Świat

Dlaczego Erdal Gökoglu siedzi w polskim areszcie?

Wojna z terroryzmem? Raczej bezwład państwa.

Czy Polska złapała groźnego radykała, czy po raz kolejny górę wzięła antyuchodźcza histeria, logika „wojny z terroryzmem” i niezdolność naszego państwa do odpowiedzialnego postępowania wobec cudzoziemców przebywających w naszym kraju?

Zaczęło się od aresztowania Erdala Gökoglu pod koniec stycznia – wtedy wszystko jeszcze miało wymiar elementarnej racjonalności. Polsko-niemiecki patrol pograniczników zatrzymał samochód w województwie lubuskim, za przejściem granicznym w Świecku. Obu jadących samochodem mężczyzn wylegitymowano. Jeden z nich – Erdal Gökoglu, obywatel Turcji – „wybił” w systemie komputerowym jako poszukiwany przez Interpol. Trafił do izby zatrzymań, 40-dniowy areszt, Turcja domaga się ekstradycji. Do momentu aresztowania i pierwszego przesłuchania 26 stycznia cała sytuacja nie wyglądała wcale dwuznacznie – poszukiwany mężczyzna zostaje odstawiony do aresztu w celu sprawdzenia, czy jest faktycznie aktualnie poszukiwany. Od tego zależała decyzja o dalszym postępowaniu – przedłużeniu aresztu albo wypuszczeniu go.

„W sprawie dopuszczalności ekstradycji orzeka sąd” – Konstytucja RP, art. 55, ust. 3

Szybko okazało się jednak, że być może oskarżenia są dęte, a ich adresatem jest niewinny i schorowany człowiek, wobec którego nie było nawet podstaw do kilkudniowego aresztu. Co prawda, zgłoszone przez Turcję Interpolowi informacje wskazywały, że zatrzymany przez patrol mężczyzna jest poszukiwany za terroryzm. Ale co więc robił w Europie, beztrosko przekraczając granicę pod własnym nazwiskiem?

Zbiega, ale nie przed europejską czy polską policją, tylko przed tureckim państwem.

Gökoglu przebywa w Europie legalnie od kilkunastu lat, co było do sprawdzenia od razu, i o czym zatrzymany poinformował polskie organy ścigania. W ojczyźnie odsiedział wyrok, w Turcji przebywał w ciężkim więzieniu w latach 1993 – 2001, za działalność publiczną, która z terroryzmem według polskich i europejskich standardów zdaje się jednak nie mieć wiele wspólnego. Organizatorzy kampanii na rzecz jego uwolnienia, adwokat Turka Zbigniew Łagoda i przyjaciele Erdala podkreślają, że jego wina jest powszechnie znana: brał udział w protestach i kampaniach informacyjnych m.in. na rzecz bezpłatnej edukacji.

Nie byłby to pierwszy raz, kiedy zarzut terroryzmu czy działalność wywrotową jest stosowany niewspółmiernie do ewentualnych win oskarżonego – niedawno pisaliśmy też o sprawie dziennikarzy i akademików oskarżonych o szpiegostwo i terroryzm przez rząd w Ankarze . Areszt i więzienie, powiązane z oskarżeniem o wspieranie terroryzmu grożą też za wydawanie książek kurdyjskich i ormiańskich autorów, których tezy idą w poprzek linii politycznej Republiki Tureckiej – kilkukrotnie aresztowano za to nominowanego później do pokojowej nagrody Nobla wydawcę, Ragipa Zarakolu. W raporcie wolności prasy przygotowywanym cyklicznie przez Reporterów bez Granic Turcja znajduje się blisko końca listy, za Rosją, a kraj określany jest „największym światowym więzieniem dziennikarzy”.

Po odsiedzeniu wyroku Gökoglu wyjechał do Belgii, gdzie w 2002 roku wystąpił o azyl, także w związku ze stanem zdrowia, na który wpłynęły jego zdaniem tortury i ciężkie warunki w więzieniu. Zespół Korsakowa, na który cierpi Gökoglu – objawy to np. zaniki pamięci, skłonność do konfabulacji czy apatia – może pojawić się wskutek ciężkich urazów. „Wiesz, co oni robili? Elektrowstrząsy. Erdal stracił w tureckim więzieniu zęby, ma uszkodzone plecy. A przez ponad 200 dni prowadził głodówkę. Był jak szkielet. Zaczęli go karmić siłą. To też tortura” – mówią jego przyjaciele.

Belgijskie służby i tamtejszy urząd Głównego Komisarza ds. Uchodźców i Osób Bezpaństwowych przez pięć lat zajmowały się sprawą, by w końcu uznać, że Turek nie jest zagrożeniem i należy mu się status uchodźcy, który otrzymał w 2007 roku.

Ekstradycja jest zakazana, jeżeli dotyczy osoby podejrzanej o popełnienie bez użycia przemocy przestępstwa z przyczyn politycznych lub jej dokonanie będzie naruszać wolności i prawa człowieka i obywatela – Konstytucja RP, art. 55, ust. 4.

Co robił w Belgii? Utrzymywał się ze świadczenia dla uchodźców i renty socjalnej, nie mógł pracować ze względu na zaniki pamięci i fizyczne dolegliwości po wieloletnim pobycie w więzieniu. Z dostępnych relacji nie wynika, jakoby robił cokolwiek wyróżniającego się, poza codzienną egzystencją na rencie w brukselskim mieszkaniu przy parku Josaphat. Turcja ponownie zaczęła go ścigać w roku 2009, gdy od lat już nie mieszkał w ojczyźnie. W Polsce zatrzymano go na początku roku 2016, po prawie piętnastu latach od opuszczenia Turcji – w drodze na ślub kolegi, Onura Baraka, który mieszka we Wrocławiu.

Gökoglu przebywa w areszcie w Szczecinie, dopiero w miniony piątek, 18 marca, przerwał 48-dniowy protest głodowy przeciwko traktowaniu go jako stwarzającego zagrożenie – przeciwko stosowaniu środków nadzoru i ostrożności przewidzianych dla podejrzewanych o najpoważniejsze przestępstwa. Nie chce się przebrać w więzienny kombinezon, który „kojarzy mu się z Guantanamo”. „To jest dyshonorowe, on się na to cały czas nie zgadzał, woli siedzieć nago, niż się przebierać w ten jednoczęściowy strój. Mówią mu «musisz się przebrać», a on «nie, nie, nie». A że nie chce się przebrać, nie może wyjść na spacerniak. Jak z nim rozmawiam, pyta, jaka jest pogoda” – mówi Onur Barak.

Erdal chciał pozostać w areszcie w Szczecinie ze względu na, jak twierdzi, lepsze warunki niż w Goleniowie, gdzie był wcześniej. Upominał się o zwrócenie mu jego ubrań. Ten skromny postulat został spełniony, Erdal dalej siedzi w pojedynczej celi, ale już nie protestuje. Adwokat Erdala Gökoglu mówi, że na razie to jedna z niewielu pozytywnych rzeczy, którą może się podzielić.

Za co konkretnie poszukuje osadzonego w polskim areszcie Turcja? Albo inaczej: za co w Polsce siedzi Turek? Wszystko, co na razie wiadomo o podejrzeniach wobec Gökoglu sprowadza się do „powiązań z osobami poszukiwanymi za działalność terrorystyczną”. Całkiem prawdopodobne, że tymi osobami są członkowie Rewolucyjno Ludowo-Wyzwoleńczej Partii-Front – tylko że i tu w sprawie Gökoglu nie ma znanych opinii publicznej związków. Nie dopatrzyli się ich Belgowie, którzy udzielili mu azylu. Adwokat Erdala Gökoglu podkreśla, że z jakimikolwiek czynami chcą dziś łączyć jego klienta tureckie władze, trudne do uwierzenia jest, jakoby miał on aktywnie spiskować lub uczestniczyć w działalności jakiejkolwiek organizacji na terenie Turcji, skoro od ponad dekady nie opuszcza Europy.

On sam również zaprzecza członkostwu – zresztą ugrupowanie, znane pod tureckim akronimem DHKP-C, uformowało się w tym kształcie, gdy ten był już za kratkami. Po wyjściu z więzienia szybko udał się do Europy. Samo DHKP-C zostało uznane przez Departament Stanu USA i instytucje UE za organizację terrorystyczną na wiele lat po tym, jak Erdal był po raz pierwszy skazany – odpowiednio w 1997 i 2001 roku. Nie ma wątpliwości, że DHKP-C w przeszłości podpisało się pod lub dopuściło wielu bulwersujących ataków, jak „wyrok śmierci” na prokuratorze w Ankarze w marcu 2015 roku. Ale w przeszłości o „wykonywanie zadań terrorystycznych bez przynależności do grupy” na podstawie tureckiego kodeksu karnego, który zawiera taki paragraf, oskarżono jednak m.in. studenta i wykładowcę, którzy protestowali z kartką „chcemy demokratycznej szkoły, nie tarczy rakietowej” . Analogia z losami Gökoglu może się narzucać sama.

Nie przedstawiono dowodów, że przebywający w polskim areszcie Turek ma związek z zamachami i przemocą wobec przedstawicieli rządu, która wstrząsa Turcją od lat.

Belgia nie uznała, że istnieją podstawy do jego ekstradycji; osoby, która cieszy się w Europie statusem uchodźcy. Czy stanowisko polskiego sądu będzie odmienne?

Na razie sąd okręgowy w Gorzowie, przed którym toczyć się będzie rozprawa ekstradycyjna 6 kwietnia, czeka na doprecyzowanie przez Turcję wniosku o ekstradycję.

„Nadanie statusu uchodźcy nie ma tu znaczenia. To wyłącznie decyzja administracyjna państwa, które ją wydało. Sprawa została już przesądzona m.in. orzeczeniem Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2010 roku. Art. 604 kpk uznaje za prawnie dopuszczalne wydanie cudzoziemca posiadającego status uchodźcy, nawet tego, który mieszka w Polsce”  mówiła gorzowska prokurator Mariola Wojciechowska-Grześkowiak „Gazecie Wyborczej”.

Warto jednak dodać, że sprawa ekstradycji obywatela Rosji, który miał status uchodźcy – bo o tej sprawie z 2010 roku mówi pani prokurator – była dalece kontrowersyjna. Status uchodźcy, zdaniem choćby Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, powinien być z zasady traktowany jako przeszkoda ekstradycyjna – tym bardziej, zwraca uwagę HFPC, że w przeszłości zdarzało się w Polsce, że podejmowano postępowanie ekstradycyjne wobec obywateli np. Białorusi , którzy w swojej ojczyźnie nie mogą liczyć na sprawiedliwy proces.

HFPC apelowało wcześniej, powołując się m.in. na zapisy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, o takie uregulowanie tej kwestii w polskim prawie, „aby nie istniały żadne możliwości przekazania tych osób władzom kraju pochodzenia i aby status uchodźcy stanowił samoistną przesłankę do odmowy wydania”. W innym przypadku może dojść do sytuacji, w której osoba uzyskująca azyl z powodu ryzyka niehumanitarnego lub niesprawiedliwego traktowania w ojczyźnie, jest tam odsyłana – o ile dwa kraje mają umowę o ekstradycji, jeden wyda list gończy, a sąd (w obliczu poważnych zarzutów, jak terroryzm) się zgodzi.

Na problemy prawne i niezgodność ewentualnej decyzji ekstradycyjnej z międzynarodowymi zobowiązaniami Polski uwagę zwraca także Amnesty International – w swojej opinii skierowanej do sądu podkreśla m.in. zbyt szeroką definicję terroryzmu w tureckim prawie i warunki w tureckich więzieniach, gdzie niewątpliwie znajdzie się Gökoglu, jeśli Polska wyda go tureckim władzom. „Nie chcę, byście wydawali mnie Turcji. Nie macie takiego prawa. Gdy tam trafię, znów czekają mnie tortury, pewna śmierć” – powiedział sądowi.

„Kto znajduje się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej, korzysta z wolności i praw zapewnionych w Konstytucji.Wyjątki od tej zasady, odnoszące się do cudzoziemców, określa ustawa” – Konstytucja RP, art. 37, ust. 1 i 2

W istocie, perspektywa odsiadki w tureckim więzieniu jest, mówiąc delikatnie, niepokojąca. Według liczb cytowanych przez Institute for Criminal Policy Research w samej pierwszej połowie 2015 roku w więzieniach zmarło 212 osób, a liczba osadzonych nieletnich wzrosła w ciągu pierwszych pięciu lat dekady o 500% . Do reformy wzywają niezależne organizacje międzynarodowe oraz Rada Europy. Raport m.in. Departamentu Stanu USA o sytuacji praw człowieka w Turcji zwraca uwagę na liczbę osadzonych na podstawie oskarżeń o terroryzm, w połowie 2014 roku było to blisko pięć tysięcy osób, prawie o tysiąc więcej niż rok wcześniej – i nie ma podstaw, by sądzić, że ta liczba nie wzrosła w ostatnim roku. W marcu 2014 roku osadzony za przynależność do uznawanej przez wiele państw za terrorystyczną Partii Pracujących Kurdystanu zmarł na atak serca w więzieniu o najostrzejszym rygorze , gdzie – jak podkreślają organizacje broniące praw człowieka w Turcji – para lekarzy przypada na dwa-trzy tysiące osadzonych.

Przyjaciele Erdala Gökoglu obawiają się, że osadzony w polskim areszcie – choć nigdy nie podejmował zbrojnej walki z tureckim państwem, a oskarżenia wobec niego są co najmniej kontrowersyjne – może podzielić jego los i boją się, że nasz kraj przyłoży do tego rękę.

Czy tak będzie? Najpierw w środę sąd apelacyjny w Szczecinie zdecyduje, czy Erdal Gökoglu może opuścić areszt i na wolności doczekać, aż 6 kwietnia Polska uzna go albo za terrorystę, albo uchodźcę.

A kim jest? „Erdal jest naszym honorem” – mówi Barak. Towarzyszyć na sali rozpraw ma mu 100 osób. „My wiemy, że nie jest terrorystą. On wie, że nie jest. Tylko Polska nie wie.”

***

Aktualizacja: Już po publikacji naszego tekstu, w środę 23 marca sąd apelacyjny w Szczecinie zdecydował o uchyleniu aresztu za poręczeniem majątkowym w wys. 50 tysięcy zł. O ewentualnej ekstradycji zdecyduje sąd okręgowy, II wydz. karny w Gorzowie podczas rozprawy 6 kwietnia. W dniu rozprawy planowana jest pikieta solidarnościowa z aresztowanym. O odmowę estradycji apeluje do min. sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro Partia Zieloni.

Do czasu publikacji artykułu Ambasada Republiki Turcji nie odpowiedziała na zadane przez nas pytania.

 

**Dziennik Opinii nr 83/2016 (1233)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Jakub Dymek
Jakub Dymek
publicysta, komentator polityczny
Kulturoznawca, dziennikarz, publicysta. Absolwent MISH na Uniwersytecie Wrocławskim, studiował Gender Studies w IBL PAN i nauki polityczne na Uniwersytecie Północnej Karoliny w USA. Publikował m.in w magazynie "Dissent", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku Gazecie Prawnej", "Tygodniku Powszechnym", Dwutygodniku, gazecie.pl. Za publikacje o tajnych więzieniach CIA w Polsce nominowany do nagrody dziennikarskiej Grand Press. 27 listopada 2017 r. Krytyka Polityczna zawiesiła z nim współpracę.
Zamknij