to kończy się tu nie tylko rozumienie tego, czym różni się wybór od wymuszenia.

 

Tu kończy się nawet humanizm, którego obrońcy życia używają całkowicie instrumentalnie, twierdząc, że chodzi im wyłącznie o dobro „małego czującego człowieczka”. Gdyby Brygidzie Grysiak naprawdę zależało na tym, żeby niechciane ciąże nie kończyły się na poziomie kilkunastotygodniowego embriona, któremu istotnie bije już serce, powinna akceptować środki wczesnoporonne. To właśnie one nie pozwalają, aby z zygoty rozwinął się embrion. Przerwanie nieplanowanej i niechcianej ciąży na późniejszym etapie istotnie jest większym problemem dla wszystkich, także dla części decydujących się na ten zabieg kobiet. Jeśli jednak dla Brygidy Grysiak „zygota ma serce”, użycie pigułki wczesnoporonnej też jest dla niej morderstwem i nie może tu być żadnych negocjacji. Przetestowałem podobne rozumowanie na paru czołowych polskich obrońcach życia, w autoryzowanych wywiadach, z identycznym skutkiem. Ich humanizm jest dla naiwnych, podczas gdy istotą sporu pozostaje ich dominacja, w dodatku namaszczona religijnie, kiedy człowiek lubiący upajać się własną dominacją ma wrażenie, że jest pięścią Boga (widziałem wiele takich pięści, niektóre lądowały na twarzach osób mi bliskich). Ci ludzie nie uznają żadnych negocjacji, nic ich nie ogranicza. Poczucie własnej siły zawsze ośmiela ich wyłącznie do tego, żeby żądać więcej. Od „kompromisu aborcyjnego” do „pełnej ochrony życia bez żadnych wyjątków”. Od pełnego zakazu aborcji do wycofania ze sprzedaży wszelkich środków antykoncepcyjnych, a nawet leków hormonalnych, które w funkcji antykoncepcyjnej mogą być stosowane.

To właśnie niepohamowane pragnienie dominacji sprawia, że problem nie kończy się nawet w momencie poczęcia. Jedna z katolickich aptekarek walczących o klauzulę sumienia pozwalającą wycofać jej ze sprzedaży środki antykoncepcyjne, zapytana, w czym przeszkadza jej prezerwatywa, po chwili zmieszania powiedziała do kamery: „prezerwatywa także zabija”. Może to była metafora, może metaforą jest także „bijące serce zygoty”, bo może Brygida Grysiak chodziła jednak w liceum na lekcje biologii. Ale w każdym z tych przypadków ta metafora ma jeden, bardzo wyraźny sens. Ludzie używający takiej metafory nie zadowolą się tym, że sami żyją wedle wybranego przez siebie systemu wartości. Ich potrzeba dominacji nie będzie zaspokojona, dopóki zgodnie z wyznawanym przez nich systemem wartości nie będą żyli wszyscy wokół nich – zmuszeni do tego przez prawo. I właśnie dlatego Brygida Grysiak nie rozumie, jak bardzo zawstydzające jest chwalenie się przez nią własnym wyborem wobec osób, które wolności wyboru zostały pozbawione.

 

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Cezary Michalski
Cezary Michalski
Komentator Krytyki Politycznej
Publicysta, eseista, prozaik. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, potem również slawistykę w Paryżu. Pracował tam jako sekretarz Józefa Czapskiego. Był redaktorem pism „brulion” i „Debata”, jego teksty ukazywały się w „Arcanach”, „Frondzie” i „Tygodniku Literackim”. Współpracował z Radiem Plus, TV Puls, „Życiem” i „Tygodnikiem Solidarność”. W czasach rządów AWS był sekretarzem Rady ds. Inicjatyw Wydawniczych i Upowszechniania Kultury. Wraz z Kingą Dunin i Sławomirem Sierakowskim prowadził program Lepsze książki w TVP Kultura. W latach 2006 – 2008 był zastępcą redaktora naczelnego gazety „Dziennik Polska-Europa-Świat”, a do połowy 2009 roku publicystą tego pisma. Współpracuje z Wydawnictwem Czerwono-Czarne. Aktualnie jest komentatorem Krytyki Politycznej
Zamknij