Agnieszka Wiśniewska

Rok na ulicach

Jutro 13 grudnia. Ale dziś też jest ważna rocznica.

Równo rok temu, 12 grudnia, Komitet Obrony Demokracji pod hasłem „Obywatele dla demokracji” zorganizował pierwszy z wielu wielotysięcznych protestów przeciwko nowej władzy i jej nie najlepszym pomysłom. Rok temu maszerowaliśmy w obronie Trybunału Konstytucyjnego. Później przyszły demonstracje w obronie mediów publicznych, Marsz Entów w obronie Puszczy Białowieskiej, protest przeciw ustawie inwigilacyjnej, czarny protest – nie jeden, protesty przeciwko reformie edukacyjnej i kilka innych. Ten rok pokazał, że opozycja polityczna jest dziś na ulicy, a nie w ławach sejmowych. Najsilniejszy głos protestu przeciw władzy to głos wykrzykiwany na demonstracjach, wymalowywany na transparentach.

Rysujący dla Krytyki Politycznej Plawgo i Pyrka zauważyli ostatnio, że częściej chodzimy pod sejm niż do kina. Coś w tym jest. Nie znaczy to oczywiście, że opozycja sejmowa nie jest potrzebna, bo jest. Jej rola jest po prostu inna. W sejmie się rozmawia, na ulicy się krzyczy.

Opozycja ulicy zaskoczyła wielu. Tomasz Lis raczej nie podejrzewał, że będzie chodził na demonstracje. A tu proszę.

Liberalny mainstream mógł myśleć, że na ulicy protestują tylko jacyś roszczeniowcy, palący opony górnicy, chuligani, zadymiarze. Nie dość, że uliczny protest mógł się wydawać mało estetyczny, obciachowy po prostu, to jeszcze trochę wstyd było tak wyjść i krzyczeć. Krzyczą ofiary, krzyczą „troglodyci na stadionach”, krzyczą ci, którym brakuje argumentów w cichej, kulturalnej debacie. Okazało się, że nie.

W grudniu 2015 roku kilkadziesiąt tysięcy ludzi przełamało się. Wyszło na ulicę i weszło w kompletnie nową, obcą sobie estetykę ulicznego protestu. W kolejnych miesiącach ta grupa się powiększała. Dziś jest całkiem spora. I bez znaczenia, czy dziś na demonstracjach jest jednorazowo kilkadziesiąt tysięcy ludzi czy kilkaset – oni wszyscy razem wzięci stracili demodziewictwo. Zrobili pierwszy transparent, pierwszy raz unieśli zaciśniętą pięść, pierwszy raz wrzucili na fejsa zdjęcie z ulicznego protestu i zebrali za to lajki (i hejty) od znajomych.

Uliczne protesty mają swoją estetykę. Hasła, które się wykrzykuje, są mocniejsze, piosenki, które się śpiewa, też. Na transparencie wypisujemy i wymalowujemy słowa, których pewnie nie wypowiada się przy stole u cioci na imieninach. Do tego ktoś się przebierze – choć zakrywanie twarzy na demo jest w Polsce kontrowersyjne. No i są cholernie głośne wuwuzele. Ich też raczej na co dzień nikt nie używa, ale w weekend na demo można się wydrzeć i wygwizdać kogo trzeba.

W ostatnich dniach dużo się mówi o miesięcznicy i 10 grudnia, o 13 grudnia, ale warto pamiętać, że grudzień to też rocznica pojawienia się ważnego aktora na polskiej scenie politycznej – tym aktorem jest uliczna opozycja.

 

**Dziennik Opinii nr 346/2016 (1546)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Wiśniewska
Agnieszka Wiśniewska
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl
Redaktorka naczelna KrytykaPolityczna.pl, w latach 2009-2015 koordynatorka Klubów Krytyki Politycznej. Absolwentka polonistyki na UKSW, socjologii na UW i studiów podyplomowych w IBL PAN. Autorka biografii Henryki Krzywonos "Duża Solidarność, mała solidarność" i wywiadu-rzeki z Małgorzatą Szumowską "Kino to szkoła przetrwania". Redaktorka książek filmowych m.in."Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna", "Polskie kino dokumentalne 1989-2009. Historia polityczna".
Zamknij